Wataha
Ocena
serialu
9,4
Super
Ocen: 883
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Wataha": Western w Bieszczadach

Bartłomiej Topa, Andrzej Zieliński, Dagmara Bąk, Julia Pogrebińska oraz Marian Dziędziel grają w nowym serialu HBO "Wataha". Akcja serialu toczy się w Bieszczadach. Reżyserię powierzono Kasi Adamik oraz Michałowi Gaździe.


Kim są bohaterowie nowego serialu? - Gram oficera straży granicznej w stopniu kapitana Adama Grzywaczewskiego - mówi Bartłomiej Topa i dodaje: - Mój bohater przyjechał z Warszawy w Bieszczady, żeby wspierać kolegów po dramatycznych wydarzeniach, czyli śmierci kilku kolegów ze strażnicy w bardzo dziwnych i tajemniczych okolicznościach. Strażnica została wysadzona w powietrze. Komendant straży granicznej ściąga mnie w tamtejsze rejony, żeby przejąć obowiązki kolegi, który zostaje odsunięty od służby, ponieważ jest podejrzewany o dokonanie tego zamachu - tłumaczy Topa.

Maciej Mikołajczyk wyjaśnia, skąd wzięła się ksywa jego bohatera: - Mój bohater nazywa się Piotr Wójcik, a że jest odważny, to ma ksywę Rambo. Jest młodym i ambitnym chłopakiem - zaraz po szkole trafia do jednostki, o której marzył. Poza tym jest silny i wysportowany, tak jak ja (śmiech) - mówi Mikołajczyk.

Reklama

Rolę Natalii Tatarkiewicz powierzono Magdalenie Popławskiej. - To jest oficerka bieszczadzkiego okręgu straży granicznej, ale zanim tam trafiła pracowała w Szczecinie z oficerem Markowskim, którego jest prawą ręką. Te światy są dla niej kompletnie różne - tam zajmowała się papierkową robotą w biurze. Nawet jak gdzieś wyjeżdżała na jakieś akcje, to wiadomo - na tej granicy niemieckiej nie wiele się dzieje w porównaniu z bieszczadzką, gdzie jest bardzo ciężko i te sytuacje są strasznie tragiczne i okrutne. Nagle okazuje się, że dziewczyna, która sobie świetnie radziła w jednych warunkach, w tych ekstremalnych nie daje sobie rady już tak dobrze - opisuje swoją bohaterkę Popławska.

- Natalia jest wyszkolona i bardzo dobrze wyedukowana. Jest też poliglotką, więc wydawałoby się, że świetnie się nadaje na tą granicę. Markowski chciał, żeby ona pracowała pod przykryciem, ale ona jest na to nie tyle co za słaba psychicznie, tylko się do tego po prostu nie nadaje. To jest silna dziewczyna, tylko jak zajmuje się bardziej teoretycznie tą brutalną stroną świata, to jest co innego. A jak się widzi martwe ciała małych dzieci i taką okrutną bezwzględność, jeżeli się dotyka tego bezpośrednio, to nawet silnego to złamie. Praca z takim złem ekstremalnym zawsze ma wpływ na człowieka - nie da się przejść obok tego obojętnie. Ona nie jest słaba, ona po prostu takiej dawki nie wytrzymuje - dodaje aktorka.

Praca na planie w Bieszczadach wiązała się niekiedy dla aktorów ze szczególnymi umiejętnościami. Czy aktorzy musieli się jakoś specjalnie przygotować do powierzonych im ról? - Dialogi "Watahy" są napisane bardzo precyzyjnie i jasno określały nasze zadania. Wyzwaniem była praca fizyczna i zmaganie się z dziką naturą Bieszczad - mówi Bartłomiej Topa.

Dagmara Bąk zdradziła, że przed zdjęciami do filmu musiała zadbać o kondycję. - Zostałam uprzedzona przez producenta Artura Kowalewskiego, że będzie dużo biegania i chodzenia po górach. Musiałam więc wzmocnić kondycję. Dlatego biegałam i bardzo dużo ćwiczyłam, ale to było raczej w ramach mojego własnego poczucia - czy już się czuję na siłach, by biegać po górach czy jeszcze nie. Jednak było tego za mało, bo były dni, kiedy kondycja nie dawała rady i było ciężko - tłumaczy aktorka.

Maciej Mikołajczyk też wspomina o kondycji: - Myślę, że same warunki, które tam panowały natychmiast nas przygotowały - jeden czy dwa dni adaptacji na planie, 12 godzin biegania w błocie po górach. Zaprawa była ostra. Fizycznie bywało bardzo ciężko, ale myślę, że z ogromną korzyścią dla produkcji.

Aktor zwrócił uwagę również na ciężka pracę dla realizatorów. - Pogoda bardzo nam pomogła. Jak byśmy nagrywali cukierkowy serial w Warszawie, to gdyby padał deszcz, to zdjęcia pewnie by odwołano. Natomiast tu, to błoto, to wszystko było potrzebne. Szczególnie ciężko miała ekipa techniczna, której trzeba oddać honor, bo mieli ciężką robotę. Pamiętam scenę, jak kręciliśmy nad potokiem i musieli przerzucić sprzęt - kamery i lampy jechały na linach! Liny były przerzucone przez potok. Nawet mieszkańcy pomagali nam i przewozili te wszystkie sprzęty - zachwala ekipę Mikołajczyk.

Bartłomiej Topa wspomina, że w ramach przygotowań konsultował się z prawdziwymi strażnikami. - Cechy strażników granicznych są inne od tych cech, które możemy zaobserwować u innych służb mundurowych. To są ludzie, którzy strzegą naszej wschodniej granicy. To jest bardzo ciężka i wymagająca praca, szczególnie fizycznie. Oprócz procedur, które są związane z posługiwaniem się bronią czy technika jazdy samochodami terenowymi czy skuterami śnieżnymi, te funkcje mundurowych są do siebie podobne. Sporo rozmawialiśmy z prawdziwymi strażnikami - mówi Bartłomiej Topa.

Jak aktorzy wspominają pracę na bieszczadzkim planie filmowym? - Miałam ogromną radość z grania w tych przestrzeniach, pięknym miejscu i z tymi wspaniałymi ludźmi, którymi są aktorzy z obsady. Dla mnie to była niesamowita przygoda"- mówi Dagmara Bąk.

Sześcioodcinkowy serial "Wataha" opowiada o strażnikach granicznych w Bieszczadach. Serial rozpoczyna się od zamachu bombowego, w którym giną oficerowie jednej z jednostek Straży Granicznej. Tylko jednemu z nich udaje się przeżyć. Kapitan Wiktor Rebrow (Leszek Lichota) w wyniku zamachu traci nie tylko swoich przyjaciół, ale przede wszystkim ukochaną Ewę. Próbuje odkryć, co się wydarzyło i kto za tym wszystkim stoi. Oficjalne śledztwo prowadzi prokuratura.

Serial wyreżyserowali Kasia Adamik i Michał Gazda. Premiera - 12 października w HBO!

swiatseriali/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Wataha
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy