Ryder mogła nie wystąpić w "Stranger Things"? Miała jeden warunek
O mały włos, a Winona Ryder nie wystąpiłaby w "Stranger Things". Aktorka po latach wspomina, że przyjmując rolę, miała jeden warunek. O co chodziło?
Rola Joyce Byers w serialu Netflixa "Stranger Things" była dla aktorki pewnym wyzwaniem. Trudno jednak zaprzeczyć, że na nowo ożywiło to jej karierę.
To pierwsza bohaterka, z którą została związana na kilka lat. Ponadto, decyzja o przyjęciu roli była dość spontaniczna - Ryder przystała na nią zaraz po przeczytaniu pilotażowego odcinka. Kobieta wyznała, że podczas rozmów dotyczących serialu Netflixa nie do końca jeszcze wiedziała, o co chodzi w serwisach streamingowych. Potrzebowała czasu, by zrozumieć specyfikę takiego sposobu opowiadania historii.
Jak się okazuje, aktorka przed przyjęciem roli miała jeden określony warunek. Gdyby nie udało się go spełnić, zapewne jej miejsce musiałby zająć ktoś inny. W niedawnej rozmowie dla "Harper’s Bazaar" Ryder wyznała, o jaką kwestię chodziło:
"W tym czasie Tim [Burton] i ja rozmawialiśmy o kontynuacji "Beetlejuice". Były chwile w przeciągu ostatnich 15 lat, kiedy myśleliśmy, że to się wydarzy. Chodzi jednak o to, że musiało się to idealnie zgrać ze wszystkim. Pamiętam, że na moim pierwszym spotkaniu z braćmi Duffer [twórcami "Stranger Things"] powiedziałam: 'Jeśli "Sok z żuka 2" powstanie, pozwolicie mi tam zagrać'. Zgodzili się. Na szczęście się udało. To był mój jedyny warunek".
Wszystko jednak idealnie się ułożyło, a prace przy filmie nie kolidowały z realizacją serialu. W tym momencie aktorka działa na planie finałowego sezonu "Stranger Things", natomiast sequel kultowego "Soku z żuka" będziemy mogli zobaczyć na wielkich ekranach już 6 września!
Zobacz też: Klimatyczny serial grozy. Nowość Netfliksa od twórców "Stranger Things"
