Idol
Ocena
serialu
5,2
Przeciętny
Ocen: 10
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Idol": Jest wulgarnie i tandetnie. Nie warto tracić czasu na nowy serial HBO Max

Serial "Euforia" wzbudzał wiele emocji, ponieważ twórca, Sam Levinson nie bał się podejmować trudnych i mrocznych tematów z życia amerykańskich nastolatków. Mimo, że problemy zostały ukazane w sposób patologiczny i przesadzony, to niosły za sobą przesłanie i zostawały z widzem na długo. Jak jest w przypadku "Idola"? Miało być mrocznie, wstrząsająco, kontrowersyjnie, a jest... tandetnie i wulgarnie. Jakim cudem ten serial wyszedł spod ręki tej samej osoby, która stworzyła wizualną perełkę z Zendayą w roli głównej?

O "Idolu" było głośno już parę miesięcy przed premierą. Media rozpisywały się o kontrowersjach wokół produkcji. Mówiono o tragicznych warunkach na planie, nagłych zmianach w scenariuszu oraz scenach, które miały przedstawiać "tortury seksualne". Można powiedzieć: marketing zrobił się sam. Nie od dziś wiadomo, że kontrowersja przyciąga i ekscytuje. Niektórzy twórcy wychodzą z założenia "nie ważne jak mówią, ważne, że mówią". 

Czy tak samo było w przypadku najnowszego tworu Sama Levinsona? Można się jedynie domyślać. Jedno jest pewne - kontrowersje nie były naciągane. Być może tortur seksualnych w serialu finalnie nie umieszczono, ale oglądanie pierwszego odcinka to zdecydowanie tortura dla widza.

Reklama

"Idol" ujawnia mroczne sekrety Hollywood? Tylko na papierze

Twórcy obiecywali, że serial ukaże najmroczniejsze tajemnice Hollywood. "Idol" opowiada o początkującej piosenkarce, Jocelyn, która zostaje wciągnięta w świat sławy, przepełniony przemocą, seksem, nienawiścią. W roli głównej wystąpiła Lily-Rose Depp, a na ekranie partneruje jej Abel Tesfaye, znany jako The Weeknd. 

To, że twórca nie wierzy w misję serialu widać już od pierwszych scen. "Idol" miał pokazać patologiczne zachowania ze świata Hollywood. Nie można nie odnieść wrażenia, że spojrzenie Sama Levinsona na to środowisko to nie krytyka, a rozkoszowanie się w destrukcyjnych decyzjach bohaterów. Oglądamy absurdalne sceny, w których lekceważy się sens pracy koordynatora ds. intymności na planie, osób, które w ostatnich latach są olbrzymim wsparciem dla aktorów.

Niektóre kwestie, wypowiadane przez bohaterów są oburzające i niepokojące. Już teraz głośno jest o scenie, w której Jocelyn mówi, że podoba jej się "vibe gwałciciela", bijący od postaci, granej przez The Weeknd. Po takiej wymianie zdań ma się wrażenie, że serial jest zobrazowaniem najróżniejszych fantazji seksualnych twórców.

Pierwszy odcinek "Idola" ocieka seksualnością. Nie sensualnością, ani intymnością. Wulgarną seksualnością, która odbiera serialowi jakąkolwiek treść. To 54-minutowy estetycznie nakręcony teledysk, obrazujący najróżniejsze fetysze. Sceny seksu w filmach czy serialach są w porządku, potrafią robić ogromne wrażenie, zachwycać, lecz jedynie w momentach, gdy niosą za sobą przesłanie oraz ładunek emocjonalny. Tutaj zabrakło i tego, i tego.

"Idol": Jakim cudem ten serial dostał zielone światło?

W "Euforii" wizualne zabawy miały sens, chociaż balansowały na granicy przerostu formy nad treścią. W "Idolu" ujęcia "slow motion" czy zbliżenia na części ciała Lily-Rose Depp wypadają tandetnie. Z trudem można uwierzyć, że serial wyszedł spod ręki tej samej osoby, co zachwycająca technicznie "Euforia".

Czy pierwszy odcinek "Idola" może mieć jakiekolwiek pozytywy? Niestety nic mi nie przychodzi na myśl. Szkoda, że w serialu zagrała Rachel Sennott, aktorka, która zachwyciła mnie w roli głównej w filmie "Shiva Baby". Oby w przyszłości ostrożniej dobierała projekty.

Lekceważenie problemu chorób psychicznych. Lekceważenie kwestii tzw. "slut-shamingu". Spłycenie intymności i seksualności. Negowanie pracy koordynatora ds. intymności. To moje główne zarzuty do najnowszego tworu Sama Levinsona. Nie chcę się zastanawiać, czy kolejne odcinki będą lepsze. Szkoda czasu na "Idola", o wiele bardziej zachęcam do obejrzenia "Sukcesji", a jeśli ktoś już widział - do powtórzenia seansu.

swiatseriali
Dowiedz się więcej na temat: Idol
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy