Agatha miała podbić świat, a pozostawiła go obojętnym... Oceniamy nowy serial Disney+
19 września 2024 roku na Disney+ debiutuje nowy serial z Filmowego Uniwersum Marvela - "To zawsze Agatha". Wiedźma, którą mieliśmy okazję już poznać w produkcji "WandaVision", tym razem tworzy sabat czarownic, z którym wybiera się w niebezpieczną podróż, by odzyskać utracone moce. Zastanawiacie się czy warto oglądać kolejny spin-off Marvel Studios? Już śpieszymy z recenzją!
Produkcja serialu "To zawsze Agatha" przechodziła szereg poprawek. Sam tytuł został zmieniony kilkukrotnie. Finalnie projekt debiutuje w Polsce na platformie Disney+ pod nazwą "To zawsze Agatha" 19 września 2024 roku, dzień po premierze w Stanach. Dla widzów dostępne są dwa pierwsze odcinki, kolejne siedem zobaczymy wkrótce. Łącznie sezon ma liczyć dziewięć odcinków.
Jak większość produkcji Marvel Studios show powstało na podstawie komiksów, tym razem o bohaterce Agacie Harkness, którą mogliśmy już poznać w serialu "WandaVision". Twórczynią widowiska jest Jac Schaeffer, odpowiadająca również za scenariusz oraz - razem z Gandją Monteiro i Rachel Goldberg - za reżyserię. Produkcja należy do Filmowego Uniwersum Marvela i wchodzi w skład jej drugiego rozdziału zatytuowanego "Saga Multiwersum".
W niesforną wiedźmę o imieniu Agatha ponownie wciela się popularna aktorka Hollywood, Kathryn Hahn. 51-latka znana jest ze swoich licznych występów w komediach ("Złe mamuśki", "Pani Fletcher"), więc zrozumiałe, czemu twórcy postawili właśnie na nią. Na ekranie partnerują jej m.in. Joe Locke, Aubrey Plaza, Patti LuPone, Sasheer Zamata i Ali Ahn.
Agathę poznajemy w spin-offie jako Agnes, policjantkę z małej miejscowości o nazwie Westview. Ma rozwikłać zagadkę ofiary porzuconej w lesie, jednak nie jest to takie proste. Nie ma żadnych dodatkowych śladów, dziewczyna wygląda, jakby magicznie pojawiła się w miejscu, gdzie odnalazły ją służby. Agnes rozpoczyna śledztwo, w trakcie którego spotykają ją dziwne sytuacje. W końcu dochodzi do konfrontacji z inną wiedźmą, która pomaga funkcjonariuszce wyjść spod rzuconego na nią uroku. Od tej pory śledzimy już losy Agathy, której moce zostały zabrane po starciu z Wandą Maximoff. Główna bohaterka zbierze swój sabat i wyruszy na niebezpieczny Szlak Wiedźm w celu odzyskania magii. Droga nie będzie wcale prosta...
Muszę przyznać twórcom z Marvel Studios jedno - pomysły im się nie kończą. Mimo że obecnie kreowane przez nich Fazy zawierają zdecydowanie za dużo nowych produkcji, zawsze potrafią przedstawić kolejne projekty w oryginalny sposób. Nowe seriale, traktujące o losach pobocznych bohaterów, za każdym razem zaskakują konwencją. "WandaVision" zostało zrealizowane w stylu sitcomów, "Loki" był kreowany na retro telewizję, a "To zawsze Agatha" zapewnia nam dreszczyk znany z kryminalnych seriali fabularnych lub true crime. Ten akcent bardzo mi się podobał, ponieważ w pierwszym odcinku ciężko było stwierdzić, że jest to produkcja o superbohaterach. Serial prezentował się jak dobry, trzymający w napięciu kryminał. Nie mogłam się doczekać rozwoju dalszej historii.
Tu niestety zaczęły się schody. Po przemianie Agnes w Agathę w serialu pojawia się dużo więcej komedii, zarówno w dialogach, jak i grze aktorskiej. W połączeniu z odkrywanym przez bohaterów magicznym Szlakiem Wiedźm wpadamy w kolejną schematyczną produkcję Marvela: dużo efektów specjalnych, mało sensownych rozwiązań fabularnych. Serial zdecydowanie zaczyna tracić w oczach i szkoda, gdyż sama główna oś historii jest intrygująca. Przy czwartym odcinku zdecydowanie wciągnęłam się w losy sabatu Agathy Harkness i z niecierpliwością czekałam czy wszystkim uda się przejść próbę.
