Viaplay: Seriale
Ocena
serialu
8,4
Bardzo dobry
Ocen: 20
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Connie Nielsen: Mam dość patrzenia, jak umniejsza się kobiety [wywiad]

Connie Nielsen ("Gladiator", "Wonder Woman", "I Am the Night") wraca na mały ekran w nowej opowieści o legendarnej duńskiej pisarce Karen Blixen. O tym jak przygotowywała się do roli, o jej zdaniu na temat kolonializmu, większych możliwościach kobiet w przemyśle filmowym oraz początkach pracy nad serialem o losach autorki "Pożegnania z Afryką" przeczytacie poniżej.

Katarzyna Ulman, Interia: Co czyni z Karen Blixen tak wybitną postać?

- W Karen jest coś, czego nie można zdefiniować. Jest siłą natury, nawet teraz, już po jej śmierci nadal dowiadujemy się o niej nowych rzeczy. Nadal o niej mówimy - nie uwierzysz ile napisano o niej artykułów naukowych, a z dnia na dzień ich przybywa. Kiedy przygotowywaliśmy się do serialu zostaliśmy przygnieceni materiałami. Karen to kobieta o wielu twarzach oraz intelektualny gigant.

Jesteś współproducentką serialu; wpadłaś także na pomysł jego realizacji. Możesz mi opowiedzieć, jak to wszystko się zaczęło?

Reklama

- Wpadłam na ten pomysł, kiedy promowałam serial telewizyjny będący ekranizacją popularnej duńskiej powieści. Konferencje prasowe odbywały się przez cały dzień przed Muzeum Karen Blixen pod Kopenhagą. Gdy byłam młodsza, postać Karen mnie fascynowała. Jestem przeciwna jakiejkolwiek formie kolonializmu i mam na ten temat ostre opinie - Karen była częścią polityki kolonialnej w Afryce, więc nie byłam za bardzo zainteresowana, kiedy dyrektor muzeum chciał pokazać mi poświęcone jej ekspozycje.

- Większość czasu spędziłam na udzielaniu wywiadów, więc pod koniec dnia chciałam już tylko iść do domu. Wymykałam się bocznym wyjściem, kiedy moją uwagę przykuł obraz na przeciwległej ścianie. Musiałam się wrócić, tak był niesamowity. Wtedy usłyszałam za plecami głos dyrektora.

- Zapytał mnie, czy wiem, że Karen jest autorką tego obrazu oraz wszystkich innych w tej sali. Byłam zdumiona - okazało się, że Karen była wybitną malarką, a malować zaczęła w wieku 17 lat. Miała ogromny talent, jednak niewiele osób o tym wie. Nie mają pojęcia, że Karen została pisarką dopiero w wieku 47 lat; że do Danii z Afryki przybyła bez grosza przy duszy; że straciła wszystko i musiała zaczynać od nowa; że wcześniej próbowała odebrać sobie życie. Wsiadłam do samochodu i zwróciłam się do współproducentki serialu, Karoline Leth: "wiedziałaś o tym wszystkim?". Ona na to: "nie".

- Spojrzałyśmy na siebie i doszłyśmy do wniosku, że bierzemy się za projekt o jej życiu. Już na wstępie zaznaczyłam, że najważniejszą rzeczą jest to, iż chcę opowiedzieć historię Karen jako artystki. Pokazać jej rozwój, jej punkt widzenia, sposób postrzegania świata. To nie jest historia o jej życiu miłosnym - mam dość patrzenia, jak umniejsza się kobiety i spogląda na nie tylko przez pryzmat ich ciała. Chciałam przedstawić intelektualistkę i ukazać jej charakter, proces twórczy oraz drogę, jaką przebyła.

Czy "Marzycielka - stając się Karen Blixen" jest antytezą “Pożegnania z Afryką"?

- To nie tak, że postanowiliśmy stworzyć antytezę “Pożegnania z Afryką" - byłyśmy zdeterminowane, by zignorować niektóre elementy i opowiedzieć to, o czym dowiedziałyśmy się podczas zbierania materiałów o Karen. Po premierze filmu o postaci Karen ukazało się wiele opracowań naukowych i przedstawiono w nich zupełnie inny obraz tej kobiety - jej związków, tego jak zbankrutowała. Nikt nie przedstawił Karen Blixen jako artystki. Jako kobieta chcę pokazać historie, w których kobiety widziane są tak, jak same siebie widzimy w całej swojej różnorodności. Świat daje coraz więcej możliwości dla kobiet w przemyśle filmowym. W końcu możemy opowiadać historie o kobietach w prawdziwy sposób.

W pierwszym odcinku Karen to zniszczona przez życie kobieta, która wraca do rodzinnego domu bez grosza przy duszy. W szóstym - widzimy ogromną przemianę, za którą idzie także zmiana fizyczna. Karen wygląda znacznie lepiej. Jak przygotowywałaś się do roli?

