Antony Starr ma słabość do jednej aktorki z "The Boys"

Antony Starr w swojej roli bezwzględnego i niezrównoważonego superbohatera jest naprawdę niezastąpiony. Wydaje się być stworzony do roli, która dała mu ogromną popularność. W jednym z najnowszych wywiadów zdradził, że otrzymał możliwość zagrania z aktorką, do której niegdyś wzdychał. 

W najnowszym wywiadzie w programie "Late Night with Seth Meyers" Antony Starr podzielił się z widzami nazwiskiem aktorki, w której podkochiwał się za młodu. Jak się okazuje, po wielu latach spotkali się na planie "The Boys" i mieli okazję współpracować. O kogo chodziło?

Mowa o Elisabeth Shue, która w serialu wcieliła się w rolę szefowej korporacji Vought - Medelyn Stillwell. 

"Kiedy byłem mały, a ona niewiele starsza ode mnie, byłem wielkim fanem 'Karate Kid’. Trenowałem karate, gdy byłem dzieckiem i tata zabrał mnie do kina na ten film. I Elisabeth, czyli filmowa Ali byłą prawdopodobnie moją pierwszą ekranową miłością" - zdradził w wywiadzie Starr. 

Gdy aktor dowiedział się, że Elizabeth Shue została obsadzona w roli Stillwell, był tym bardzo poruszony. 

"Myślałem wtedy: 'Będę pracował z Elisabeth Shue. Mój Boże, co mam robić? Co powinienem założyć? Czy będę dobrze wyglądał?’ Ostatecznie okazało się, że jest najmilszą osobą". 

Na planie doszło też do sytuacji, gdy to sam Antony Starr musiał wesprzeć swoją idolkę, gdy podczas kręcenia jednej ze scen Shue czuła się niepewnie. Aktor postanowił ją wtedy zmotywować. 

"Powiedziałem jej wtedy 'Jesteś Elisabeth Shue. Nie możesz przychodzić do tego palanta i tak mówić. Nie wiem, próbuję się od Ciebie uczyć!’" 

Mimo że prywatnie Antony Starr był zachwycony okazją do współpracy z Elisabeth Shue, to relacja ich postaci nie potoczyła się dobrze. Madelyn Stillwell pojawiła się w dwóch pierwszych sezonach "The Boys", a jej historia zakończyła się, gdy Homelander postanowił, że szefowa przeszkadza mu w spełnianiu jego wizji świata. 

Serial skupia się na moralnie wątpliwych superbohaterach, którym popularność i moce za mocno uderzyły do głowy. Naprzeciw ich tyranii wychodzi grupa zdeterminowanych ludzi (tytułowi "Chłopacy"), którzy chcą ukrócić dalsze panoszenie się "supków". 

Produkcja jest współczesną satyrą na kult superbohaterów i produkcji, które każdego miesiąca zalewają nas nowymi "wspaniałymi" postaciami.