Vanessa Aleksander: Wschodząca gwiazda
Ma dopiero 24 lata, a na swoim koncie ma już wiele ciekawych i wymagających ról. Gra od podstawówki, przełomową rolę zagrała u samego Jana Komasy. Vanessa Aleksander to młoda aktorka, którą warto zapamiętać.
Vanessa Aleksander przyszła na świat 17 września 1996 roku, jako córka Polaka oraz Słowaczki. Chociaż aktorka dorastała w Polsce, identyfikuje się zarówno jako Polka, jak i Słowaczka. Jej rodzice są łyżwiarzami figurowymi i dbali o to, by sama również potrafiła jeździć na łyżwach. Przez chwilę chciała pójść w ich ślady, jednak w Polsce brak ośrodków, które pozwoliłyby na rozwinięcie tej pasji.
"W Polsce nie ma takich warunków do treningów jak w Bratysławie. Warszawski Torwar musi pomieścić tłumy ludzi, chcących się poślizgać, ale i tych, którzy trenują na lodzie wyczynowo. Kto wie, jakby to było, gdybyśmy mieszkali na Słowacji? Może rodzice by mnie bardziej motywowali do jeżdżenia na łyżwach?" - przyznała aktorka w wywiadzie dla portalu Polonia.sk.
Kiedy była uczennicą szóstej klasy szkoły podstawowej, poszła na spektakl muzyczny młodzieżowej grupy "Tintilo" działającej przy stołecznym Teatrze Rampa, po zakończeniu którego aktorzy oznajmili widzom, że szukają nowych twarzy i organizują casting. Koleżanka namówiła ją na udział w przesłuchaniach. "Uznałam, że warto spróbować i dostałam się! Od szóstej klasy podstawówki do drugiej klasy liceum występowałam w Teatrze Rampa i tam tak naprawdę narodziła się moja pasja do aktorstwa" - wspominała w wywiadzie.
Na dwa lata przed maturą zdecydowała się zdawać do Akademii Teatralnej. Rodzice uważali, że aktorstwo nie zapewni jej stabilnej przyszłości i powinna je traktować jako hobby. Dlatego niewiele brakowało, by nie została profesjonalną aktorką. Zawsze była ambitna i poważnie zastanawiała się nad studiowaniem architektury w Anglii. W rozmowie z Interią przyznała, że chciała samej sobie udowodnić, że potrafi dostać się na dobrą uczelnię i poważany kierunek. Jednak aktorstwo od dawna było u niej na pierwszym miejscu.
"Gdy jeździłam na rozmowy do Londynu, coraz dosadniej uświadamiałam sobie, że to nie jest moje miejsce. Siedzenie w pracowni architektonicznej nie było dla mnie nawet po części tak ekscytujące, jak ten moment, gdy stawałam na scenie, słyszałam jak cichnie widownia, jak podnosi się kurtyna i zaczyna przedstawienie. Czasem w pędzie dnia codziennego o tym zapominam, ale faktycznie spełniam swoje marzenia" - mówiła Aleksander.
Architektura była planem awaryjnym, z którego na szczęście nie musiała wcielać w życie. Gdy w 2020 roku ukończyła wymarzone studia, mogła pochwalić się już wieloletnim doświadczeniem aktorskim.
Na ekranie zadebiutowała w 2014 roku rolą w "Ojcu Mateuszu". Później wystąpiła w "rodzince.pl" oraz serialu TVN "Na noże". Szersze grono odbiorców poznało ją trzy lata później. To wtedy wcieliła się w jedną z "Wojennych dziewczyn" w produkcji TVP oraz w młodą prostytutkę w "Belle Epoque". Na planie tych produkcji szlifowała swoje aktorskie umiejętności.
"Mam poczucie, że negatywne podejście do formatów serialowych jest już passe, zagranicą i w Polsce powstaje masa świetnie napisanych i fantastycznie wyprodukowanych seriali. [...] Ja najwięcej o zawodzie nauczyłam się, właśnie grając w serialach, także dlatego, że w "Wojennych dziewczynach" powierzono mi moją pierwszą główną rolę. Gdy rozpoczynałam pracę na planie tej produkcji, nie wiedziałam nawet, jak ustawić się do kamery!" - wspominała młoda aktorka podkreślając przy tym, że jest bardzo wdzięczna ekipie produkcji za ciepłe przyjęcie oraz pomoc i cierpliwość.
