The Crown
Ocena
serialu
8,8
Bardzo dobry
Ocen: 268
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"The Crown": Saga rodziny, w której nikt nie jest szczęśliwy

W piątym sezonie "The Crown" twórcy wkraczają w ostatnią dekadę XX wieku. Był to czas szczególne trudny dla Elżbiety II oraz jej najbliższych. Już początek lat 90. rozpoczął się od kilku rewolucji. 1992 rok nazwany został przez samą królową "annus horribilis". Twórcy hitu Netflixa mieli więc doskonały punkt wyjścia. Czy udało im się wykorzystać ten potencjał?

"The Crown": Zaspokaja ciekawość widzów

W samej Europie jest obecnie dwanaście panujących rodzin królewskich. Haakon Glücksburg, norweski następca tronu, poznał swoją żonę podczas festiwalu muzycznego. Chociaż Mette-Marit była kelnerką z nieślubnym dzieckiem, to w 2001 roku odbył się ich huczny ślub. Pięć lat późnej król Hiszpanii abdykował na rzecz swojego syna. Juan Carlos żegnał się z tronem w atmosferze skandalu, a jego własna córka wraz z rodziną została usunięta z dworu. Jednak to życie Windsorów od lat wzbudza ogromne zainteresowanie publiki oraz mediów. 

Brytyjska rodzina królewska jeszcze do niedawna była przykładem instytucji, która od stuleci pozostaje niezmienna. Świat szedł do przodu, a "royalsi" trwali w tradycjach ich pradziadów. Kiedyś odlegli od zwykłych ludzi przez otaczający ich niemal boski kult, dziś podziwiani bardziej jak muzealne eksponaty. "The Crown" pozwala wejść w ten nieosiągalny do tej pory świat, dając przy tym możliwość zaspokojenia zwykłej ludzkiej ciekawości. Twórcy pokazują, że pod koroną oraz książęcymi tytułami kryją się ludzie z krwi i kości. Że królowa była nie tylko głową najsławniejszej monarchii na świecie, ale również człowiekiem. 

Reklama

Niecałe dwa miesiące temu miliony osób na całym świecie zasiadły przed telewizorami, by zobaczyć ostatnie pożegnanie Elżbiety II. Dzisiaj widzowie zasiądą przed monitorami, by obejrzeć piąty, długo wyczekiwany sezon "The Crown". Po śmierci królowej pojawiały się głosy, czy przez szacunek dla zmarłej, premiera serialu nie powinna zostać przesunięta. Mimo zapewnień twórcy produkcji, Petera Morgana, że serial jest listem miłosnym do królowej, to do tej pory nie był on przecież zbyt łaskawy dla Windsorów. 

Krytycy zarzucają twórcom naciąganie i koloryzowanie faktów, wywlekanie na światło dzienne skandali sprzed lat, a przede wszystkim żerowanie na prywatnym życiu Windsorów. Chociaż jestem dużą fanką serialu, to trudno jest mi się z tymi zarzutami nie zgodzić. Pierwsze sezony oglądałam jako ciekawą, nie do końca prawdziwą historię o odległych czasach i ludziach. Jednak im bliżej współczesności, tym moje poczucie dyskomfortu podczas seansu wzrastało. W niektórych momentach czułam się niczym podglądaczka lub przypadkowa osoba, która nie wie, gdzie zapodziać oczy, gdy ktoś w jej otoczeniu się kłóci. 

"The Crown": Z rodziną dobrze tylko na zdjęciach

Z piątym sezonem fabuła serialu wchodzi w ostatnią dekadę XX wieku. To właśnie w latach 90. królewski domek z kart zachwiał się w posadach, a Elżbieta II weszła w najtrudniejszy okres swojego panowania. Skandale oraz głośne rozwody dzieci mocno odbiły się na wizerunku królowej. Wiele osób zaczęło zadawać sobie również pytanie, czy monarchia jest jeszcze w ogóle potrzebna. Dodatkowo konflikt między Dianą a Karolem rozpoczął medialny spektakl zakończony tragedią, której skutki rodzina królewska odczuwa do dzisiaj. 

Poprzednie sezony obejmowały mniej więcej dekadę z rządów królowej. W nowych odcinkach śledzimy wydarzenia od 1991 do 1997 roku. W nową dekadę rodzina królewska wchodzi podzielona jak nigdy dotąd. Diana, nazywana wcześniej powiewem świeżego powietrza, staje się osobą, która burzy stary porządek. Nie jest już naiwną dziewczyną z czwartego sezonu. Jest zagubioną i złamaną zdradami męża kobietą, która nie chce więcej udawać dla dobra korony. Karol też nie ma zamiaru posłusznie wykonywać matczynych rozkazów. Argument, że w rodzinie królewskiej tak się nie robi, już na niego nie działa. Planuje wprowadzić królestwo w XXI wiek. Co więcej, chce to zrobić u boku kobiety, którą naprawdę kocha. 

