Katarzyna Grabowska: Aktorstwo to jest to!
Widzowie pokochali bohaterów serialu "Zakochani po uszy", a zwłaszcza uroczą Asię Popiel. Katarzyna Grabowska, która ją gra, opowiedziała nam m.in. jak weszła na artystyczną ścieżkę.
Świat Seriali, Bogumiła Deka: Na antenie TVN 7 możemy oglądać już 3. sezon telenoweli, w której grasz pierwsze skrzypce. To duży sukces. Jak myślisz, co sprawia, że widzowie tak wciągnęli się w przedstawioną na ekranie historię?
Katarzyna Grabowska: - To jest bardzo proste - taka bajka o Kopciuszku. Ludzie kochają ją od zawsze. Czasem mnie zadziwia, że widzowie bezkrytycznie angażują się w miłosne perypetie Asi i Piotra (Michał Meyer). Wtedy sobie przypominam, że ja takie same emocje przeżywałam, oglądając np. "Zbuntowanego anioła". W tego typu produkcjach wszystko opiera się o to samo - jest dobra i zła postać, para, która się kocha, Widzowie pokochali bohaterów serialu "Zakochani po uszy", a zwłaszcza uroczą Asię Popiel. Katarzyna Grabowska, która ją gra, opowiedziała nam m.in. jak weszła na artystyczną ścieżkę. ale nie może być razem, a siłą napędową tych telenowel jest fakt, jak bardzo jest to niesprawiedliwe.
W tej serii zobaczyliśmy zupełnie inną Asię. Wróciła z podróży z decyzją, że chce być z Piotrem. A także z nową fryzurą. Ścięłaś włosy na potrzeby serialu czy sama poczułaś potrzebę zmiany?
- Miałam chęć na metamorfozę. Wpadłam na pomysł, by moja bohaterka wróciła z rejsu odmieniona i skonsultowałam to z twórcami produkcji. Koncept spotkał się z pozytywnym odbiorem, bo pasował do fabuły.
Popiel często miewa wpadki. Nawet w czasie tego rejsu, gdy panował sztorm, zaklinowała się między szalupami. Czy w Twoim życiu zdarzają się podobne historie? Bywasz zakręcona, spontaniczna?
- Bardzo. Mam w sobie pewien chaos. Zdarzają mi się małe wtopy. A to coś wyleję, a to coś zepsuję. Zawsze mam pękniętą szybkę od telefonu. Nie mogę jednak powiedzieć, że mam pecha jak Asia. Wręcz przeciwnie. Mam w życiu bardzo dużo szczęścia.
Dalszą część wywiadu znajdziecie na kolejnej stronie -->
Możesz zdradzić, jakie niefortunne sytuacje czekają twoją bohaterkę w najbliższym czasie?
- Jak już widzowie wiedzą, Asia jest w ciąży. Przeżyje więc wiele kłopotów z nią związanych. Np. wypije sok z substancjami, które będą mogły jej zaszkodzić. Generalnie macki Sylwii (Kamila Kamińska) znowu ją dopadną.
W serialu możemy zauważyć duży wpływ social mediów na losy bohaterów. Jaki jest twój stosunek do nowych technologii?
- To mi się zmienia. Nigdy nie byłam bardzo aktywna w mediach społecznościowych. Później się trochę z tym przeprosiłam. Widzę w tym sens. Mam dużo fanów, a oni są ciekawi, co robię poza planem. Czasem przychodzi taki okres, że się wściekam, bo nie mam pomysłu ani czasu, by coś wrzucać na swoje profile, ale widzę w tym potencjał.
Choć jesteś popularna, niewiele osób zna cię jako córkę Andrzeja Grabowskiego, którego pokochaliśmy m.in. za rolę Ferdka w "Świecie według Kiepskich". Jak to jest być córką legendy?
- To jest często zadawane mi pytanie, na które nie do końca znalazłam odpowiedź. Myślę, że żyłam trochę w takiej swojej bańce. Na długo zapominałam o tym, że mój tata jest sławny. Kiedy dorastałam, nie czułam żadnej wyjątkowości. Później, gdy byłam starsza, zaczęłam sobie uświadamiać, że może przez to niektórzy chcieli się do mnie zbliżyć. W świecie zawodowym ma miejsce jeszcze inna sytuacja. Ludzie myślą, że mój ojciec ma wpływ na moją pracę, ale tak nie jest.
Dalszą część wywiadu znajdziecie na kolejnej stronie -->
Nie tylko tata, ale też twoja mama Anna Tomaszewska i siostra Zuzanna Grabowska zajmują się aktorstwem. Kiedy poczułaś, że też chciałabyś pójść tą drogą?
- W liceum, kiedy trzeba było wybrać dalszą ścieżkę, nie wiedziałam, co chcę robić. Nie miałam koncepcji, jakie wybrać przedmioty na maturze. Egzaminy do szkoły teatralnej są czymś kompletnie odrębnym. Poszłam więc na kurs przygotowujący do nich. No i tam się odnalazłam! Poznałam wielu świetnych ludzi. Poza tym, to mi zaczęło po prostu wychodzić. Czułam się doceniona. Nabrałam pewności, że to jest coś, co lubię robić!
Czy to, że twoi rodzice są artystami, w dużym stopniu wpłynęło na twoją świadomość aktorską? Często podpatrywałaś ich w pracy?
- Nie bardzo. Ja mam dużo znajomych, którzy są dziećmi aktorów. Mówi się o nich, że spały w scenografiach, w garderobach. Ja tak nie miałam. Byłam oczywiście parę razy w teatrze, gdzie pracowali moi rodzice, ale nie tułałam się wszędzie za nimi. W życiu nie byłam na planie zdjęciowym. Tzn. w dzieciństwie (śmiech). Oczywiście w domu był ten temat i to chłonęłam.
Twój mąż Damian Kulec też jest aktorem. Sporo rozmawiacie o pracy?
- Mówimy o niej w sposób naturalny. Czasami mamy ciekawsze tematy. Zdarza się jednak, że jeden temat pociągnie drugi i znów dyskutujemy o graniu.
Mieszkałaś w Łodzi, teraz przyszedł czas na Warszawę. Ponadto widzimy, że pracujesz w Krakowie, bo tu kręcony jest serial. Żyjesz chyba trochę na walizkach?
- Żyję zupełnie na walizkach, to jest idealne określenie. Pożegnałam się z Łodzią. Jest tam teatr, w którym zaczynałam i zagrałam masę spektakli. Jakiś czas temu przeniosłam się z mężem do stolicy. Wtedy dostałam rolę w Krakowie! Łódź była trzecim miastem, w którym działałam i to było nie do pogodzenia. Teraz czeka mnie jeszcze intensywniejszy czas. Z jednej strony jest to fajne, a z drugiej trochę męczące.
W Warszawie pracowałaś np. na planie "M jak miłość". To właśnie rola Olgi Góreckiej przyniosła ci popularność.
- Zgadza się. Co prawda odkąd emitowana jest seria "Zakochani po uszy", bardziej ją odczuwam. Gram w niej główną postać, a mój wizerunek jest na plakatach promujących produkcję. Nadal jednak ogromna siła "Emki" daje mi o sobie znać. Ludzie wciąż mnie pytają, czy wrócę do serialu!
A wrócisz?
- Są takie plany, ale nie wiem, na ile one się zrealizują.