- Nawet nie wiesz, jak szalone były to przygotowania. Przez sześć miesięcy byłam na ostrej diecie, właściwie głodówce, żeby pozbyć się wszystkich moich mięśni. Zaczęłam wyglądać na chorą, moja twarz się zapadła - miałam, dosłownie, zwisającą szczękę. Z powodu braku witamin zsiniała mi skóra - to wszystko było okropne ale i perfekcyjne, ponieważ przypominałam Karen w najgorszym momencie jej życia.

- Jednak po trzech miesiącach zdjęć musiałam przygotować się do innych scen: w Afryce (co miało miejsce 15 lat wcześniej), czy do zdjęć, kiedy Karen była czterema innymi postaciami - czterema archetypami kobiet: piosenkarka, kobieta duchowa, prostytutka oraz ta ostatnia osnuta tajemnicą, która reprezentuje je wszystkie. To było ogromne obciążenie. Po pewnym czasie musiałam powiedzieć producentom: “Jestem pierwszą osobą na planie, wychodzę jako ostatnia. Muszę znowu zacząć trenować i jeść, znajdźcie mi trenera personalnego i siłownię otwartą od 4:30, bo odbieracie mnie o 5:15". W ciągu kilku  tygodni zaczęłam czuć się lepiej i lepiej wyglądać, więc kiedy rozpoczęliśmy zdjęcia do serialu w Belgii nie wyglądałam już jak ugotowany kurczak.

Na początku nie jest "wonder woman".

- Zdecydowanie nie jest (śmiech).

"Marzycielka..." to serial w serialu - z jednej strony oglądamy historię Karen, z drugiej - bohaterek jej opowiadań. Czy taki był początkowy zamysł, czy taka forma opowieści pojawiła się w dalszej pracy nad produkcją?

- To była część mojego oryginalnego pomysłu. Chciałam sfilmować jedno z jej opowiadań, a później kolejne i użyć ich jako klucz, który przedstawiałby różne problemy z jakimi musiała zmierzyć się Karen. To miało być w serialu od początku. Dunja Gry Jensen [scenarzystka i twórczyni serialu - przyp. red.] wpadła na fantastyczny pomysł, aby to właśnie opowieść uczynić “marzycielką". Od razu powiedziałam, że to najlepsze rozwiązanie - w ten sposób pokazaliśmy cztery archetypy kobiet i jak są kontrolowane przez mężczyzn w fikcyjnym świecie; w świecie tajemniczych opowieści oraz jak Karen była kontrolowana w świecie realnym. To był dobry wybór, jednak trudny, bo musiałyśmy wybrać tylko jedną z wielu wspaniałych opowieści.

Karen otaczają barwni bohaterowie - przede wszystkim jej najbliższa rodzina. Mnie najbardziej zaintrygowała relacja Karen i Elle, jej siostry. Napięcie między nimi można ciąć nożem.

- W Ellę wciela się Lene Maria Christensen, która jest genialną aktorką. Współpraca z nią to sama przyjemność. Uwielbiam z nią pracować. W rzeczywistości to piękna kobieta, jednak w serialu tę postać zagrała jako bardzo skrępowaną; taką, która sama się ogranicza. Dunji Grey Jensen udało się napisać pełne i głębokie portrety każdego z członków rodziny Karen, co nie do końca było zgodne z moim pomysłem. Myślałam, że rodzina powinna być wobec naszej bohaterki bardziej... opresyjna, tymczasem ich rozmowy są dowcipne. W serialu jest dość dużo słownego humoru.

Czym serial "Marzycielka - stając się Karen Blixen" wyróżnia się na tle innych produkcji biograficznych?

- Nie skupiamy się na seksualizacji Karen czy jej romantycznym życiu. Pokazujemy jej życie takim, jakim było ze wszystkimi problemami oraz przeszkodami, jakie stały pomiędzy nią a jej ekspresją twórczą, jak świat kontroluje artystę i jak płeć historycznie wpływała na losy kobiet i mężczyzn, którzy nie czuli się dobrze w określonych ramach oraz rolach. Taka ambicja przyświecała nam od początku.


"Marzycielka - stając Karen Blixen": Kiedy i gdzie oglądać?

Serial "Marzycielka - stając się Karen Blixen" można oglądać od 18 września na platformie Viaplay.

Zobacz też:

"Andor": Nowa historia w świecie "Gwiezdnych Wojen". Pierwsze opinie

TUDUM 2022: Netflix prezentuje zwiastun i listę tytułów wydarzenia dla fanów

"Ród smoka": Emily Carey obawiała się scen seksu. Miała zaledwie 18 lat

swiatseriali
Dowiedz się więcej na temat: Connie Nielsen | Viaplay: Seriale
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy