Nie sprostał ogromnym oczekiwaniom. Oceniamy nowy sezon "The Bear"
Trzeci sezon "The Bear" obejrzałam niemal naraz. Nie jest to niestety dowód na to, że wyczekiwana odsłona sprostała ogromnym oczekiwaniom, jakie zrodziły się po premierze drugiego sezonu. Nowy "The Bear" rozczarowuje. Nie można jednak powiedzieć, że zalicza klapę. Ma swoje momenty, za które pokochaliśmy serial z Jeremym Allenem Whitem w roli głównej.
- Głównym bohaterem serialu "The Bear" jest Carmen "Carmy" Berzatto (Jeremy Allen White), młody szef kuchni ze świata wykwintnych restauracji, który po bolesnym odejściu jednego z członków rodziny wraca do Chicago, by prowadzić rodzinny bar z kanapkami - The Original Beef of Chicagoland. Carmy zderza się z rzeczywistością odmienną od tego, do czego przywykł, i stara się odnaleźć w prowadzeniu małej firmy, czego nie ułatwiają mu wrodzony upór, oporna obsługa kuchni oraz napięte relacje rodzinne.
- U boku Jeremy'ego Allena White'a występują m.in. Ebon Moss-Bachrach, Ayo Edebiri i Abby Elliott.
- Do tej pory powstały dwa sezony. Trzeci zadebiutował w Polsce 17 lipca. Nowe odcinki można oglądać na platformie Disney+.
W Polsce mamy tego pecha, że jeśli chodzi o serial "The Bear", fani muszą wykazać się niemałą cierpliwością. W Stanach Zjednoczonych odcinki wychodzą z tygodnia na tydzień. W Polsce dostajemy całość tuż po premierze finałowego odcinka w USA. W efekcie trudno nie natknąć się na recenzje i spoilery. Mnie na szczęście w dużej mierze się udało, chociaż szczerze przyznam, widziałam kilka mocnych nagłówków, grzmiących o rozczarowaniu... I niestety muszę się z nimi zgodzić.
Drugi sezon "The Bear" był majstersztykiem. Twórcy nauczeni doświadczeniem z pierwszego sezonu, w drugiej odsłonie nie popełniali już tych samych błędów. Fabularnie w przypadku niektórych odcinków nie mogłam wyjść z podziwu dla autentyczności przedstawionych wydarzeń, relacji między bohaterami. Montażowo bił na głowę konkurencję. Aktorsko... no cóż. Wystarczy popatrzeć, jak kariera Jeremy'ego Allena White'a czy Ayo Edebiri wywindowała po występie w "The Bear". Oczekiwania względem trzeciej odsłony były ogromne. Nowe odcinki niestety im nie sprostały.
Fala rozczarowania obmywa widza już na samym początku. W pierwszym odcinku oglądamy retrospekcje z przeszłości Carmiego. Wracamy do wydarzeń sprzed pierwszego sezonu. Nie można pozbyć się wrażenia, że coś się zmieniło, czegoś brakuje. Tempo akcji zwolniło, przestrzenie stały się bardziej sterylne, luksusowe, bohaterowie nie do zniesienia. W kolejnych odcinkach to odczucie niestety nie mija. Zabrakło ducha z poprzednich sezonów, a w jego miejsce publiczność otrzymaliśmy o wiele mniej angażującą historię.
Rozumiem, że zabieg ten być może miał na celu ukazanie kontrastu między chociażby pierwszym a drugim sezonem. Pokazanie drogi, jaką przeszli bohaterowie. Z upadającej budy, zabitej dechami do luksusowej restauracji, która stara się o gwiazdkę Michelin. Zabrakło mi jednak czynnika ludzkiego w tym wszystkim. Sympatia, jaką zdążyliśmy obdarzyć bohaterów, powoli się ulatnia. Nie dowiadujemy się już tak dużo o ich życiu poza restauracją, jak wcześniej. Razem z postaciami siedzimy zamknięci w sterylnej restauracji, wypełnionej ukrytymi pragnieniami, frustracją i wrzaskami. Ponadto wątek Claire, który wzbudzał tak wiele emocji w drugim sezonie, w tym wypadku został potraktowany po macoszemu. Podejrzewam jednak, że to furtka, którą twórcy otworzyli z myślą o czwartej odsłonie.
Nie można jednak powiedzieć, że trzeci sezon "The Bear" to kompletna klapa. Uważam, że gdyby zaczął się od ósmego odcinka, w którym ponownie pojawia się Jamie Lee Curtis w roli matki Carmiego i Natalie, nie mielibyśmy tak wielu głosów rozczarowania.
Pamiętacie odcinek z drugiego sezonu, w którym poznajemy matkę Carmiego? Przez wielu okrzyknięty został najlepszym odcinkiem całego serialu. We wspomnianym ósmym epizodzie nowej odsłony Natalie nagle zaczyna rodzić. Nikt jednak nie jest w stanie ją wesprzeć, ponieważ wszyscy bliscy ogarniają kocioł w restauracji. Mąż jest na wyjeździe. Natalie niechętnie odzywa się do matki i prosi o pomoc.
Akcja wychodzi poza restaurację. Rozmowa między Natalie a Donną to istny rollercoaster emocjonalny. Wyrzucanie z siebie brudów i toksyn przeplata się ze wsparciem, aktami miłości matki do córki. Fenomenalna Jamie Lee Curtis. Śmiem twierdzić, że to najlepszy występ gościnny od lat.
Tego w tym serialu oczekiwałam! Szkoda, że twórcy zdecydowali się na to tak późno. Duch "The Bear" powrócił i nie opuszcza nas aż do finału sezonu, który zwiastuje czwarty sezon. Warte pochwały są także sekwencje obrazujące, co dzieje się wewnątrz Carmiego. Ten chłopak właściwie cały czas jest na granicy ataku paniki. Twórcy sprawnie ukazali, co dzieje się wewnątrz człowieka, gdy trudnych emocji jest zbyt wiele, a przestrzeni na odreagowanie zbyt mało.
Podsumowując, za dużo wątków, prowadzących donikąd, za mało dynamiki w relacjach między bohaterami. Tak czy siak, sezon trzeci "The Bear" ogląda się całkiem dobrze i całość można spokojnie wciągnąć naraz. Szkoda, że niektóre z odcinków wydają się puste, bezduszne, ale mimo wszystko, czekam na czwarty sezon.
Czytaj więcej: Serialowy fenomen ostatnich lat. Rozpływają się zarówno krytycy, jak i widzowie