To nie koniec świata
Ocena
serialu
8,4
Bardzo dobry
Ocen: 180
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"To nie koniec świata!": Z przymrużeniem oka

- Ludziom potrzebny jest śmiech, więc chętnie wcielam się w postaci, które mają poczucie humoru - mówi aktorka Dorota Pomykała. I właśnie dlatego grane przez nią bohaterki cieszą się zawsze ogromną sympatią.


Postać Haliny, w którą wciela się Pani w serialu "To nie koniec świata!", jest bardzo sympatyczna i przypomina inną Pani serialową bohaterkę - Lucynę ze "Szpilek na Giewoncie". Przypadek?

- Myślę, że tak, choć istotnie łączy je wiele - obie temperamentne, zadziorne, a jednocześnie obdarzone dobrym sercem, no i obie grane przeze mnie z lekkim przymrużeniem oka, by było też trochę śmiesznie, bo ludziom tego potrzeba. Na dodatek obie zajmują się prowadzeniem pensjonatów. Dla uniknięcia dalszych "lucynowatych" skojarzeń nie używam teraz czerwonych strojów, zmieniono mi fryzurę i... dano męża!

Reklama

Co to za mąż, co poszedł sobie do innej?

- A jednak wrócił, "z podkulonym ogonem" i znów jest pod pantoflem żony, czym potwierdza znaną teorię, że kobiety rządzą! (śmiech). Miałam kiedyś koleżankę, której świat się zawalił w momencie, gdy odszedł mąż, a z czasem okazało się, że jej to wyszło na dobre - odżyła, umocniła się, odkryła w sobie tłamszone dotąd talenty... W przypadku Haliny jest właśnie podobnie. Zobaczymy niebawem, jak ta cała historia da jej ogromny zastrzyk energii i wiary w to, że potrafi być atrakcyjna... nie tylko dla swego ukochanego Stasia (Marek Frąckowiak - przyp. red.).

Halina jest nie tylko cudowną żoną, ale i matką, Uli. Jak Pani się gra z Magdą Lamparską?

- Fantastycznie! To wspaniała dziewczyna. W niektórych momentach, kiedy się naburmusza, śmieje, czy robi jakieś miny, bardzo mi przypomina mnie samą sprzed lat. Co ciekawe, ludzie często pytają, czy ona naprawdę jest moją córką! Wspólna praca oraz wieczory przegadane nieraz o rzeczach ważnych bardzo nas do siebie zbliżyły. Uważam, że dostałam Magdę w darze od losu!

Ma Pani doświadczenie w obcowaniu z młodzieżą - wszak prowadzi Pani własną szkołę aktorską!

- Owszem, do tego od jakiegoś czasu organizuję też dodatkowo warsztaty aktorskie, przychodzą wciąż nowi ludzie i jakoś zazwyczaj szybko łapiemy kontakt. Bo w szkole wszyscy się znamy jak łyse konie, często utrzymujemy łączność z absolwentami, jak choćby z Kamillą Baar, z którą się nadal bardzo przyjaźnię. Spod naszych skrzydeł wyfrunęli m.in.: Sonia Bohosiewicz, Magda Kumorek, Ania Guzik, Łukasz Simlat, Arkadiusz Janiczek. Prezentem od losu są nasze spotkania na aktorskim szlaku, jest wtedy mnóstwo frajdy.

Rozmawiała JOLANTA MAJEWSKA-MACHAJ

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Dorota Pomykała
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy