Będzie pięknie, zakopiańsko i góralsko...
Małgorzata Pieczyńska jest ostatnio bardzo zapracowana. Rola Anieli w "Szpilkach na Giewoncie" oraz liczne kreacje w innych serialach i filmach wymagają ciągłego życia na walizkach.
Rozpoczęła się właśnie kolejna seria "Szpilek na Giewoncie". Co będzie się działo u bohaterów tego popularnego serialu?
Małgorzata Pieczyńska: - Oczywiście nie mogę tego zdradzać, ale na pewno mogę powiedzieć, że będzie pięknie, zakopiańsko i góralsko... Dzięki temu ten serial wyróżnia się spośród innych telewizyjnych propozycji, gdzie ciągle oglądamy pięknych, młodych i bogatych. A w "Szpilkach na Giewoncie" będzie mnóstwo scen plenerowych i folklor. Aniela to kapitalna postać. Mam dużą satysfakcję, gdy ją gram. To trudna rola m.in. dlatego, że mówię gwarą.
Wydaje się, jakby ta gwara weszła pani w krew...
- Mam nadzieję, że ludzie to tak odbierają. Nawet zaprzyjaźnieni górale rozmawiają ze mną po góralsku. Wycofuje się trochę z tego, ponieważ udawanie, że mówi się po góralsku, jest nie fair wobec gwary. To, co robi Aniela, jest wyuczone, pilnowane przez dykcjonistkę. Poza tym, wszystko to są regionalizmy. Za każdą górą mówi się trochę inaczej. Ja mówię tak, jak mówi się w regionie, w którym mieszka moja nauczycielka.
Rozumie pani wszystko, co mówią górale?
- Oczywiście. Mowa Anieli jest też wzbogacana dzięki moim przyjaciołom góralom, m.in. dzięki kabaretowi Truteń. Wymyślamy dla Anieli wiele powiedzonek, przysłów. Aniela to bardzo mądra, inteligentna i dowcipna góralka.
Zdarza się czasem, że powtarza pani sceny, bo źle coś pani powiedziała?
- Oczywiście. Natomiast tylko ja o to walczę, ponieważ ekipa tego nie słyszy. Im się zazwyczaj wydaje, że wszystko jest dobrze. Tylko ja wiem, że zrobiłam błąd i koniecznie chcę to poprawić.
Pokochała pani góry dzięki "Szpilkom"?
- Zawsze chodziłam po górach i nie potrzebowałam serialu, żeby się w nich rozkochać. Poza tym praca w serialu to jest 12 godzin przebywania na planie i naprawdę nie ma czasu na chodzenie po górach. Gram również w innych produkcjach w Warszawie i w związku z tym mam bardzo mało czasu. Byłam ostatnio na Hali Gąsienicowej i na Tatrzańskiej Łomnicy po słowackiej stronie. Ale to jest ewenement, bo przeważnie przebywam tylko na planie zdjęciowym, w hotelu i w pociągu.
To dla pani bardzo intensywny czas. Gra pani też w nowym serialu TVP "Rezydencja".
- To dla mnie bardzo fajny czas. Postaci są interesujące, scenariusze ciekawe... W "Rezydencji" gram Elżbietę Kochanowską, która jest zupełnie inna niż Aniela.
W obu serialach jest ciekawa obsada...
- Kapitalna. To jest bardzo mocny skład. Dobrze się czuję i z Anią Cieślak i z panią Zosią Tomaszewską, z którymi gram w "Rezydencji". Z przyjemnością z nimi pracuję. Dobra obsada to połowa sukcesu.
Czego można pani życzyć?
- Sił i zdrowia. O resztę sama muszę zadbać. Intensywnie dbam o siebie, praktykuję jogę. We wszystkim wspiera mnie mąż, który trochę ubolewa nad tym, że mało przebywam w Szwecji, ale jakoś dajemy sobie radę.
Rozmawiała Dominika Gwit