FINAŁ SEZONU: Plan C
"Odcinek skończył się tak, że nawet na napisach końcowych nie mogłam wyjść z szoku!" - tak o finale serialu "Trawka" pisze do nas czytelniczka Pam.
"Odcinek skończył się tak, że nawet na napisach końcowych nie mogłam wyjść z szoku!" - tak o finale serialu "Trawka" pisze do nas czytelniczka Pam.
W poniedziałek (emisja 15 listopada 2010r.) zakończył się szósty sezon "Trawki". Pamiętam artykuł "Powrót wielkich bohaterów", w którym redakcja słusznie napisała:
"Kiedy Newmanowie znaleźli w Seattle zgodny z prawem sposób na życie, scenarzyści serialu najwyraźniej wciąż poszukiwali pomysłów na ratowanie dalszej część produkcji. I nagle z fabularnego marazmu wybudza nas wielkie "bum!" - ewidentnie także i Jenji Kohan (twórca serialu) dostał krykietowym kijem po głowie, i to mocno, gdyż szósty odcinek - "Boomerang" - oczyścił "Trawkę" z wszelkich zarzutów."
Faktycznie ten sezon był inny od pozostałych - nierówne tempo, czasem "dłużyzny", upadki i wzloty. Teraz patrzę na to inaczej, twórczyni serialu podobnie jak Nancy Botwin miała zawsze plan B, a nawet C, ponieważ finał sezonu można określić dość dosadnym: OMG!
Odcinek "Theoretical Love is Not Dead" zasługuje na duże brawa, a w jego cieniu także cały sezon "Trawki". Stare sposoby są najbardziej efektowne, i znana od starożytności zasada jedności miejsca, czasu i akcji, doskonale funkcjonuje w postmodernistycznych produkcjach.
Nie chcę spoilerować, ale zachęcić. Dlatego też nie napiszę co mi się podobało, a co chwyciło za serce - zdradzę tylko: będzie dużo łez, ostrych słów i nerwowego obgryzania paznokci.
Choć żal mi Nancy i całej jej familii, to na duchu podnosi mnie myśl: feralny "plan C" jest częścią nowego, zapewne cudownego scenariusza siódmego sezonu. By to sprawdzić, nie pozostaje nam nic innego jak czekać cierpliwie.