Samą Kathryn Hahn, aktorkę wcielającą się w postać Agathy Harkness, widzowie pokochali już w "WandaVision". Przyznaję, że jej postać była tam bezkonkurencyjna i po serii ciekawych, lecz trochę nużących odcinków zrealizowanych w konwencji sitcomów, dodała wyczekiwanego powiewu świeżości. Po jej debiucie w roli antagonistki akcja serialu o Wandzie Maximoff i Vision znowu nabrała tempa. W spin-offie Hahn w dalszym ciągu czaruje na ekranie jako Agatha, jednak momentami można odczuć zdecydowany przesyt zabiegów komediowych. Wprowadzono zbyt wiele wyolbrzymionych min i intensywnej gestykulacji. Czy wina leży po stronie twórców, czy po stronie aktorki - tego nie wiemy. Na szczęście niektóre sceny ratują dobrze napisane dialogi, więc balans pomiędzy słabszymi i lepszymi momentami aktorskimi zostaje zachowany.
Już od pierwszego odcinka Kathryn Hahn na ekranie tworzy silny kobiecy duet z Aubrey Plazą. Przedstawienie postaci obu pań jest momentami zbyt przerysowane, jednak same aktorki zostały dobrze dobrane do swoich ról. Tworzą wiarygodne postaci i dzięki temu łatwo jest nam wejść do mrocznego świata wiedźm.
Na chwilę uwagi zasługuje również bohater odgrywany przez Joe Locke'a. 20-letniego aktora mieliśmy już okazję oglądać w netfliksowym serialu romantycznym - "Heartstopper". Na ekranie zdecydowanie zyskał sympatię widzów, dlatego wszyscy z niecierpliwością oczekiwali jego występu w nowej produkcji Marvel Studios. Niestety jego bohater, nazywany przez współtowarzyszy podróży "Nastolatkiem", to najsłabszy punkt całego serialu. Problem nie tkwi w grze aktorskiej Locke'a, uważam, że bezbłędnie wywiązał się ze swojej roli. Kłopot tkwi w tym, jak jego postać została napisana w scenariuszu. Twórcy usilnie chcieli wprowadzić przedstawiciela generacji Z do historii. Zamiast delikatnie zaznaczyć, z jakiej grupy wiekowej jest bohater grany przez Joe, np. ubraniem, dostaliśmy "cały pakiet" stereotypowych cech "Zetek". Zarówno wypowiedzi, styl, jak i ubiór Nastolatka są po prostu irytujące. Bardzo szkoda, bo sama w sobie postać młodego chłopaka, który chce dotrzeć do celu Szlaku Wiedźm, jest niezwykle urocza. Zdecydowanie zmarnowany potencjał aktorski Joe Locke'a.
Stajemy przed pytaniem - czy warto zapoznać się z nowym spin-offem Marvela? To zależy. Dla fanów produkcji MCU będzie to pozycja obowiązkowa, niezależnie od jej jakości. Dla osób, które sporadycznie oglądają filmy i seriale o superbohaterach, polecam zostawić go sobie na nużące jesienne wieczory. Absolutnie nie jest to pozycja do zapoznania się "na już", zwłaszcza że platforma streamingowa Disney+ ma w ofercie zdecydowanie lepsze ekranizacje. Sam "Loki" zapewnia widzom dużo więcej dobrej rozrywki. Dla osób, które po prostu lubią Kathryn Hahn jako aktorkę lub produkcje w klimacie kryminalnym, polecam ominąć. Sama zaliczam się do drugiej wyszczególnionej przeze mnie grupy i mimo słabych punktów serialu, historia mnie wciągnęła. Na pewno dokończę wszystkie odcinki pierwszego sezonu i zapoznam się z kolejnymi, jeśli się ukażą. Chociaż śmiało mogę stwierdzić, że gdyby "To zawsze Agatha" nie powstało, świat superbohaterów wcale nie straciłby wiele.
Zobacz też: Polskie hity na SkyShowtime. Szykujcie się na dwa intrygujące kryminały