"Wiedźmin": Czy polski serial o Rzeźniku z Blaviken był naprawdę zły?

W 2002 debiutant Marek Brodzki stworzył film i serial telewizyjny na podstawie opowiadań "Ostatnie życzenie" i "Miecz przeznaczenia" Andrzeja Sapkowskiego. Czy po latach, kiedy emocje opadły, naprawdę można stwierdzić, że produkcja była aż tak zła?

Oczekiwania były wielkie, rozczarowanie fanów ogromne. Serial zapisał się w pamięci widzów jako jedna wielka porażka.

Tytułową rolę zagrał Michał Żebrowski, a jego ukochaną Yennefer - Grażyna Wolszczak. Poza tym na ekranie pojawia się m.in. Zbigniew Zamachowski, Andrzej Chyra, Anna Dymna i Ewa Wiśniewska.

Serial zasłynął bardzo niskiej jakości efektami specjalnymi i kiepską charakteryzacją.

Czy jednak serial rzeczywiście nie miał żadnych plusów? Po latach, już bez emocji, można stwierdzić, że parę pozytywnych słów można o tej produkcji napisać.

Reklama

Jedną z zalet była zdecydowanie kreacja aktorska Michała Żebrowskiego. Aktor, który po roli w "Ogniem i mieczem" został uznany za jednego z największych amantów polskiego filmu, starał się zrobić co mógł z materiałem, jaki mu powierzono. I dał radę. Wiele rzeczy można było zarzucić produkcji, ale nie braku zaangażowania głównego aktora.

Pochwały należą się także Grażynie Wolszczak. Wielu fanów nadal uważa, że jeżeli chodzi o jej casting, to nie można było trafić lepiej. Aktorka pasowała do roli Yennefer, zachwyciła talentem i urodą. Co nie znaczy, że Anya Chalotra z netfliksowego "Wiedźmina" nie daje rady - jest bowiem fantastyczna.

Jakie jeszcze zalety miał "polski Wiedźmin"?

Trzeba przyznać, że i w serialu, i w filmie były dobrze zrealizowane sceny, które wywołały pozytywne emocje.

Kto nie wzruszył się w finałowej scenie, kiedy Ciri (Marta Bitner) ponownie spotkała Geralta? Takich momentów - emocjonalnych i dobrze zrealizowanych - jest... kilka. Czasami bardziej humorystycznych (scena na moście i dialog Yennefer i Geralta) czy bardziej poważnych. Szkoda więc, że efekt końcowy był jaki był.

A na koniec, przypomnieć trzeba o fenomenalnej ścieżce dźwiękowej Grzegorza Ciechowskiego.

20 grudnia zadebiutuje kolejna wersja opowieści o wiedźminie. W związku z premierą miły ukłon w stronę pierwszego "Wiedźmina" wykonał polski oddział Netflixa. Najnowszy serial o Geralcie z Rivii zostanie zaprezentowany w trzech wersjach - polskiej ścieżki dźwiękowej czytanej przez lektora, angielskich napisów jak i pełnego dubbingu serialu. A głosu łowcy potworów użyczy sam Michał Żebrowski.

Z kolei Yennefer dubbingować będzie Justyna Kowalska (podkładała głos pod postać Rose Tico w "Gwiezdnych wojnach: Ostatnim Jedi"), Ciri - Natalia Smagacka, a Jaskrowi - Marcin Franc. 

swiatseriali.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy