Wielka woda
Ocena
serialu
9,4
Super
Ocen: 205
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Anna Dymna o pierwszym mężu: "Życie z nim było ciągłym balansowaniem nad przepaścią"

Anna Dymna ("Kochaj albo rzuć", "Wielka woda", "Nieobecni") przez siedem lat była związana małżeńską przysięgą z mężczyzną, który pił na umór, a po alkoholu stawał się agresywny i nieobliczalny. Zmarłego 45 lat temu Wiesława Dymnego aktorka wciąż nazywa miłością swego życia, choć nie kryje, że przeszła przez niego gehennę.

"Życie z nim było ciągłym balansowaniem nad przepaścią" - powiedziała Anna Dymna o swoim pierwszym mężu autorce książki "Dymny. Życie z diabłami i aniołami".

Aktorka, która od pół wieku jest ulubienicą Polaków, miała zaledwie 20 lat i była na drugim roku studiów w szkole teatralnej, gdy poznała legendarnego - starszego od niej półtorej dekady - krakowskiego artystę. Wiesław Dymny na dzień dobry podbił jej oko, a ona po prostu straciła dla niego głowę.

Anna Dymna: Gdy poznała Dymnego, był pijany i głośno przeklinał

Wiesław Dymny miał już za sobą burzliwy związek z gwiazdą Piwnicy pod Baranami, Barbarą Nawratowicz i był mężem Teresy Hrynkiewicz, gdy w 1971 roku poznał prześliczną Annę Dziadyk. Zwrócił na nią uwagę podczas imprezy w pałacyku w Łącku, na której bawiła się ekipa filmu "Pięć i pół Bladego Józka". Był po kilku głębszych, od razu zaczął smalić cholewki do urodziwej aktorki.

Reklama

"Był kompletnie pijany i głośno przeklinał. Dla mnie wtedy słowo k***a to było coś niewyobrażalnego. Strzeliłam go w łeb. I on mi oddał. I mi podbił oko" - opowiadała Anna Dymna, wspominając swe pierwsze spotkanie z Dymnym.

Wkrótce potem Wiesław musiał pomalować nagie ciało Ani w kwiaty.

"Na potrzeby sceny filmowej. Bałam się go jak ognia. Wiesiu malował mnie pędzelkiem jak płótno. Chyba wtedy się w nim zakochałam" - mówi aktorka.

Anna straciła dla Dymnego głowę, ale jej rodzice mieli o nim jak najgorsze zdanie - był przecież żonaty, a w Krakowie miał opinię skandalisty i pijaka. W końcu jednak i mama, i ojciec aktorki pobłogosławili związek córki i, gdy Wiesław uzyskał rozwód, pozwolili jej wyjść za artystę.

"Wiesiek się potem zaprzyjaźnił z moim ojcem. A moją mamę kochał" - stwierdziła Anna Dymna w książce "Dymny. Życie z diabłami i aniołami".

Anna Dymna: Ludzie jej współczuli, bo jej mąż potrafił być potworem

Na ślub Anny i Wiesława przyszła cała śmietanka towarzyska Krakowa i wszystkie gwiazdy Piwnicy pod Baranami. Większość znajomych współczuła Ani! Powszechnie było bowiem wiadomo, że Dymny potrafi być potworem.

"Gdy Wiesio pił, ludzie się go bali. W pewnym momencie zaczął pić na umór i już nic dla niego się nie liczyło" - wspominała Anna Dymna w rozmowie z portalem polskatimes.pl, dodając, że kochała męża miłością straceńczą.

"Wiedziałam, że pod skorupą agresywnego, pijanego i dzikiego człowieka chował się zrozpaczony, wrażliwy i często przestraszony chłopiec. Kochałam go" - wyznała.

Anna Dymna opowiadała po latach w wywiadach, że Dymny ją stworzył jako kobietę i jako aktorkę, ale też sporo przez niego wycierpiała.

"Na początku naszego małżeństwa, jak wyjeżdżałam, to on sięgał po alkohol. Wracałam, nie mogłam go znaleźć, dom był zdemolowany, różne rzeczy się działy. Wiesiu mnie tylu rzeczy nauczył, ale też był przyczyną moich największych lęków i strachów" - opowiadała autorce biografii Wiesława Dymnego, Monice Wąs.

Był moment, kiedy cały Kraków plotkował, że mąż bije Annę, gdy wypije za dużo. Aktorka jednak nigdy nie potwierdziła insynuacji, jakoby Dymny stosował wobec niej przemoc fizyczną. Przyznała się tylko do tego jednego ciosu, jaki zadał jej, zanim zostali parą.

Anna Dymna: Nigdy nie przestała kochać pierwszego męża

Anna Dymna była z Wiesławem bardzo szczęśliwa.

"Na początku nie wiedziałam, czy wytrzymam. To było bardzo ciężkie życie, ale po dwóch, trzech latach byłam już pewna, że choćby nie wiem co się działo, to wszystko wytrzymam, bo warto. Bo było to życie fascynujące, ciekawe, wartościowe, choć, by je wytrzymać, wymagało po prostu miłości" - wspominała aktorka na kartach książki "Dymny. Życie z diabłami i aniołami".

Małżeństwo Ani i Wieśka zakończyła śmierć Dymnego. Zmarł nagle z niewyjaśnionych nigdy powodów 12 lutego 1978 roku.

"Nie mam pojęcia, jak tłumaczyć moją miłość do niego. Istnieją przecież doznania, których nie da się zamknąć w słowach. Miłość jest siłą, która się nigdy nie kończy, nigdy nie umiera. Dlatego Wiesiek, choć nie ma go już tyle lat, wciąż jest w moim sercu - stwierdziła niedawno w rozmowie z portalem polskatimes.pl.

Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy