Szpilki na Giewoncie
Ocena
serialu
7,8
Dobry
Ocen: 823
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Halny na zamówienie

Co zrobić, aby w Zakopanem na zawołanie zawiał halny? Nic prostszego - należy poprosić o to Janusza Bykowskiego, zaklinacza wiatru!

To właśnie do niego zwróciła się o pomoc ekipa serialu "Szpilki na Giewoncie" podczas trwania zdjęć u podnóża Giewontu.

Przypomnijmy, że akcja serialu "Szpilki na Giewoncie" dzieje się głównie w Zakopanem. Niektóre ze zdjęć ekipa produkcyjna faktycznie realizowała u podnóża Giewontu.

Aby dodać obrazowi wiarygodności, w kilku scenach pojawia się halny - wiatr typowy dla górskich warunków klimatycznych.

Ale jak sprawić, aby na zawołanie wywołać efekt silnego podmuchu? Do tego celu ekipa "Szpilek na Giewoncie" skorzystała ze sprzętu użyczonego przez Janusza Bykowskiego, specjalisty od efektów specjalnych i pirotechnicznych. Magiczne urządzenie, które powoduje wrażenie porywistego wiatru, nazywa się propeller. To gigantyczny wiatrak na kółkach z silnikiem spalinowym napędzanym na benzynę.

Reklama

- Oczywiście najlepiej byłoby nakręcić sceny podczas prawdziwego halnego, jednak jest to niemożliwe z racji tego, że nie udałoby się ekipie pracować przy stale i tak silnie dmuchającym wietrze - mówi Janusz Bykowski.

- W takich momentach wchodzę do akcji. Użyczam sprzętu oraz koordynuję pracę mojej ekipy, która przygotowuje efekty. W przypadku propellera obsługuje go jedna osoba. Trzyma go za specjalny uchwyt i zapiera się nogami o ziemię, aby wytworzony pęd powietrza nie pociągnął za sobą maszyny.

Wiatrownica została skonstruowana według pomysłu Janusza Bykowskiego.

- Mam do niej specjalny stosunek - podkreśla pirotechnik.

- Traktuję ją jako moje dziecko. Zarówno jej, jak i innych maszyn, które mam w magazynie, nie można nigdzie kupić. W dużej mierze zostały one stworzone na moje polecenie według mojego pomysłu. Wiele z nich nabyłem także na zachodzie, gdzie - jak wiadomo - rynek efektów specjalnych świetnie prosperuje.

- W zanadrzu mam jeszcze kilka pomysłów na stworzenie nowych żywiołów. Wciąż doskonalę maszyny, obserwuję dokonania na zachodzie, nawiązuję kontakty z zagranicą. Technika stale się zmienia, trzeba więc być na bieżąco.

Janusz Bykowski produkcją żywiołów zajmuje się od 1983 roku. Współpracował z produkcjami zagranicznymi oraz rodzimymi, jak "Usta Usta", "Hotel 52", "Zemsta", "Tatarak", "Skrzydlate świnie".

- Jestem specjalistą od śniegu, deszczu, ognia i wiatru - mówi Janusz Bykowski.

- Który z efektów jest najtrudniejszy? Nie da się tego stwierdzić jednoznacznie. Do każdego należy się solidnie przygotować.


Serialowy konkurs! Zrób trzy kroki i sięgnij po nagrody: 4GB MP3 plus serialowy pakiet płyt DVD! KLIKNIJ! >>>

Agencja W. Impact
Dowiedz się więcej na temat: Szpilki na Giewoncie | Magdalena Schejbal
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy