Taniec ma we krwi
Kiedy Ewelina Gnysińska, czyli Sylwia Frączek z nowego serialu "Wszystko przed nami", była uczennicą podstawówki, marzyła o karierze tancerki. Razem z formacją taneczną, do której należała, zdobyła Mistrzostwo Polski. Rzuciła jednak taniec dla aktorstwa, ale dziś chce wrócić do treningów.
- Taniec bardzo pomaga w aktorstwie. Umiejętność wyrażania emocji ciałem i plastyczność są bardzo przydatne na scenie i przed kamerą - twierdzi Ewelina Gnysińska.
W Kielcach, skąd pochodzi gwiazda nowego serialu Ilony Łepkowskiej, wielu młodych ludzi taniec ma po prostu we krwi. Tam przecież po raz pierwszy objawił się talent m.in. Edyty Herbuś i Michała Piroga, tam działa jeden z najlepszych w Polsce teatrów tańca. Niewiele brakowało, by Ewelina Gnysińska była kolejną tancerką z Kielc, która podbije krajowe parkiety.
- Ciężko trenowałam, ale kiedy dostałam się do szkoły teatralnej, musiałam zrezygnować z tańca, bo nie miałam czasu na nic oprócz studiów - mówi.
Ewelina może się poszczycić klasą "B" w tańcach latynoamerykańskich i standardowych oraz Mistrzostwem Polski formacji tanecznych. Rumba i samba, tango i walc nie mają przed nią żadnych tajemnic...
- Taniec to moja wielka pasja i wielka miłość - żartuje, dodając, że coraz częściej myśli o tym, by wrócić na salę prób i znów trenować.
Na razie jednak wciąż nie ma na to czasu. Udział w serialu "Wszystko przed nami" oraz współpraca z warszawskim Teatrem Narodowym i łódzkim Teatrem im. Jaracza wypełniają jej całe dni. W dodatku już niebawem czeka ją obrona pracy dyplomowej, bo skończyła niedawno podyplomowe studia na wydziale Zarządzania Instytucjami Kultury w Akademii Teatralnej, które podjęła po ukończeniu łódzkiej Filmówki.