Jak rodził się heros...

Opowieść o niezwykłym chłopcu, który dorastał wśród pól Kansas. W małym miasteczku Smallville. Kiedy stał się mężczyzną, sądził, że jeśli chce zapanować nad swoim przeznaczeniem, musi porzucić rodziców i zignorować zło opanowujące Ziemię. Jednak wkrótce miał stawić czoła największemu wyzwaniu... - tymi słowami rozpoczyna się finałowy, 10. sezon "Tajemnic Smallville".

Jest tylko jeden heros, który swoimi dokonaniami i niezłomnością charakteru wyprzedza pozostałych komiksowych bohaterów: to Superman. Jedyny ocalały mieszkaniec planety Krypton, który został adoptowany i wychowany przez ziemską rodzinę Kentów. To oni nauczyli go, w co wierzyć, jakie wartości cenić - i to pozwoliło mu stać się największym z herosów.

Zanim do tego doszło, Clark przeszedł długą i wyboistą drogę od nastoletniego chłopca, zakochanego w swojej koleżance i szukającego prawdy o sobie, po dojrzałego bohatera, gotowego walczyć o dobro ludzkości. Dzięki historii pokazanej w "Tajemnicach Smallville" mogliśmy poznać pierwszych wrogów Supermana, a wśród nich tego największego - Lexa Luthora (Michael Rosenbaum).

Widzieliśmy, jak Clark zmaga się z brakiem akceptacji siebie, jak pragnie zrozumieć własne przeznaczenie. I tak jak on odkryliśmy, że to właśnie przyjaciele i najbliżsi ukształtowali niezłomny charakter przyszłego superbohatera.

Twórcy serialu ze łzami w oczach żegnali się z produkcją.

- Chcieliśmy pokazać, skąd Superman czerpał swoją siłę. Clark musiał przekonać się, że ukochana Lois Lane (Erica Durance) jest jego największym wsparciem. Na początku był zagubiony, chciał być zwykłym człowiekiem.

- Dopiero z czasem zaakceptował w sobie człowieka i Kryptończyka. Staraliśmy się nie sprofanować kultowych filmów o Supermanie. Dlatego do samego końca czekaliśmy z tym najważniejszym momentem, kiedy po raz pierwszy zakłada kostium i ratuje Ziemię - wyznał producent Brian Petersen.

nex