Małżeństwa Anny i Andrzeja również nie kończą się dobrze. Z dzieci Elżbiety tylko Edward zdaje się nie sprawiać jej kłopotów. Ale chociaż jest za młody na ożenek, to i jemu nie obce są problemy wynikające z urodzenia w królewskiej rodzinie. Wkraczająca w 40. dekadę swoich rządów królowa wydaje się być coraz bardziej osamotniona. Dzieci obwiniają ją za nieudane małżeństwa, między nimi a matką dochodzi do coraz częstszych konfliktów.  

Królową krytykuje również jej własna rodzicielka. "Przeprosiny? Nie powinnaś używać tego słowa. Monarchia to jedyna część konstytucji, która zawiera boski pierwiastek. Gdy zakładasz koronę, przeistaczasz się. Przepraszając, kalasz swoją godność oraz godność Boga. To z jego woli jesteś, kim jesteś" - mówi gdy jej córka postanawia przyznać się do błędu w przemówieniu z okazji 40-lecia rządów.

Pogrążająca się w depresji księżniczka Małgorzata wspiera siostrę, jednak nadal ma do niej żal za decyzje z przeszłości. "Zrobiłam to jako królowa, nie twoja siostra" - rzuca Elżbieta w nawiązaniu do związku siostry z Peterem Townsendem, gdy Małgorzata kolejny raz powraca myślami do swojej największej miłości. Paląca papierosa za papierosem księżniczka jest, obok Diany, najtragiczniejszą postacią serialu. Dostaje jednak krótką chwilę szczęścia. Oglądając jej ponowne spotkanie z ukochanym, kolejny raz przychodzi na myśl pytanie, co by było gdyby... 

"The Crown": Świat w ruinie

Elżbieta II próbuje utrzymać stary porządek, chociaż wszystko wydaje się działać przeciwko niej. Rozpada się życie jej dzieci. Cały świat odczuwa skutki recesji. W Wielkiej Brytanii coraz częściej powraca pytanie, czy rodzina królewska jest jeszcze potrzebna. Do tego pożar strawił znaczną część zamku w Windsorze. To właśnie to miejsce, w przeciwieństwie do Buckingham, królowa uważała za swój dom. Na widok zrujnowanych wnętrz nie kryła łez. "Jej Wysokość była zdruzgotana" - wyznał dziennikarzom książę Andrzej. 

W ruinę popadł również królewski jacht, który staje się kością niezgody między królewską parą a rządem. Premier John Major sugeruje, by koszty remontu pokryli Windsorowie, a nie podatnicy. "Kiedy weszłam na tron, wszystkie moje pałace zostały odziedziczone. Windsor, Balmoral, Sandringham - wszystkie noszą piętno moich poprzedników. Tylko w Britannia była naprawdę moja" - odpowiada Elżbieta. Jej upór może dziwić biorąc pod uwagę, że za remont spalonego Windsoru zapłaciła z własnych środków (37 milionów funtów). Jednak pokazując pogrążoną we wspomnieniach Elżbietę, jacht staje się w języku twórców "The Crown" symbolem końca pewnej epoki. 

Również serialowa królowa wydaje zdawać sobie sprawę z tego, że jej rządy zaczynają powoli dobiegać końca. Świat, który doskonale znała rozpada się kawałek po kawałku. Rad starzejącej się Elżbiety nie chcą słuchać zarówno własne dzieci, jak i poddani. Ci ostatni coraz głośniej mówią, że chcą zostać obywatelami. Wielka Brytania lat 90. zdaje się nie potrzebować już swojej "matki". Na zmianę nowego układu sił wpływ mają też media. Gdy stara gwardia BBC przygotowuje pochlebny materiał z okazji jubileuszu królowej, "nowa" zmiana w tajemnicy pracuje nad wywiadem z Dianą. 

To podczas rozmowy z Martinem Bashirem Diana wypowiedziała słynną kwestię: "Było nas troje w tym małżeństwie, więc było trochę zbyt tłoczno". Godzinna rozmowa wstrząsnęła opinią publiczną. Po jego publikacji królowa złamała się i wydała zgodę na rozwód następcy tronu. Mimo kontrowersji jakie wywołał wywiad, twórcy "The Crown" bardziej niż na samej rozmowie, skupiają się na przygotowaniach do niej. Odcinek "Gunpowder" ogląda się niczym najlepszy thriller i bez wątpienia wyróżnia się na tle reszty. 

"The Crown": Rodzina królewska bardziej ludzka niż kiedykolwiek

Mówiący o wielkim szacunku oraz miłości do królowej Peter Morgan, kolejny raz wyciąga na światło dzienne brudy Windsorów. Obnaża ich z boskiego pierwiastka, o którym mówiła królowa matka i nadaje im ludzkiego wymiaru. "The Crown" pokazuje nieszczęśliwych ludzi, którzy na własnej skórze odczuli ciężar korony. Królowa wydaje się być bardziej osamotniona i ludzka niż kiedykolwiek. 

Sam piąty sezon jest najbardziej intymnym ze wszystkich dotychczasowych. Niektóre sceny oglądałam z myślą, że my widzowie nie powinniśmy tego widzieć. Patrzymy na członków rodziny królewskiej w chwilach ich największej szczerości, wściekłości czy bezsilności. Można się zgadzać lub nie z podejmowanymi przez "royalsów" decyzjami, ale nie da się nikogo jednoznacznie potępić. Nie tu podziału na dobrych i złych. 

Można w nieskończoność dyskutować o tym czy pokazywanie na ekranie mniej lub bardziej podkręconej historii brytyjskiej monarchii, jest etyczne, czy twórcy nie przekroczyli pewnej granicy. Nie da się jednak zaprzeczyć, że "The Crown" jest jednym z najlepszych seriali ostatnich lat. Pod względem wykonania sezon piątym utrzymuje poziom swoich poprzedników. Scenografia, kostiumy oraz muzyka dosłownie przenoszą widzów do lat 90. Dbałość o detale jest godna podziwu. 

"The Crown": Aktorski majstersztyk

Pod względem aktorskim produkcja jest na najwyższym poziomie. Podobnie jak to miało miejsce przy trzecim sezonie, na plan weszła całkiem nowa obsada. To, co prezentują na ekranie, to aktorski majstersztyk. Nie ma tu słabego ogniwa. Zachwycają aktorzy na pierwszym oraz drugim i trzecim planie. Po Olivii Colman koronę przejęła Imelda Staunton. 66-letniej aktorce daleko tu od jej najpopularniejszego aktorskiego wcielenia, czyli przerażającej Dolores Umbridge z "Harrego Pottera". Subtelną grą idealnie oddaje coraz większe poczucie osamotnienia królowej. Wspaniale partneruje jej Jonathan Pryce jako książę Filip. Gdy pojawia się na ekranie, przyciąga na siebie całą uwagę i nie da się oderwać od niego oczu. To on jest w tym sezonie największym oparciem Elżbiety.  

Diana jest chyba najczęściej portretowaną na ekranie osobą spośród współczesnych członków rodziny królewskiej. Rok temu w kinach zachwycała Kristen Stewart. W "The Crown" rolę po młodziutkiej Emmie Corrin przejęła Elizabeth Debicki. 32-letnia Australijka daje tu prawdziwy aktorki popis. Gdyby przenieść jej rolę do filmu, oscarową nominację miałaby w kieszeni. Jej mimika i gesty wręcz hipnotyzują. To prawdopodobnie najlepsze wcielenie tragicznie zmarłej księżnej, jakie można było zobaczyć na ekranach. 

O ile Debicki zatapia się w swoją postać również pod względem fizycznym, to Dominic West zdecydowanie nie przypomina Karola. W niczym nie ujmuje to jednak jego grze aktorskiej. Z dużą dozą pewności siebie wszedł w buty następcy tronu, który chce wprowadzić monarchię w nowe tysiąclecie. Dla wielu czytelników tabloidów oraz fanów teorii spiskowych Karol jest czarnym bohaterem oraz głównym winowajcą tragedii, które spadły na Dianę. Również w "The Crown" łatwo byłoby mu nadać łatkę tego "głównego złego". Przyszły król potrafi być arogancki, szczery aż do bólu oraz przerażająco oziębły w stosunku do matki swoich dzieci. Szczęśliwie serial nie idzie w tym kierunku. Peter Morgan nie ocenia, a wręcz stara się okazać współczucie swoim bohaterom. 

"The Crown": Co poszło nie tak?

Czy piąty sezon "The Crown" to serial idealny? Pod względem realizatorskim i aktorskim - zdecydowanie. O samych kostiumach można by rozpisywać się w nieskończoność. Każdy nawet najmniejszy detal wydaje się być dopieszczony. Scenografia, praca kamery - wszystko jest na najwyższym poziomie. A jakie są minusy? Zbyt powolny start serialu. W latach 90. tak wiele działo się wokół rodziny królewskiej, że scenariusz pisał się sam. A jednak twórcy zdają się rozciągać fabułę tak, by wystarczyło zdarzeń na jeszcze jeden sezon. Wszak początkowo miało być ich pięć. 

W pierwszych odcinkach historia rozwija się powoli, nieśpiesznie. Chociaż pośpiech nigdy nie wpisywał się w narrację serialu, to początek piątego sezonu zdecydowanie potrzebowałby lekkiego przyśpieszenia. Na szczęście dla twórców oraz widzów serialu, 'The Crown" z każdym odcinkiem się rozkręca. Pod koniec sezonu nie da się oderwać od ekranu. A zakończenie na nowo rozbudza ochotę na więcej. Obecnie trwają prace nad szóstym sezonem. I chociaż osobiście wolałbym, żeby Morgan zakończył swoją opowieść wraz z początkiem XXI wieku, to już wyczekuję nowych odcinków. Z dużym zainteresowaniem, ale również narastającym poczuciem, że może jednak nie powinniśmy tak głęboko wchodzić butami w życie rodziny królewskiej. 

Ocena: -5/6 

swiatseriali
Dowiedz się więcej na temat: The Crown | Netflix: Seriale
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy