"Teoria wielkiego podrywu": Rytuał gwiazdy
Nikt jeszcze nie rozpracował algorytmu niegasnącej popularności "Teorii wielkiego podrywu", nie da się jednak ukryć, że dobór aktorów gra w nim dużą rolę. Mayim Bialik zdradziła ostatnio, jak przygotowuje się do dnia zdjęciowego.
"W dniu przed nagraniem na kolację zajadam się krążkami cebulowymi, wypijam pół butelki coli, a potem spotykam się z przyjaciółką" - powiedziała Bialik i dodała: "Dyskutujemy o filozofii judaistycznej. To taki mój poniedziałkowy wieczorny rytuał. Rozmowa na ten temat pomaga spojrzeć na życie z perspektywy. No i odciąga uwagę od krążków cebulowych i coli".
Pozornie nie ma to dużego związku z przygotowaniem do roli ale najwyraźniej działa - w tym roku Bialik po raz drugi została nominowana do nagrody Emmy za drugoplanową rolę w komedii. Oprócz niej nominację zgarnęli koledzy z planu - Jim Parsons, za rolę pierwszoplanową i Bob Newhart za występ gościnny. Oczywiście, sam serial także ma szanse na statuetkę za najlepszą komedię.
Bialik na wieść o powtórnej nominacji była wyraźnie zaskoczona: "Byłabym w równie wielkim szoku, gdyby ktoś mi powiedział, że to Chuck Lorre [współtwórca serii] jest nominowany w kategorii najlepszej aktorki drugoplanowej" - zwierzyła się w wywiadzie dla serwisu Kveller.com. "Dlaczego aż tak mnie to zaskoczyło? Nie wiem, muszę porozmawiać o tym z moim terapeutą. Po prostu byłam pewna, że nie zostanę nominowana"- dodała.
Nowy sezon "Teorii wielkiego podrywu" wystartuje 26 września. Z zapowiedzi wynika, że nasi bohaterowie nadal będą starali się rozpracować, jak działają związki damsko-męskie, a Raj nareszcie odkryje, że da się rozmawiać z kobietami bez pomocy alkoholu. Pilotowy odcinek serii siódmej będzie trwał aż godzinę. Jak myślicie, czego możemy się w nim spodziewać?