Spartakus: Krew i piach Spartacus: Blood and Sand
Ocena
serialu
8,2
Bardzo dobry
Ocen: 173
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Seks, krew i piach

Nowy serial HBO - "Spartakus: krew i piach" to jedna z tych produkcji, która jest bezkompromisowa: albo się podoba albo nie. Zawiera sporą dawkę realizmu w ukazywaniu scen walki gladiatorów, jak i starożytnych obyczajów, w tym seksualnych tradycji. Co jednych odrzuca, innych bardzo pociąga. O fenomenie "Spartakusa..." opowiada jego producent Stevenen S. DeKnight oraz gwiazdy serialu: Lucy Lawless oraz Andy Whitfield.

O serialu "Spartakus: Krew i piach" powiedziano, że przedstawia najbardziej naturalistyczne sceny łóżkowe w historii telewizji. Zastanawiam się, czy mógłbyś powiedzieć nam, dlaczego zdecydowaliście się na takie rozwiązanie. I czy jesteście gotowi przyjąć związaną z tym krytykę?

Stevenen S. DeKnight: Wyszliśmy z założenia, że wszyscy lubią seks. A tak na serio, fizyczność jest częścią każdego z nas. W starożytnym Rzymie zupełnie inaczej traktowano seksualność - społeczeństwo było na nią znacznie bardziej otwarte i podchodziło do fizyczności w bardziej naturalny sposób.

Reklama

- Były to czasy, w których ludzi nie obowiązywały narzucone im później przez chrześcijaństwo ograniczenia. Chcieliśmy pokazać to w naszym serialu. Jeśli mam być szczery, w Rzymie bardzo często uprawiano seks z niewolnikami. To była niemal powszechna praktyka. Jest to kolejna rzecz, której nie chcieliśmy ukrywać, ale pokazać. Czy to naturalizm? Ja tak nie sądzę, ale to tylko moja opinia. (śmiech)

- Wszystkie tego typu sceny są ważne dla rozwoju akcji i odzwierciedlają charakter pewnych bohaterów. Każda z nich ma na celu ukazanie czegoś nowego. Bohaterowie serialu nigdy nie rzucają się w stronę łóżka na dźwięk muzyki. Bo nie o to nam chodziło. (śmiech)

- Bohaterowie serialu walczą o władzę nawet we własnych łożach, szukają miłości albo pocieszenia po stracie. Każda ze scen łóżkowych ma głębsze znaczenie. Nie chcieliśmy pokazywać nagości dla niej samej.

Mamy w serialu sceny erotyczne, nagość, w tym nagich mężczyzn, a także hektolitry krwi przelewanej podczas walki. Co zrobiliście, aby te dwa tak różne elementy współgrały ze sobą na ekranie?

- W czasach starożytnych przemoc nie była niczym nadzwyczajnym. Tak samo, jak wszelkie przejawy fizyczności. Rzymianie uważali, że nie należy bać się krwi. Krew i seks stanowiły nierozerwalną część ich kultury i tak też je traktowali. Lubili oglądać przemoc. Seks i przemoc były elementami rozrywki, co pokazujemy w serialu. Przy okazji, po pierwszych czterech czy pięciu odcinkach, jego akcja zaczęła się zagęszczać. Każdy z bohaterów czegoś pragnie, każdy ma swoich sojuszników i wrogów. Wszyscy lawirują, przez co akcja bardzo się komplikuje. Z tego właśnie powodu, często dochodzi do aktów przemocy oraz zbliżeń.

Andy, czy możesz powiedzieć mi, co ujęło cię w tej roli? A może po prostu lubisz się bić?

Andy Whitfield: Pewnie. (śmiech.)

Co miałeś na myśli, mówiąc "pewnie"?

- Że lubię się bić. (śmiech) Jak mógłbym odrzucić taką rolę? Wiedziałem, że dobrze zaprezentuję się w serialu ze względu na charakter odgrywanego bohatera, jego życiową drogę, udział w walkach, otaczające go piękne kobiety, Chyba wymieniłem już wszystko. Tak, na pewno wszystko. I to wszystko naraz.

Jak przygotowywałeś się do roli? Czy przed rozpoczęciem zdjęć wziąłeś udział w jakimś szkoleniu albo może intensywnie ćwiczyłeś na siłowni?

- Tak, dostałem niezły wycisk. Dwa dni po przyjęciu propozycji, poleciałem do Nowej Zelandii, aby dołączyć do szkolenia w obozie gladiatorów.

Co robiliście podczas szkolenia?

- Przez cztery godziny dziennie odgrywaliśmy rolę worków treningowych dla wielkich, napakowanych kaskaderów, którzy uczyli nas, jak posługiwać się mieczem. Podczas obozu prawie nic nie jedliśmy, co było dla nas bardzo trudne.

- Szkolenie trwało prawie miesiąc, a miałem świadomość, że czeka mnie jeszcze osiem i pół miesiąca zdjęć, i że przez cały ten okres muszę zachować świetną formę.

Wiem, że podczas zdjęć aktorzy nie opuszczali planu. Czy nie cierpieliście na klaustrofobię? Pracując nad serialem, który jest realizowany z tak wielkim rozmachem, zapewne oczekiwaliście, że będziecie w nieustannym ruchu?

Lucy Lawless: - Nie czuliśmy się zamknięci i nie cierpieliśmy na klaustrofobię.

Andy Whitfield: - Pracowaliśmy na ogromnym planie zdjęciowym, a zielony ekran, na tle którego kręcone były wszystkie ujęcia był…

Lucy Lawless: - Ekran w naturalny sposób zlewał się z resztą scenografii. Co było dziwne.

Andy Whitfield: - Tak. Ekran był ogromnych rozmiarów. Plany były doskonale przygotowane. Aktorzy byli bardzo skoncentrowani na swoich rolach, które, przy okazji, zostały świetnie zarysowane w scenariuszu. Ponieważ wszyscy z nas bardzo wczuli się w swoje role, studio filmowe stało się dla nas naturalnym miejscem pracy. Skoncentrowałem na grze całą swoją uwagę i nie zwracałem uwagi na to, gdzie realizujemy zdjęcia. Poza tym, w studiu nigdy nie pada deszcz.

Andy, jak budowałeś osobowość swojego bohatera? Pod koniec czwartego odcinka, odniosłam wrażenie, że ty i Kriksus zaczęliście się rozumieć, że trwający między wami konflikt przestał przybierać na sile. Kriksus był do ciebie wrogo nastawiony. Był ważnym członkiem społeczności gladiatorów, a ty dopiero szukałeś w niej swojego miejsca. Czy możesz zdradzić nam, czy w kolejnych 13 odcinkach zobaczymy, jak zakopujesz topór wojenny. Czy między tobą a Kriksusem rodzi się jakaś więź? Czy w końcu udaje się Wam zaprzyjaźnić, czy też do końca będziecie ze sobą rywalizować?

Andy Whitfield: Powinnaś zobaczyć odcinek piąty. Tak, to pytanie ma trochę staroświecki wydźwięk - czy obaj bohaterowie połączą swoje siły czy nie? Czy uda się im zawiązać nić porozumienia pomimo dzielących ich różnic, bo jak wiesz Spartakus nie walczy, by zdobyć sławę, a o niej właśnie marzy Kriksus.

- Jest chyba tylko jedna walka, w której przyświeca mu inny cel.

- Z drugiej strony, spróbuj zrozumieć sytuację Spartakusa - jest niewolnikiem, który walczy na arenie gladiatorów. Na sławie mu nie zależy, ale kiedy ją zdobywa, cieszy się nią. Mogę tylko powiedzieć, że choć obaj bohaterowie wyznają diametralnie inne wartości, to przyjdzie czas, kiedy będą siebie nawzajem potrzebować. To stanie się już wkrótce, w miarę rozwoju akcji serialu.

Wywiad publikujemy dzięki uprzejmości stacji HBO, która wprowadziła do Polski serial "Spartakus: Krew i piach".

swiatseriali.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy