Zawodowo nie boi się grać bohaterów, którzy nie budzą sympatii widzów. Prywatnie konsekwentnie chroni swoje życie uczuciowe. Dlaczego tak rzadko bywa na salonach?
Paweł, którego gra Pan w "To nie koniec świata!", coraz bardziej zbliża się do Anki. To szczere uczucie, czy sprytna manipulacja?
- Byłbym daleki od takiej oceny. Jeśli już, to romantyzm wykalkulowany. Paweł to cynik i arogant. Koleś skupiony wyłącznie na sobie. Żeby osiągnąć zamierzony cel, bez skrupułów stosuje wszystkie możliwe metody. Spotkania z Anką też traktuje zadaniowo. Tak się składa, że trafił na dziewczynę, która lubi postawić na swoim. W tym przypadku ścierają się dwie silne osobowości. Na początku trudno było im się porozumieć, ale los bywa przewrotny i często zaskakuje.
Dla miłości robi się przedziwne rzeczy.
- Zanim sytuacja przybierze właściwy obrót, czeka na nich wiele niespodzianek, niekoniecznie miłych. Zostaną wplątani w szereg rozmaitych intryg. Ma to związek z ucieczką Anki sprzed ołtarza. Do tego dojdą jeszcze inne sprawy. Paweł też będzie musiał stawić czoło różnym przeciwnościom losu, ale za to - ku zdumieniu wszystkich - pokaże wreszcie bardziej przyjazną twarz.
Zmieni się?
- Nie sądzę. Nie wystarczy postawić cezurę i powiedzieć: "zamykam rozdział i zaczynam nowe życie". Każda zmiana wymaga długiego i żmudnego procesu. Zwykle stoi za tym jakieś ważne wydarzenie lub ktoś, kto ma właściwy wpływ na daną osobę. W przypadku Pawła jest to niewątpliwie Anka. Nie wiem, czy jego postawa jest szczera. Mam nadzieję, że tak.
Część zdjęć kręcono w Zaborku niedaleko Janowa Podlaskiego. Ładne miejsce.
- To prawda. Te piękne krajobrazy, z pewnością mogą oczarować przyjezdnych. Właściciele posesji, gdzie zatrzymaliśmy się na czas zdjęć, zadbali o to, żebyśmy się dobrze czuli. Na miejscu można było sprawdzić, jak smakują regionalne specjały. Czekała na nas również miła niespodzianka: gospodarze poprosili mnie i Karolinę Gorczycę o symboliczne posadzenie młodych drzewek, sadzonek dębu. Drzewa będą nosić nasze nazwiska. Niezwykłe uczucie.
Sporo Pan gra, jednak rzadko pojawia się na imprezach z udziałem gwiazd. Dlaczego?
- Nie czuję takiej potrzeby. Mam świadomość, że wykonując zawód aktora czasami muszę zjawić się na imprezie promującej serial i w tym kontekście zawsze chętnie to robię. Natomiast bywanie po to, żeby się pokazać i stanąć na ściance do zdjęcia w ogóle mnie nie interesuje. Podobnie jak bywanie na pierwszych stronach gazet czy publiczne zwierzanie się ze swojego życia. Nie wszystko jest na sprzedaż...
A po pracy dla relaksu książka oraz obowiązkowo lampka dobrego wina?
- Książka zawsze. Lubię czytać. Natomiast jeśli chodzi o trunki, to sięgam po nie tylko okazjonalnie. Odkąd zająłem się narciarstwem biegowym, w ogóle mnie do tego nie ciągnie.
Rozm. Maria Ostrowska