Wikingowie: Walhalla Vikings: Valhalla
Ocena
serialu
6,8
Niezły
Ocen: 15
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Wikingowie: Walhalla": Walczyli dzielnie do ostatniego odcinka [recenzja]

5 lipca na Netflixie zadebiutował trzeci sezon serialu "Wikingowie: Walhalla", kontynuując historię o legendarnych wikingach. Jak wypadła najnowsza, a zarazem ostatnia, odsłona sagi? Przyjrzyjmy się, co przyniosły nowe odcinki pod względem fabuły, gry aktorskiej i realizacji. Czy warto oglądać?

"Wikingowie: Walhalla" to popularny serial Netflixa, będący spin-offem znanego hitu "Wikingowie". Trzeci sezon tego historyczno-przygodowego dramatu zadebiutował na platformie 5 lipca 2024 roku, przynosząc fanom kolejne emocjonujące osiem odcinków.  

Twórcą serialu jest Jeb Stuart, znany także jako scenarzysta takich klasyków jak "Szklana pułapka" czy "Uciekający pociąg". W produkcji scenariusza uczestniczyli również znakomici pisarze, w tym Declan Croghan i Eoin McNamee. "Wikingowie: Walhalla" przenosi widzów do X wieku, ukazując epickie starcia i dramaty znanych postaci historycznych, które wydarzyły się ponad sto lat po oryginalnej historii Ragnara Lodbroka i jego synów. 

Reklama

"Wikingowie: Walhalla": Fabuła

Główna fabuła serialu skupia się na przygodach i losach trójki bohaterów: Leifa Eriksona, jego siostry Freydis Eiriksdotter oraz ambitnego wojownika Haralda Hardrady. Akcja toczy się w czasie, gdy wikingowie mierzą się z narastającymi napięciami między pogańskimi wierzeniami a chrześcijaństwem, które zdobywa coraz większe wpływy. Leif (Sam Corlett), jako odważny żeglarz, dąży do odkrywania nowych ziem i wyzwań, podczas gdy Freydis (Frida Gustavsson), silna i niezłomna wojowniczka, walczy o zachowanie tradycyjnych wartości i ochronę swoich ludzi. Harald (Leo Suter) natomiast, kierowany ambicją i pragnieniem władzy, stara się zjednoczyć podzielone królestwa skandynawskie pod jednym sztandarem.  

Ostatni sezon sagi - jak wypadł?

Muszę przyznać, że trochę obawiałam się powrotu wikingów, gdyż miałam wysokie oczekiwania, jednak po zapoznaniu się z najnowszą odsłoną sagi, nie zamierzam narzekać. Premierowy sezon ponownie splata losy bohaterów w opowieść pełną bitew, politycznych intryg oraz osobistych dramatów na tle bogatej kultury wikingów i ich niezłomnego ducha. Czy historia mogłaby być bardziej rozbudowana? Owszem, ale biorąc pod uwagę, że "Wikingowie: Walhalla" trwają tylko trzy sezony, uważam, że losy bohaterów otrzymały tyle uwagi, ile było na to możliwości. 

Debiutujący sezon wieńczy jedenaście lat produkcji sagi, stąd decyzja scenarzystów o przyspieszeniu akcji. Najnowsze odcinki ukazują, co wydarzyło się siedem lat po przygodach z poprzedniego sezonu, dzięki temu końcowa fabuła nabrała większej dynamiki w porównaniu do minionych odsłon. Muszę przyznać, że pierwszy sezon o przygodach Freydis, Leifa i Haralda był dość nużący, więc to zdecydowanie zmiana na plus, zwłaszcza że historie postaci rozgrywają się w wielu lokacjach jednocześnie. W kwestii gry aktorskiej, scenografii i wizualizacji scen bitewnych, poziom pozostaje niezmiennie wysoki. Zarówno pierwowzór, jak i sequel, zachwycają pod tym względem. Jedynymi mankamentami, które mogą irytować niektórych widzów, są specyficzne akcenty aktorów wykreowane na potrzeby serialu.

"Wikingowie: Walhalla": Nie ma tragedii

Na uwagę zasługuje rozwinięcie losów Freydis, która w tym sezonie jeszcze bardziej utwierdziła swoją pozycję wojowniczki w oczach odbiorców. Jej zawziętość w obronie własnych poddanych oraz syna niejednokrotnie zadziwiała. Scenarzyści znakomicie poszerzyli również historię pierwszego wikinga-króla Anglii, Króla Kanuta (Bradley Freegard), oraz jego żony, Królowej Emmy (Laura Berlin). Są to zdecydowanie jedni z moich ulubionych bohaterów w serialu, niezmiennie kierowani mądrością i doświadczeniem. Ciekawym posunięciem było również przedstawienie w tym sezonie niektórych, wcześniej negatywnych, postaci w innym świetle. 

W najnowszym sezonie, jak i w poprzednich, irytował Harald, swoim lekkomyślnym postępowaniem, któremu przewodziła jedna idea - "będę królem". W zasadzie oprócz jego genialnych umiejętności walki i skłonności do pięknych kobiet na ekranie nie widzieliśmy nic więcej. Tym bardziej nikogo nie wzruszy jego nagła przemiana w tym sezonie. Z bohaterów szkoda jedynie Leifa, który nagle stał się postacią całkowicie poboczną. Niby spisał się w walkach dla Konstantynopolu, niby odbył wymarzoną podróż na Korfu, jednak jego postać została całkowicie zepchnięta do roli "wiernego giermka". Zdecydowanie zmarnowany potencjach, gdyż jest on uosobieniem ludzi nauki i biorąc pod uwagę, że w sequelu podejmujemy wątki starć wierzeń pogańskich z chrześcijańskimi, byłaby to naprawdę ciekawa linia fabularna do rozwinięcia. 

Mimo wszystko dobrze, że historia wielkich wikingów kończy się tu i teraz. Był to idealny moment, by darować sobie śledzenie dalszych sporów o tron Anglii, do którego prawa roszczą sobie zarówno synowie Kanuta, jak i Emmy. Kto oglądał oryginalnych "Wikingów" ten wie, że gdy zabrakło Ragnara, a jego synowie kłócili się o tron, fabuła zmieniła się w jeden wielki chaos i odzyskała równowagę dopiero w ostatnich odcinkach. Co więcej, rozwiązanie przygód poszczególnych bohaterów jest wystarczająco satysfakcjonujące, by nie mieć do twórców pretensji.

Czy warto nadrabiać hit Netflixa?

Według mnie ostatni sezon "Wikingów: Walhalla" jest produkcją wartą nadrobienia. Może nie od razu po premierze, ale w wolnej chwili na pewno. Akcja jest prostsza niż w pierwowzorze i zdecydowanie łatwiejsza do przyswojenia, ale w dalszym ciągu trzyma w napięciu. Czy warto obejrzeć wszystkie trzy sezony? Jeśli ktoś lubi historyczno-przygodowe produkcje, jak najbardziej, lecz uprzedzam, że powolnie rozwijające się wątki z pierwszych odcinków mogą wstępnie zniechęcić. 

Solidnym argumentem "za" jest polski akcent, pojawiający się w międzynarodowej produkcji. Rodzimy aktor Marcin Dorociński zagrał w serialu rolę epizodyczną, Jarosława I Mądrego. Jego postać zadebiutowała w drugim sezonie "Wikingów: Walhalla" i powróciła na ekrany w trzecim. Aktor świetnie sprawdził się w tej roli. Mimo że w postaci z sequelu czasem wspominają o bohaterach z "Wikingów", wcale nie trzeba zapoznawać się z oryginałem. Jeśli ktoś jednak chciałby zobaczyć mistrzowski sezon o walecznych mieszkańcach Skandynawii ze zdumiewającymi zdjęciami z tamtych terenów, polecam obejrzeć pierwszy sezon sagi o Ragnarze Lodbroku. Naprawdę świetna produkcja. 

6/10

Odcinki pierwowzoru "Wikingowie" oraz spin-offu "Wikingowie: Walhalla" dostępne są na platformie Netflix. 

Zobacz też: "Wikingowie: Walhalla": Serial z Marcinem Dorocińskim hitem Netflixa

swiatseriali
Dowiedz się więcej na temat: Wikingowie | Wikingowie: Walhalla | Netflix: Seriale
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy