"Warszawianka" to serial z duszą. Borys Szyc, jakiego wcześniej nie widzieliście
Po zobaczeniu pierwszych sześciu odcinków "Warszawianki" niezmiernie się cieszę, że po porzuceniu projektu przez HBO Max, serial znalazł platformę, która zechciała go pokazać szerokiej widowni. Moje wysokie oczekiwania, spowodowane dynamicznym zwiastunem, który mogę oglądać bez końca, zostały spełnione. "Warszawianka" i Franciszek Czuły zyskali specjalne miejsce w moim sercu i pozostaną w nim na długo.
Premiera serialu "Warszawianka" stała pod znakiem zapytania, gdy platforma streamingowa HBO Max zdecydowała się zrezygnować z projektu w reżyserii Jacka Borcucha. W lipcu zeszłego roku ogłoszono, że HBO Max wstrzymuje produkcję oryginalnych seriali w krajach skandynawskich, Europie Środkowej oraz Holandii i Turcji. Wówczas spekulowano, że "Warszawianka" pojawi się na innej platformie, finalnie okazało się, że serial przejęło SkyShowtime.
Wkrótce "Warszawianka" stała się jedną z najgorętszych polskich premier 2023 roku. W roli zniszczonego przez życie playboya wystąpił Borys Szyc, historia została napisana przez Jakuba Żulczyka, a serial porównywano do "Californication". Dynamiczny zwiastun z kultową piosenką "Smalltown Beat" w wykonaniu Bronski Beat zwiększył wysokie oczekiwania widzów. Jak finalnie wypadł projekt, którego bezpardonowo pozbyło się HBO Max?
"Nazywam się Franciszek Czułkowski i za chwilę umrę" - słyszymy w początkowych scenach serialu. Rozpoczynamy emocjonalny rollercoaster. "Czuły" (Borys Szyc), bo tak wszyscy go nazywają, jest czterdziestoletnim pisarzem, rozwodnikiem, uwodzicielem, imprezowiczem, który nie zna granic. Wydaje się, że jest bezwzględny, nie dba o uczucia innych, a jego jedynym celem, by przetrwać dzień jest naćpanie i upicie się.
Trudno się przejmować tragediami osoby, która nie przejmuje się niczym, prawda? W dodatku świadomie niszczy swoje życie, zdrowie i relacje. Jednak z każdym kolejnym odcinkiem mimowolnie między widzem a bohaterem tworzy się więź, zaczynamy sympatyzować z "Czułym", a nawet mu współczujemy.
Twórcy zgrabnie wyszli od przygnębiającej, destrukcyjnej historii warszawskiego playboya, by przejść przez komiczne, wręcz absurdalne sytuacje i w finale, zrzucić bomby emocjonalne, po których ciężko się podnieść. Nie dajcie się zwieść pozorom pierwszego odcinka. "Warszawianka" nie jest męczącym obrazem cynicznego alkoholika. Z każdym kolejnym odcinkiem przekonacie się, że pseudonim "Czuły" nie jest jedynie skrótem od nazwiska.
Jakub Żulczyk po raz kolejny udowodnił, że jest mistrzem storytellingu. W "Warszawiance" dokonuje psychoanalizy Franciszka Czułkowskiego. Przedstawia destrukcyjne schematy, wypracowane na przestrzeni lat. Terapeutami są ludzie, pojawiający się i odchodzący z życia bohatera, a diagnozę, która nie będzie jednoznaczna, wystawiają widzowie.
O zaletach serialu można rozpisywać się bez końca. Pokuszę się o stwierdzenie, że jest to najlepsza rola w karierze Borysa Szyca. Można sobie jedynie wyobrazić w jak wielu różnorodnych stanach emocjonalnych był aktor podczas kręcenia "Warszawianki". Na ekranie partnerują mu wspaniali aktorzy młodego i starszego pokolenia, m.in. Zofia Wichłacz, Tomasz Włosok oraz Krystyna Janda i Jerzy Skolimowski.
Najbardziej podobały mi się absurdalne sceny, gdy zarówno bohater, jak i widz nie jest pewien, czy dana sytuacja wydarzyła się naprawdę, czy jest efektem narkotykowych halucynacji. Uwielbiam także motyw więzi głównego bohatera z tytułową Warszawą, która przepełniona jest skrajnymi emocjami: miłością i nienawiścią.
Należy jednak przyznać, że serial jest nierówny. Tragikomiczne zdarzenia są potrzebne, by na chwilę odetchnąć od przytłaczająco przykrej rzeczywistości Franciszka Czułkowskiego. Niestety, nie wszystkie historie, które miały rozładować napięcie wypadają zabawnie. Nie zdradzając zbyt wiele, mam na myśli wątek agencji reklamowej oraz odcinek, w którym poznajemy wujka "Czułego". Nie trafiły do mojego poczucia humoru.
Trafiły natomiast sceny z Tomaszem Włosokiem, rodem z VHS-owych filmów akcji oraz wątek sfrustrowanego, niepohamowanego w słowach gwiazdora (Łukasz Garlicki).
Już po sześciu odcinkach wiem, że "Warszawianka" pozostanie ze mną na długo. To serial stworzony z duszą i ogromną wrażliwością, zarówno twórcy, jak i aktorzy oddali serca, by stworzyć oryginalną, dynamiczną opowieść o poszukiwaniu sensu egzystencji.
8/10
Premiera pierwszych dwóch odcinków odbędzie się już 19 czerwca na platformie SkyShowtime Original.