"Strażacy": Weroniki Rosati sposoby na perfekcyjny wygląd
Mała czarna, czerwone paznokcie, mocno podkreślone oczy i rozpuszczone, pofalowane włosy - taką Weronikę Rosati kojarzymy z czerwonych dywanów. Aktorka, którą już od września zobaczymy w nowym serialu TVP - "Strażacy", O swoich sposobach na perfekcyjny wygląd opowiada w swoim ostatnim wywiadzie.
Rosati przyznaje, że bardzo często zdarza się jej wychodzić z domu bez makijażu. - Na co dzień rzadko się maluję. Przeważnie tylko tuszuję rzęsy. Ale nawet na planie zdjęciowym nie zawsze mam makijaż. W +Obławie+ np. grałam bez grama podkładu. Za to na wieczór lubię 'się zrobi' - stwierdza w rozmowie z "Elle".
Jeśli maluje oczy, nakłada najciemniejszy cień w załamaniu powieki. - To optycznie ją unosi i nieziemsko powiększa oko. A potem biorę kąpiel. Gorąca para sprawia, że makijaż cudownie wtapia się w skórę i wygląda bardzo naturalnie - zdradza aktorka.
A co odpowiedziała, zapytana o swój oliwkowy odcień skóry? Jak stwierdziła: - Ciemną karnację mam po tacie. Fakt, szybko się opalam, ale rzadko mam czas na wylegiwanie się na plaży. Jem za to dużo marchewki. Ma mnóstwo karotenu, który naturalnie przyciemnia skórę. No i jestem uzależniona od brązerów. Mam ich chyba z 20 w łazience i używam wszystkich na zmianę.
Gwiazda przez część roku mieszka w Los Angeles. Czego nauczyła się od Amerykanek? - Zdrowo jeść. Jestem alergikiem pokarmowym, wiele rzeczy mi nie służy. W Los Angeles wszyscy mają bzika na punkcie zdrowego odżywiania. Od kiedy tam zamieszkałam, kupuję wyłącznie warzywa, owoce i mięso eko. W Stanach odkryłam również marokański olejek do pielęgnacji, który niesamowicie regeneruje i nabłyszcza włosy - opowiada.
Do tego Weronika dużo się rusza, dzięki temu szybko doszła do siebie po wypadku. - Jeżdżę na rowerze, trenuję na siłowni. A gdy jestem w Los Angeles, pływam i chodzę po wzgórzach. Są tak strome, że godzinny spacer daje większy wycisk niż całodzienny aerobik - mówi.