Vanessa Aleksander doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że zdecydowała się na pracę w branży, która potrafi być brutalna. Choć ma zadatki na nową polską seksbombę, wie, że jedna rola może aktora zaszufladkować na wiele lat. Szczególnie uważni muszą być młodzi adepci aktorstwa. Często by zapewnić sobie byt zatrudniają się w reklamach oraz mniej ambitnych produkcjach serialowych. Później mają problem ze zdobyciem bardziej dramatycznych ról, bo nie są odbierani na poważnie.
"U nas musisz przebijać się przez to, jak wyglądasz i co do tej pory zrobiłaś. Wierzę natomiast, że jeżeli zaczniemy jako młodzi aktorzy głośno mówić o tym, że wybory z przeszłości nie powinny tak silnie determinować naszych zawodowych losów, to producenci dadzą nam szansę zagrać też ambitniejsze role" - mówiła kilka lat temu w jednym z wywiadów gwiazda "Wojennych dziewczyn". Na szczęście 24-latka ma nosa do ról. Widzowie mogli zobaczyć ją w różnych wydaniach zarówno tych komediowych, jak i bardziej dramatycznych.
W ubiegłym roku bez wątpienia najgłośniej było o jej filmowej roli w "Sali samobójców. Hejter". Rola Gabi, którą zagrała w najnowszym filmie Jana Komasy, przyniosła jej rozgłos i mnóstwo pochwał. Ale wcielenie się w tę postać nie było łatwe. "Miałam spotkania z psychologiem, który uświadomił mi, jak przebiegają pewne zaburzenia. Prowadziłam też pamiętnik Gabrysi i przeszłam na dietę. Schudłam 10 kg odpowiednio późno przed rozpoczęciem zdjęć, żeby było to widoczne dla mojej energii na planie. Dzięki temu mamy Gabrysię zmęczoną" - podsumowała aktorka.
Artystka chętnie angażuje się w sprawy społeczne. Nie ukrywa swoich opinii i nie obawia się utraty fanów. To rodzice nauczyli ją, że jej głos się liczy i ma prawo do własnych poglądów. "Dlatego jeśli teraz jestem osobą odrobinę rozpoznawalną i mogę zainspirować choćby jedną osobę do zastanowienia nad danym tematem, traktuję to jako swego rodzaju obowiązek. Coraz częściej młodzi ludzie otwierają się, zarówno na ekologię, jak i politykę. Coraz rzadziej słyszę "nie, ja się nie znam".
"Wierzę, że "Hejter" też skłoni część osób, by bardziej zwracały uwagę na to, co je otacza" - mówiła w rozmowie z Adrianem Luzarem. Aleksander wykorzystuje swoją rozpoznawalność oraz media społecznościowe, by wspierać m.in. strajk kobiet. W programie Kuby Wojewódzkiego podsumowała krótko obecną sytuację Polek: "Trochę się boję, wierzę w nas, kobiety. Jesteśmy wspaniałym narodem, tylko ludzie...".
W Polsce jest już rozpoznawalną i szanowaną aktorką. Nie ma wątpliwości, że uda jej się wiele osiągnąć. Istnieje również realna szansa, że uda jej się podbić również serca widzów w innych zakątkach świata. Film "Sala samobójców. Hejter" zdobył uznanie za granicą. Są plany zrealizowania anglojęzycznego serialu na jego podstawie przez HBO. Zainteresowanie produkcją pomogło aktorce w podpisaniu kontraktu z agencją w Los Angeles i Nowym Jorku. Ma za sobą już pierwsze castingi.
"Przez pandemię i lockdown u wielu z nas nastąpiło przewartościowanie potrzeb i marzeń. Będę się cieszyć, jeśli będę mogła cały czas pracować, realizować się i czerpać radość z zawodu, który wybrałam. Nie chciałabym, żeby jego wykonywanie stało się rutyną. Poza tym marzy mi się, żebym mogła stawać wciąż przed nowymi wyzwaniami - bez względu na to, czy tu, czy za oceanem" - przyznała aktorka. Jedno jest pewnie - jej kariera dopiero się rozwija.