"Sprawiedliwi - Wydział Kryminalny": Glina z krwi i kości
Jako nieustępliwy podinspektor Zimny prowadzi trudne śledztwa. Prywatnie Sebastian Wątroba wspiera akcje charytatywne, a wolny czas najchętniej spędza z rodziną. Czasem też wsiada na motocykl i jedzie przed siebie. Żeby pomyśleć.
Polubił pan Arkadiusza Zimnego?
- Tak, gdyż jest to glina z krwi i kości, który "z niejednego pieca chleb jadł".
- Pracując w Wydziale Spraw Nierozwiązanych, prowadzi różne ciężkie śledztwa, jak choćby delikatną sprawę rzekomego samobójstwa przestępcy, w którą, jak wskazują ustalenia, zamieszany jest jego szef.
A on ceni swojego przełożonego, Edwarda Kubisa.
- Kubis na pewno jest bardzo dobrym szefem i doświadczonym policjantem. Gra go Marek Włodarczyk, z którym praca na planie to czysta przyjemność. To dawny przyjaciel Zimnego z czasów szkoły policji w Szczytnie.
Czy któreś ze scen sprawiły panu trudność?
- Nie, bo spędziłem 10 lat na planie serialu "W-11 Wydział Śledczy". To ponad 1250 dni zdjęciowych i 500 odcinków. Mam też doświadczenie zawodowe, które nabyłem, służąc w policji. Ale rola Zimnego jest wymagająca.
Czy serialowa rzeczywistość odbiega od pracy policjanta?
- Trudno jest pokazać prawdziwą służbę w policji kryminalnej, chociaż są seriale czy filmy, w których dość dobrze udało się to zrobić. W tym programie mamy do czynienia z najtrudniejszymi przestępstwami. Ale to głównie żmudna praca operacyjna.
Wspomniał pan o "W-11". Czy granie w tamtej produkcji w jakiś sposób procentuje przy realizacji "Sprawiedliwych..."?
- Na pewno zdobyłem doświadczenie przed kamerą. Natomiast praca w policji sprawiła, że byłem naturalny - w pierwszym roku tej produkcji reżyserzy wręcz musieli nas "ujarzmiać", bo wiele czynności, jak na przykład pościgi i zatrzymania, wykonywaliśmy na sto procent. Korzystając z okazji, chciałbym pozdrowić wszystkich widzów i fanów serialu "W-11", a także Czytelników Tele Tygodnia, bo dzięki Wam przeżyliśmy wielką radość i zaszczyt dwukrotnie otrzymać Telekamerę. Było to dla nas ogromne wyróżnienie!
Udziela się pan charytatywnie, wspierając najróżniejsze akcje. Skąd potrzeba pomocy innym?
- Po prostu tak zostałem wychowany i nie uważam, żebym robił coś nadzwyczajnego. Jeżeli mogę swoim wizerunkiem wesprzeć jakąś charytatywną akcję, nie zastanawiam się. Na pewno dzięki temu, że jestem rozpoznawalny, jest mi o wiele łatwiej zwrócić uwagę na potrzebę pomocy danej osobie czy też organizacji.
A jaki pan jest prywatnie?
- Jak każdy, mam domowe obowiązki, więc z przyjemnością rano pobiegnę do przedszkola, później wyskoczę na zakupy, chętnie coś ugotuję, sam albo wspólnie z żoną. Pralka, odkurzacz i inne sprzęty domowego użytku to nie są moi wrogowie. (śmiech) Każdą wolną chwilę staram się spędzać z bliskimi. Uwielbiam też chodzić na basen albo na motocyklu wyskoczyć gdzieś za miasto.
Rozmawiał: KRAS
***Zobacz materiały o podobnej tematyce***