Serial o legendarnym gladiatorze
Krew, pot i łzy. Ten serial jest tak zrealizowany, że niemal czujemy ich zapach. Walki gladiatorów zapierają dech w piersiach. To rozrywka na najwyższym poziomie, ale dla widzów dorosłych i o mocnych nerwach. Niezwykle brutalnie pokazana przemoc oraz odważne sceny erotyczne wyznaczają kolejne granice, co jest dopuszczalne w serialu, a co nie.
Spartakus nie jest dzikim, nieokrzesanym barbarzyńcą. To kochający ponad wszystko żonę i honor wojownik, z którego zakpił los.
Podczas wspólnej wyprawy wojennej Trakowie zostają zdradzeni przez Rzymian. Buntują się i zostają surowo ukarani. Spartakus trafia na arenę, gdzie ma zginąć z rąk gladiatorów, a jego żonę rzymski legat Glaber sprzedaje syryjskiemu handlarzowi niewolników...
Bohater nie daje się jednak zabić. Od tej pory chęć zemsty na Glaberze oraz pragnienie ponownego spotkania z żoną będą wyznaczać rytm życia nieustraszonego Traka.
Trafia do szkoły gladiatorów należącej do przebiegłego Batiatusa. Ten proponuje mu układ: Spartakus będzie dla niego walczył, a kiedy pokona wszystkich wrogów, odzyska wolność i żonę.
Serial jest mistrzowsko zrealizowany. Komu podobał się słynny film "300" o bitwie pod Termopilami, będzie zachwycony.
Tu też sceny walki pokazane są z przerysowaną wręcz brutalnością. Odcięte głowy, ręce i inne części ciała fruwają, krew tryska, kości trzeszczą, w czym bardzo pomagają fantastyczne efekty komputerowe.
Nie brakuje też scen erotycznych, tak pokazanego seksu jeszcze w serialu nie było. Akcja jest oczywiście superdynamiczna, aktorzy grający gladiatorów przystojni i doskonale zbudowani. Prawdy historycznej jest tu może mniej, ale ogląda się świetnie.
W końcu jednym z producentów "Spartakusa" jest Sam Raimi, reżyser trzech filmów o "Spider-Manie". Pozostali maczali palce m.in. przy takich serialach, jak "Xena: wojownicza księżniczka" czy "Herkules".
Pierwszy odcinek serialu "Spartakus: Krew i piach" już w sobotę, 19 czerwca, o 22:00 na antenie HBO.
Paweł Nosowski