"Sukcesja" elektryzuje i emocjonuje. Mocny początek finałowego sezonu
Wyczekiwany finałowy sezon "Sukcesji" zadebiutował. Na platformie HBO Max można obejrzeć pierwszy odcinek serialu, który wielu uznaje za jedną z najlepszych współczesnych produkcji. Historia konfliktu między obrzydliwie bogatymi członkami rodziny Royów od niemal pięciu lat elektryzuje widzów na całym świecie, którzy ze zniecierpliwieniem wyczekują wielkiego finału.
Serial "Sukcesja" zadebiutował w HBO w 2018 roku. Nie trzeba było długo czekać na sukces. Widzowie na całym świecie pokochali rodzinną intrygę z porywczym i bezwzględnym Loganem Royem (Brian Cox) na czele. Na przestrzeni trzech sezonów oglądaliśmy walkę między obrzydliwie bogatymi członkami rodziny o utrzymanie władzy w firmie Waystar RoyCo, globalnym konglomeracie medialnym.
W tej walce stoczono wiele bitew, które doprowadziły do konfliktów w rodzinie, głównie między wspomnianym Loganem, a jego dziećmi: Kendallem (Jeremy Strong), Romanem (Kieran Culkin) i Shiv (Sarah Snook). Dodatkowe zamieszanie wprowadza nieporadny kuzyn Greg (Nicholas Braun) oraz Tom (Matthew Macfadyen) - ukochany Shiv. Na drugim planie znajduje się Connor (Alan Ruck), brat, który jest zawsze pomijany.
Od niemal pięciu lat widzowie zastanawiają się: kto finalnie przejmie rodzinną firmę? Z każdym odcinkiem faworytem staje się inny bohater. Czwarty sezon jest ostatnim, publiczność ma swoje podejrzenia, ale czy twórcy ujawnią, kto będzie wielkim wygranym "Sukcesji"? Czy raczej powinniśmy spodziewać się wielkiego zwrotu akcji?
"Sukcesja" przez wielu uznawana jest za najlepszy współczesny serial. Wystarczy sprawdzić opinie w popularnych serwisach. Na Rotten Tomatoes produkcja zyskała aż 95% pozytywnych ocen krytyków. Ci, którzy otrzymali przedpremierowy dostęp do czwartego sezonu, ocenili go najwyższymi notami: na wspomnianym portalu uzyskał on aż 100% pozytywnych ocen od 47 recenzentów.
Jeśli dla niektórych to mało przekonujące dane, nagrody mówią same za siebie. Tytuł na przestrzeni pięciu lat zgarnął 48 nagród, w tym za najlepszy serial dramatyczny podczas gali Emmy i Złotych Globów.
"Sukcesja" to przede wszystkim emocjonujący i elektryzujący serial. Niezwykle intensywny. Zaskakujący plot twistami. Na początku dla wielu widzów szokiem może być język Logana Roya, który z czasem stał się jego znakiem rozpoznawczym. Jego "f*** you" zyskało status kultowego, a fani proszą Briana Coxa, by zwyzywał ich w ten sposób.
Najsilniejszym punktem serialu jest scenariusz. Twórcy stanęli na wysokości zadania i pieczołowicie przygotowali się do wiernego odtworzenia świata bogatych gigantów. Kieran Culkin w rozmowie z cyklu "Actors on Actors" dla Variety opowiadał, że scenarzyści korzystają z pomocy konsultantów ds. bogactwa, którzy na bieżąco konfrontują serial z rzeczywistością. Efekt robi wrażenie. Portal Business Insider przeanalizował odcinek "Argestes" z drugiego sezonu. Możemy w nim oglądać tzw. "obóz dla bogaczy", który ponoć został bardzo wiernie odwzorowany, łącznie z najmniejszymi szczegółami.
Scenariusz to przede wszystkim dialogi i kreacja bohaterów. Jak wspomniałam, produkcja jest elektryzująca i uważam, że to zasługa intensywnych i błyskotliwych wymian zdań między bohaterami. "Sukcesja" to nie jest serial, w którym można pominąć jakiś wątek. Właściwie każda scena jest ważna i posuwa fabułę naprzód, ma wpływ na rozwój akcji i relacje. W produkcji nie znajdzie się artystycznych ujęć czy wyszukanych lokacji. Akcja dzieje się głównie w surowych ścianach amerykańskich wieżowców lub w mieszkaniach bohaterów. Myślę, że celowo twórcy nie skupili się na różnorodności lokacji, by nie odwracały one uwagi od tego co najważniejsze - dialogów.
Bohaterowie to kolejny mocny punkt produkcji. Łączy się z tym wspaniała obsada, w której nie znajdzie się hollywoodzkich nazwisk. Podejrzewam, że przed pierwszym sezonem nie wszyscy byli przekonani co do Kierana Culkina, którego kojarzono głównie z jego bratem, Macaulayem, czy do mało znanej w Stanach Zjednoczonych Sarah Snook, pochodzącej z Australii. Myślę, że do tej pory nie wszyscy pamiętają, że Matthew Macfadyen zagrał kultową postać pana Darcy'ego w "Dumie i uprzedzenie". Mimo, że obsada na pierwszy rzut oka nie jest wybitna, a nazwiska mało hollywoodzkie, aktorzy dają najwyższy popis swoich umiejętności... No właśnie. Chciałoby się napisać "aktorskich", ale czy na pewno?
Chcę tutaj nawiązać do komentarzy widzów, których pojawia się coraz więcej w związku z premierą czwartego sezonu. W mediach społecznościowych pod filmami z wywiadów czy eventów można znaleźć opinie ludzi, którzy twierdzą, że aktorzy i relacje między nimi mocno przypominają te z serialu. Są również tacy, którzy uważają, że to część akcji PR-owej. Na przykład, w sieci można znaleźć film z czerwonego dywanu, na którym pozuje samotna Sarah Snook, a zaraz obok niej Nicholas Braun i Matthew Macfadyen w przyjaznych objęciach. Niecierpliwi komentujący przewidują, że może to być podpowiedź, w którą stronę może pójść fabuła.
Warto też wspomnieć o "konflikcie" między Brianem Coxem a Jeremy Strongiem. Swego czasu Brian krytycznie wypowiadał się na temat metody aktorskiej, którą posługuje się Jeremy. O konflikcie mówił również Adrien Brody, podkreślając, że aktorzy nie pałają do siebie sympatią na planie.
To ciekawe, biorąc pod uwagę, że w serialu Logan i Kendall mają bardzo burzliwą relację, którą określiłabym mianem "love-hate relationship". Od miłości do nienawiści i na odwrót.
Nie dziwią mnie spekulacje, że konflikty między aktorami mogą wpływać na ich grę aktorską w serialu. Trzeba również zaznaczyć, że aktorzy w pewnej części improwizują na planie. Jednak jestem w stanie uwierzyć, ze jest to po prostu bardzo dobry marketing. Osoby odpowiedzialne za promocje wiedzą jak namieszać fanom w głowach. Warto na przykład zwrócić uwagę na plakaty. W mediach społecznościowych jako pierwszy pokazuje się plakat z Gregiem, jeden z drugoplanowych bohaterów, który raczej nie ma szans na zostanie właścicielem firmy. Ale czy na pewno? Czy marketingowcy w ten sposób chcą zasugerować, że to właśnie on, najmniej prawdopodobna opcja, może być finalnym wygranym?
Miałam okazję zobaczyć przedpremierowo pierwszy odcinek czwartego sezonu "Sukcesji". Rodzina jest podzielona: Kendall, Roman i Shiv przeciwko Loganowi, któremu towarzyszą Tom i Greg. Ścigają się w ofertach, by zdobyć sympatię i uznanie Nan Pierce. Connor jest, jak zwykle, pomijany i o wiele bardziej interesują go własne sprawy.
Pierwszy odcinek jest mocnym wejściem w sezon. Przedstawia przede wszystkim rozwój i zmiany w charakterach postaci. Kendall jest stabilny i opanowany. Roman, nadal nieco lekkomyślny, lecz zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji. Shiv... No właśnie, Shiv. Co prawda, staje się mózgiem operacji, lecz przez rozstanie z Tomem, jej psychika jest niepewna, a sama bohaterka staje się nieprzewidywalna. W jednej chwili może być pewną siebie bizneswoman, a w drugiej przeżywać zupełnie załamanie nerwowe. Jestem bardzo ciekawa, w jaką stronę pójdzie historia tej bohaterki.
Najbardziej interesuje mnie, w którym kierunku rozwinie się postać Grega. Nadal jest nieporadny i może nawet sprawiać wrażenie nieco głupiutkiego, lecz potrafi wbić szpilę. Uświadamia Loganowi, że na polu bitwy został sam, bez potomstwa. I ten fakt wpływa na zmianę w zachowaniu głowy rodziny. Mamy wrażenie, że balansuje na cienkiej granicy i wkrótce dojdzie do wielkiego wybuchu.
Wszystkie sezony “Sukcesji" są dostępne w HBO Max. Od 27 marca na platformie można zobaczyć premierowy odcinek czwartego sezonu. Nowe odcinki będą pojawiać się w każdy poniedziałek.