Gwiazdor "Zakazanego owocu" w hicie Netfliksa. Widzowie są zachwyceni
Onur Tuna powraca w wielkim stylu, tym razem w serialu "Listy z przeszłości", który szturmem zdobywa Netfliksa. Turecki hit z gwiazdorem "Zakazanego owocu" porusza do głębi i bije rekordy popularności w Polsce.
Gwiazdor "Zakazanego owocu" znów przyciąga uwagę polskich widzów. Onur Tuna, znany z roli przystojnego i nieprzewidywalnego Alihana, tym razem występuje w jednej z głównych ról w tureckim miniserialu "Listy z przeszłości", który w lipcu pojawił się na Netfliksie. Produkcja niemal natychmiast wskoczyła do TOP 10 najchętniej oglądanych tytułów w Polsce i nie tylko. Co sprawia, że nowa rola Tuny ponownie rozpala emocje?
Na pierwszy rzut oka to prosta historia. Jednak właśnie prostota i emocjonalna prawda są jej największą siłą. Serial "Listy z przeszłości" inspirowany jest prawdziwym wydarzeniem z 2003 roku. Wtedy nauczycielka literatury, Fatma Ayar, poprosiła swoich uczniów o napisanie listów do siebie samych - z myślą, że przeczytają je po dwudziestu latach. Zgodnie z planem, przesyłki miały dotrzeć do adresatów w 2023 roku, ale los napisał zupełnie inny scenariusz.
Listy odnajduje córka nauczycielki, Elif, a to, co znajduje w kopertach, zaczyna wpływać na losy bohaterów z siłą, której nikt się nie spodziewał. Serial nie jest klasycznym romansem czy sensacją, ale wciąga jak najlepsza opowieść obyczajowa, bo dotyka tematów bliskich każdemu: pamięci, żalu, niespełnionych marzeń i drugich szans.
Onur Tuna przez wielu nadal kojarzony jest z postacią Alihana, pierwszej miłości Zeynep w "Zakazanym owocu". W nowej produkcji Netfliksa pokazuje jednak inną stronę aktorskiego warsztatu. Gra tu bohatera bardziej stonowanego, refleksyjnego, ale niepozbawionego siły i charyzmy. To postać, która dojrzewa wraz z rozwojem fabuły, a jednocześnie pozwala aktorowi pokazać emocjonalną głębię, jakiej nie wszyscy się po nim spodziewali.
Dla widzów, którzy polubili Tunę w jego wcześniejszych rolach, choćby w "Mucize Doktor" czy "Mahkum", ta nowa propozycja może być zaskoczeniem. Zagrana przez niego postać to nie czarno-biały bohater, ale ktoś, z kim łatwo się utożsamić.
"Listy z przeszłości" pojawiły się w serwisie 23 lipca, bez szczególnej kampanii promocyjnej, ale to widzowie zrobili swoje. Produkcja niemal natychmiast zaczęła piąć się w rankingach oglądalności, co pokazuje, że dobrze opowiedziana historia, nawet bez głośnych nazwisk z Hollywood, potrafi zdobyć serca widzów.
W przypadku polskich fanów seriali tureckich nie jest to nic nowego. Produkcje znad Bosforu od dawna mają u nas oddaną publiczność. Teraz dochodzi do tego jeszcze Netflix, który pozwala oglądać te historie bez ograniczeń czasowych i z polskim lektorem lub napisami. To wszystko sprawia, że sukces "Listów z przeszłości" był właściwie kwestią czasu.
Zobacz też: Najpiękniejsze tureckie seriale o miłości. Sprawdź, które musisz obejrzeć