"Stranger Things 4": Fani mają powody do zmartwień! Steve umrze?
Finał 4. sezonu "Stranger Things" zbliża się wielkimi krokami. Już dziś widzowie dowiedzą się, co spotka ich ulubionych bohaterów, a zgodnie z tym, co mówią twórcy produkcji, fani nie mogą liczyć na szczęśliwe zakończenie. Od dawna podejrzewa się, że któryś z bohaterów pożegna się z życiem i coraz więcej wskazuje na to, że będzie to... Steve! Skąd taka teoria?
Od jakiegoś czasu bracia Dufferowie podgrzewają atmosferę i zdradzają co nieco na temat finałowych odcinków "Stranger Things". Słynny duet reżyserów w wielu wywiadach podkreślał, że widzowie muszą się przygotować na zakończenie bez happy endu.
W rozmowie z magazynem "Empire", Matt Duffer nawiązał do zakończenia 4. sezonu serialu. Wyznał, że będzie ono inne niż wszystkie dotychczas.
"Zwykle na końcu sezonu kończymy wątki i zawiązujemy ładną kokardkę, zanim zasugerujemy "chwila, coś się rozpada". Kiedy przechodzimy do sezonu 5, nie musimy tego robić. Nie będzie resetu z miejsca, w którym zakończyliśmy ten sezon" - opowiadał zagadkowo.
Z kolei jego brat, Ross, zapewnił, że nie wszyscy bohaterowie przeżyją, a widzowie nie powinni nastawiać się na szczęśliwe zakończenie.
"Nie chcę mówić za dużo, ale na pewno powinniście się bać o bohaterów w części drugiej. Mam nadzieję, że ma to sens, ponieważ to jest mroczniejszy sezon, a dzieciaki nie są już dzieciakami. Więc każdy jest w niebezpieczeństwie" - mówił w rozmowie z Variety.
Tuż przed premierą finałowych odcinków 4. odsłony twórcy i Netflix jeszcze bardziej podgrzewają atmosferę, a wszystko za sprawą zdjęcia, które pojawiło się w mediach społecznościowych platformy streamingowej. Na fotografii widzimy billboard z napisem "Chrońcie Steve'a" i dopiskiem "Za wszelką cenę". Dla fanów serialu przekaz jest jednoznaczny - to właśnie Steve umrze w finale sezonu.