Szpital
Ocena
serialu
7,9
Dobry
Ocen: 584
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Szpital": Rany na zamówienie

Bez charakteryzacji nie może powstać chyba żadna filmowa produkcja. Ale są seriale, w których ma ona kluczowe znaczenie.

Oczywiście nie w każdym odcinku "Szpitala" lekarze mają do czynienia z ciętymi, szarpanymi bądź rwanymi ranami. Często pacjenci zgłaszający się na oddział ratunkowy cierpią na bóle wewnętrzne lub trafiają tam, bo stracili przytomność. Jednak zdarza się, że nagle dyżurujący lekarze ogłaszają stan podwyższonej mobilizacji i po chwili do szpitala trafiają ofiary wypadków. Ale zanim widzowie z przerażeni będą obserwować ich zagrażające życiu obrażenia, aktorzy wcielający się w poszkodowanych trafiają na kilkadziesiąt minut w ręce mistrzyń serialowej iluzji, czyli charakteryzatorek.

Reklama

W ciągłym biegu

- Jednym z największych wyzwań naszej pracy jest wieczny pośpiech - opowiada Alicja Mierzejewska, jedna z trzech charakteryzatorek pracujących na co dzień na planie "Szpitala".

- Zwykle na przygotowanie aktora czy statysty, grających ofiary wypadku, mamy nie więcej niż godzinę. Dlatego tak ważna jest precyzja, skupienie i... odrobina spokoju - dodaje. I rzeczywiście.

Gdy obserwuje się, z jakim pietyzmem musi nakładać kolejną warstwę specjalnych żeli przypominających żelatynę, które po wyschnięciu będą doskonale imitowały głębokie poparzenia, trudno uwierzyć, że takie "cuda" można stworzyć w rozgardiaszu panującym na planie. Tym bardziej że cała operacja nie kończy się na odpowiednim przygotowaniu skóry, tak, by wyglądała na poparzoną, trzeba jeszcze aktora odpowiednio ubrudzić, oprószyć pyłem.

Krew z krwi

- Ponieważ pracujemy z żywymi ludźmi, korzystamy tylko z profesjonalnych materiałów - kontynuuje swą opowieść Alicja Mierzejewska. - Inne substancje mogłyby zaszkodzić naszym aktorom - podkreśla charakteryzatorka.

Dlatego też w sztucznej krwi, której ogromne ilości zużywane są w serialu, zastosowano jedynie barwniki naturalne. Ale, co ciekawe, gdy pobrudzi się nią jakiś materiał, to by go wyczyścić, należy zastosować takie same sposoby, jak przy spieraniu ludzkiej krwi.

- Aby stwarzać jak najbardziej realistyczne rany, mamy do dyspozycji zarówno "krew" jasną, jak i ciemną - zdradza Mierzejewska. - W końcu czasami potrzebujemy krwi żylnej, a czasem tętniczej. Poza tym, dwa kolory pozwalają nam na osiągnięcie efektu plastyczności obrażenia.

Nóż w brzuchu

W ciągu ponad trzech lat pracy, na planie do serialowego "Szpitala" trafiali już pacjenci z bardzo różnymi ranami. Wśród nich sporo było takich, w których ciele utkwiły niezwykłe przedmioty. - Nóż w brzuchu? - charakteryzatorka uśmiecha się szeroko.

- W tym wypadku najpierw musimy poprosić o pomoc scenografów, którzy przygotowują nam fragment noża, konaru czy szkła, na specjalnej podstawce. Później naszym zadaniem jest odpowiednie przytwierdzenie go do ciała i zamaskowanie masami plastycznymi, by stworzyć iluzję, iż wystaje bezpośrednio z rany - dodaje.

A potem zostaje już "tylko" odpowiednie nasycenie krwistymi kolorami. Okazuje się, że wszystkie charakteryzatorki pracujące na planie "Szpitala" potrafią sobie poradzić nawet z najtrudniejszym wyzwaniem.

- Każda z nas umie zrobić dowolną ranę. Robimy to, co jest potrzebne. Jak trzeba, to łamiemy kości, a innym razem rozbijamy głowy - kończy Alicja Mierzejewska.

hm

Świat Seriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy