Lato jest dla mnie za krótkie
Uwielbia podróże. Mogą być egzotyczne, do Azji i Australii, lub bliskie: na Jurę i w rodzinne Sudety. Nawet po męczącej pracy na planie ma dość energii, by pojeździć na rowerze.
Tego lata Katarzyna Glinka musi dzielić czas między pracę na planie "Barw szczęścia" i filmu "Och, Karol!". Na pewno jednak znajdzie trochę czasu, by uciec z wielkiego miasta.
TT Po długim okresie intensywnej pracy należy się chyba urlop?
- Jeszcze przez dłuższy czas nie będę mogła sobie pozwolić na wypoczynek z prawdziwego zdarzenia. Na razie plany wakacyjne muszę odłożyć na później, ponieważ lato spędzam na różnych planach zdjęciowych.
Aktorka występuje w filmie "Och, Karol!". Jej pierwsze wrażenia z planu to:
- Jest dobrze! Tak się złożyło, że zaczęliśmy od dość trudnych scen z Piotrem Adamczykiem, ale oboje sobie dzielnie z tym poradziliśmy. Na razie nie mogę za wiele zdradzać, ale powiem, że atmosfera jest bardzo przyjemna.
Glinka zdradza szczegóły swojej postaci:
- Ma na imię Ada i jest kelnerką. To ostatnia zdobycz na liście podbojów Karola... Pojawia się w momencie, kiedy cała prawda o jego związkach wychodzi na jaw i gdy główny bohater ma już dosyć wszystkich kobiet, z którymi się wiązał. Nowa dziewczyna ma być jego wybawieniem i lekiem na całe zło. Karol wiąże z nią ciekawe plany na przyszłość...
Aktorka w międzyczasie pracy na planie, znajduje czas na wakacje:
- Pojechaliśmy z mężem do Chin i trafiliśmy na fatalną pogodę. Nie dało się nic zwiedzać, bo lało jak z cebra. Co w takiej sytuacji robić? Byliśmy kompletnie zaskoczeni, ale nie chcieliśmy wracać do domu! Od zera zorganizowaliśmy sobie przelot do Kambodży i zwiedzanie tego kraju. Było z tym trochę nerwów, ale jaka satysfakcja, że tak szybko udało nam się zupełnie zmienić plany i miejsce pobytu. Później takie emocjonujące zwroty akcji wspomina się najmilej.
Katarzyna Glinka lubi eksperymentować z kuchnia w nowym miejscu:
- W granicach rozsądku. Najważniejsze jest spróbować tego, co tubylcy gotują dla tubylców. Tylko wtedy można zasmakować prawdziwych miejscowych potraw.
- Nie jadłam robaków, psiego mięsa ani ropuchy, chociaż trafiłam na takie dania. Natomiast zdarzyło mi się zjeść dziczyznę z kangura, krokodyla i zebry. Ta ostatnia ma bardzo ciężkie, twarde mięso.
Natomiast od pizzy we Włoszech aktorka woli naszą, Polską:
- Pizza smakuje mi bardziej w Polsce niż we Włoszech. Jest jakoś lepiej doprawiona i soczysta. We Włoszech trafiałam na pizze suche i mało apetyczne.
Smaki z dzieciństwa aktorki to:
- Świeżo wyrywana marchewka z grządki mojej babci. Ale też oranżada sprzedawana w woreczkach: ówczesny napój bogów. Teraz już nigdzie się takiej oranżady nie robi.
Rozmawiała: Joanna Rutkowska