„To nie koniec świata!”: Lubię być ojcem...
Zazwyczaj wciela się w różne szemrane typy, takie jak choćby Leszek w „Klanie”. Tymczasem w serialu „To nie koniec świata!” Artur Dziurman gra uosobienie łagodności...
Kazik, ojciec Anki (Karolina Gorczyca), to dusza-człowiek. Mimo groźnej miny, nie zabiłby muchy....
- Rzeczywiście, to wyjątkowo poczciwy gość i cieszę się, że dostrzeżono we mnie taki potencjał. Aczkolwiek rola Leszka jest również memu sercu miła, chociażby z tego powodu, że trwa od kilkunastu lat i wciąż coś nowego się w niej przydarza. Zwłaszcza w sferze związków Leszka ze światem przestępczym, bo ten wątek powraca. Najwyraźniej widzowie lubią, jak jest sensacyjnie.
U Kazimierza sensacja zaczyna się, gdy tylko dobywa broni ze swego bogatego arsenału. Do twarzy panu ze strzelbą!
- A proszę sobie wyobrazić, że prywatnie jestem przeciwnikiem militariów, obca mi jest przyjemność chodzenia na strzelnicę, w wojsku też nie byłem. Broń na planie traktuję jako niezbędny rekwizyt i pod tym względem niewiele mam wspólnego z tym moim bohaterem. Za to pod każdym innym chyba wiele - doskonale rozumiem, co znaczy być kumplem, przyjacielem, a nade wszystko kochającym ojcem. On poza Anką świata nie widzi!
Jak się gra panu w duecie z Karoliną Gorczycą?
- Lepsza serialowa córka nie mogła mi się przytrafić! Nie dość, że śliczna, to jeszcze pełna energii, z pomysłami.
Ma pan doświadczenie w byciu tatą córki.
- Istotnie, rodzona córeczka jest moim oczkiem w głowie, choć relacje między nami są inne niż te w serialu, bo Gaba ma dopiero 15 lat. To trudny wiek. Niedawno w zaprzyjaźnionym Miejskim Ośrodku Kultury w Myślenicach wystawialiśmy, z udziałem aktorów niewidomych, sztukę Karola Wojtyły "Promienie ojcostwa" w mojej adaptacji. Po przedstawieniu obwieściłem ze sceny, że to przesłanie dedykuję mojej córce. Gabrysia była ze mnie dumna. Dla takich chwil warto żyć!
Rozmawiała Jolanta Majewska