"Co zrobisz, jak wiesz, że nic nie zrobisz"…
Adam Ferency, Bartłomiej Topa, i Alan Andersz zdradzają kulisy "Układu warszawskiego" - na poważnie i z przymrużeniem oka...
- mówi Adam Ferency o swojej roli Artura "Kosy" Koseckiego.
Jaki jest Najstarszy?
- Jest to stary policjant. Mam nawet wątpliwości, czy takie osoby można spotkać w rzeczywistości. W Polsce obowiązuje ustawa o emeryturach służb mundurowych, która pozwala policjantowi w wieku mojego bohatera, być na emeryturze już po 15-stu latach służby. Nie chce mi się zatem wierzyć, że w czynnej służbie policyjnej, kryminalnej, wśród wywiadowców bywają ludzie w jego, czyli w moim, wieku. Być może będzie on faktycznie siedział w policji do śmierci. Z założenia jest to jednak abstrakcyjne i abstrakcyjnie do tego podchodzę. Jego postać ma być swoistym kolorem, pewnym odbiciem dla tych młodych policjantów - oni są energiczni, pełni zapału, chętnie wykonują swoje zajęcia, a on jest stary i w tym sensie doświadczony, że może pozwolić sobie na powiedzenie "co zrobisz, jak wiesz, że nic nie zrobisz".
- On po prostu wie, że w życiu wiele nie da się zdziałać, dlatego myślę o nim w kategoriach filozofa. Filozofa dość prostodusznego, który wie, że w życiu są rzeczy, których się nie da przeskoczyć i należy zrobić, ile się da, a więcej niestety nie. Muszę powiedzieć, że ja mam takie założenie, że chcę, aby to było w miarę prawdopodobne w ramach nieprawdopodobieństwa tej sytuacji. Jednak moim głównym celem jest to, aby była niezła zabawa. O roli myślę w aspekcie komediowym i w tym kierunku staram się iść. Chcę aby to była lekka, delikatna, dobrze rozumiana komedia.
Jak przygotowywał się pan do tej roli? Czy to, że postać, w którą się pan wciela jest policjantem miała jakieś znaczenie?
- W swojej pracy staram się nie wzorować na konkretnych zawodach. Najczęściej nie interesuje mnie zawód postaci, którą gram. Oczywiście jest to w człowieku, ponieważ porusza się w takich obszarach, a nie innych. Zazwyczaj patrzę na bohatera, którego gram jako na człowieka osadzonego w jakichś okolicznościach, który musi zachowywać się w jakiś konkretny sposób, aby pozostać tym człowiekiem.
"Co zrobisz, jak wiesz, że nic nie zrobisz" - to dewiza, której Najstarszy nie wciela w życie w odniesieniu do naczelniczki...
- To dwie różne sprawy! "Co zrobisz, jak wiesz, że nic nie zrobisz" to sposób myślenia. Natomiast zainteresowanie piękną kobietą to pęd, który w człowieku, mężczyźnie jest w stosunku do kobiet tak naturalny, że dopóki jest jakaś iskra młodości to ten ciąg w tym kierunku będzie trwał. To nie ma nic wspólnego z myśleniem, a w szczególności z myśleniem, że nic nie da się zrobić. Relacja Najstarszego z naczelniczką to kwestia jego temperamentu i skłonności do pięknych kobiet.
- Bartłomiej Topa o swoim bohaterze opowiada z lekkim przymrużeniem oka...
Kim jest bohater, w którego się wcielasz?
- Jest to bardzo prosta, nieskomplikowana postać. Jestem takim "Sikorkiem". Mam fantastycznych kolegów - Najstarszego, w którego wciela się Adam Ferency i Młodego - Alana Andersza. Pracujemy w komisariacie i rozwiązujemy bardzo skomplikowane zagadki kryminalne. Różnimy się wiekiem, wiedzą - każdy jest mądrzejszy, jeden od drugiego (śmiech). Ja na przykład, mam taką przypadłość, która polega na przejęzyczaniu się. Poza tym doskonale władam bronią i kajdankami.
A jak układają się relacje w waszej grupie?
Relacje w naszej grupie układają się świetnie. Nawet z naczelniczką dogadujemy się bez problemu, choć to straszna perfekcjonistka. Krzyczy czasem, nie wiedzieć czemu denerwuje się na nas... A my przecież bardzo dobrze wykonujemy swoją pracę, a że czasami coś pójdzie nie tak jak trzeba... No cóż. Jeśli zastanawiacie się, czy mówię poważnie, to chcę powiedzieć, że mówię śmiertelnie poważnie... Może niektórzy naszą trójkę określiliby, jako wątek komediowy. Niech i tak będzie, jeżeli komediowym można uznać stan tych facetów. Jeden jest chory, drugi jest łysy, trzeci jest młody - to już o nim świadczy tak, a nie inaczej... Może się nie obrazi...
Wspomniałeś o naczelniczce, myślisz, że widzowie "kupią" kobietę na takim stanowisku?
- Jest to doskonałe rozwiązanie. Mamy w końcu parytet w pracy!
Mamy na antenie kilka kryminalnych seriali, co wyróżnia "Układ warszawski"?
- Wartka akcja, fantastyczne charakterystyki bohaterów i interesujące dialogi. Te trzy rzeczy uzupełniają świetne kostiumy, doskonała charakteryzacja i aktorstwo, i oczywiście reżyseria. A tak naprawdę - z produkcjami serialowymi nigdy nic nie wiadomo. Wszystko zostanie zweryfikowane przez widza. A tu może się okazać, że to, co nam się podoba i co my chwalimy, pracując przy danym projekcie dla widzów ma małe znaczenie.
"Układ" to kolejny serial z oryginalnym scenariuszem. W Polsce wreszcie mamy coraz więcej dobrych seriali, wymyślanych przez Polaków.
- Jest to bardzo dobry objaw. Ludzie są zmęczeni tasiemcami i zaczynają wybierać krótsze seriale, które są lepsze od codziennych produkcji, mają zamkniętą formę. Zaczyna się dziać na polskim rynku telewizyjnym, serialowym i to jest bardzo dobra wiadomość dla wszystkich. Ostatnio czytałem kolejny świetny projekt. W takich serialach aż chce się grać, chce się tam dać coś z siebie. Ostatnia taka produkcja, którą chwalili widzowie, krytycy i aktorzy to "Usta, usta". To była licencja, ale powstaje coraz więcej dobrych oryginalnych scenariuszy, takich jak "Układ warszawski" czy choćby cykl filmów telewizyjnych "Prawdziwe historie" i to mnie bardzo cieszy.
- Alan Andersz - odtwórca roli Wojtka Maciejewskiego opowiada o tym, jak to jest być najmłodszym w zespole oraz mocnych i słabych stronach aktorstwa.
Kim jest postać, w którą się wcielasz w "Układzie warszawskim"?
Wojtek jest najmłodszym policjantem w zespole. Honor, sprawiedliwość, szeroko pojęta służba są dla niego najważniejsze - chce łapać złoczyńców i czynić dobro. Jakbym miał go opisać w kilku słowach to na pewno jest ambitny. Chce mu się pracować i stara się być w tym wytrwały.
Mieliście przygotowanie policyjne do ról? Zajęcia na strzelnicy?
Akurat mój bohater nie strzela za wiele (śmiech). Jeśli chodzi natomiast o jakieś skoki przez ogrodzenia czy bieganie to ze względu na to, że uprawiam różne sporty prywatnie, od ósmego roku życia, nie stanowiło to dla mnie problemu.
W jakich relacjach w serialu znajduje się twoja postać?
W większości scen występujemy w trójkę: Najstarszy, Średni i Młody. Jeżeli jesteśmy sami to oni robią mi różne numery, podpuszczają mnie i ogólnie rzecz biorąc - dobrze się bawią moim kosztem, a ja obrywam. Dobrym przykładem jest scena w prosektorium, gdzie koledzy chcieli mnie zostawić (śmiech). Oczywiście mowa o sytuacjach osadzonych w fabule serialu.
Na planie zatem musiało być wesoło...
Tak! (śmiech). Wielokrotnie nie udawało mi się wytrzymać w czasie pracy i po prostu się "gotowałem". Te żarty, które wprowadzamy jako policyjne trio wydają mi się bardzo trafione i uzupełniające sceny mrożące krew w żyłach w sposób inteligentny i nie nachalny.
Co twoim zdaniem jest najtrudniejsze w zawodzie aktora?
Bez wątpienia czekanie na role. To jest naprawdę najtrudniejsze do zaakceptowania. Jak nie dostanę jakiejś fajnej roli to nie mogę pokazać w stu procentach tego, co potrafię, wykazać się, etc. To, czy ja będę grał, czy nie - nie do końca zależy ode mnie. Dostaję informację o castingu, idę, daję z siebie wszystko i to jest tyle, co mogę zrobić. Decyduje ktoś inny...
A najfajniejsze?
Wszystko! Kiedy już wiem, że mam jakąś rolę i czekam na start zdjęć to jest już zupełnie inne "czekanie". Czuję wtedy taką pozytywną adrenalinę i bardzo lubię to uczucie!
Serial "Układ warszawski" można oglądać w niedzielę o 22:20.