"The Last of Us": Pedro Pascal zrobił karierę dopiero po 40-stce. Dziś jest ulubieńcem internetu
Pedro Pascal to 47-letni aktor, który obecnie wciela się w główną postać w nowym hicie HBO Max "The Last of Us". Internet oszalał na jego punkcie - nie bez powodu. Pogodne usposobienie i ogromna wrażliwość aktorska poruszyły serca fanów na całym świecie.
Pedro Pascal urodził się 2 kwietnia 1975 roku w Santiago w Chile. Jego prawdziwe nazwisko to Balmaceda, lecz zmienił je, gdy został aktorem. Ma starszą siostrę Javierę, młodszego brata Nicolása i młodszą siostrę Lux, która jest transpłciową aktorką i aktywistką.
Aktor w wywiadach opowiedział swoją historię rodzinną. Jego rodzice byli zagorzałymi wyznawcami Salvadora Allende i działali w grupach oporu przeciwko dyktaturze Pinocheta. Z tego powodu, gdy Pedro Pascal miał zaledwie dziewięć miesięcy, jego rodzina szukała schronienia w ambasadzie Wenezueli w Santiago, a później otrzymała azyl polityczny w Danii. Ostatecznie przenieśli się do Stanów Zjednoczonych, gdzie Pedro wychowywał się w Kalifornii i w Teksasie.
Jego rodzina wróciła do Chile, ponieważ ojciec został oskarżony w 1995 roku o wydarzenia, które miały mieć miejsce w klinice płodności, którą wówczas prowadził. Cztery lata później matka aktora zmarła, popełniając samobójstwo. Po jej śmierci Pedro zaczął używać jej nazwiska zawodowo. Chciał w ten sposób oddać jej cześć, ale powodem były także problemy Amerykanów z wymową nazwiska Balmaceda.
Niewielu fanów wie, że Pedro Pascal kiedyś trenował wyczynowo pływanie, lecz porzucił sport na rzecz pasji do aktorstwa. Studiował aktorstwo w Orange County School of the Arts i Tisch School of the Arts na Uniwersytecie Nowojorskim.
Pedro Pascal jako młody aktor nie odnosił wielkich sukcesów. Początkowo występował w rolach epizodycznych w amerykańskich serialach. Został obsadzony w pierwszym odcinku telewizyjnej adaptacji "Wonder Woman" z 2011 roku, ale serial nigdy nie doczekał się premiery.
Gdy nie mógł znaleźć pracy jako aktor, dorabiał w restauracji jako kelner. Po latach przyznał w wywiadzie dla "Vanity Fair", że nie był w tym zbyt dobry.
Pierwszy sukces aktorski nadszedł w 2013 roku, gdy aktor pojawił się w hicie HBO "Gra o tron". Nikomu dotąd znany Pedro Pascal wcielił się w postać Oberyna Martella w czwartym sezonie. Zanim zagrał w serialu przyznał, że wcześniej był ogromnym fanem.
Od tamtej pory aktor nie może narzekać na brak propozycji. W 2015 roku zagrał jednego z głównych bohaterów w serialu "Narcos" - postać agenta Javiera Peña. Dwa lata później zagrał w filmie "Kingsman: Złoty krąg".
W 2019 roku wreszcie dostał szansę, by zagrać pierwsze skrzypce. Wcielił się w postać tytułowego Mandalorianina w pierwszym aktorskim serialu z uniwersum "Gwiezdnych wojen". To wtedy zyskał największą sympatię widzów i zgromadził szerokie grono fanów. Co ciekawe, ponoć na planie prawie w ogóle nie korzystał z pomocy kaskadera. W marcu tego roku na Disney+ ukaże się wyczekiwana kontynuacja produkcji.
W 2022 roku widzowie mogli go oglądać na wielkim ekranie u boku Nicholasa Cage'a w filmie "Nieznośny ciężar wielkiego talentu", za który zgarnął wspaniałe recenzje.
Pedro Pascal został obsadzony w głównej roli Joela Millera w adaptacji HBO "The Last of Us". Do tej pory można było zobaczyć trzy odcinki serialu, lecz Pedro Pascal zdążył rozpętać ogromną burzę wokół swojej osoby jeszcze przed premierą. Dlaczego?
Nie da się ukryć, że aktor stał się ulubieńcem publiczności. Jego przyjazne usposobienie i głęboka wrażliwość, uosabiająca się w postaciach, które gra, sprawiły, że widzowie go pokochali.
Szum wokół jego osoby, cieszy samego Pascala. Ponoć, gdy czuje się przygnębiony, wchodzi na fanowskie konta na Instagramie, które regularnie wyrażają swoje uwielbienie do aktora, publikują zdjęcia i filmiki z jego udziałem.
"To świat Pedro Pascala i my w nim żyjemy" - czytamy w jednym z wpisów na Twitterze.
