"Służby specjalne": Olga Bołądź marzy o związku na całe życie
Olga Bołądź, czyli niezapomniana podporucznik Aleksandra Lach „Białko” ze „Służb specjalnych”, uważa, że bardzo trudno jest się... szczęśliwie zakochać. - Otaczający nas świat bardzo szybko się zmienia, a nasza kultura i emocje często za tym nie nadążają – powiedziała w wywiadzie.
Olga Bołądź znana jest z tego, że nie mówi publicznie o swym życiu prywatnym.
Żartuje, że nie ma zamiaru zaspokajać głodu mediów i odpowiadać na kierowane w jej stronę zaczepki, bo ludzie i tak będą o niej myśleli to, co chcą.
- Nie chcę dawać pewnych rzeczy całemu światu i nikt mnie do tego nie zmusi - powiedziała w rozmowie z magazynem "Grazia".
Olga, którą od kilku tygodni możemy oglądać w kinach w jednej z głównych ról w filmie "Kochaj", twierdzi, że współczesne kobiety płacą bardzo wysoką cenę za niezależność i karierę.
- Większość kobiet chce się szczęśliwie zakochać i założyć rodzinę, ale są też takie, które tego nie potrzebują. Mamy tak wiele możliwości, tak duży wybór dróg życiowych, że często się w tym gubimy - twierdzi.
Olga Boładź przyznaje, że chciałaby spotkać mężczyznę, z którym stworzyłaby związek na całe życie.
- To jest marzenie, które mam w sobie. Myślę, że najważniejsze w życiu jest to, żeby mieć nadzieję i marzenia - wyznała niedawno.
Największą miłością aktorki jest jej syn Bruno. Mówi, że zdaje sobie sprawę z tego, jak trudno jest pogodzić bycie dobrą mamą z pracą, ale robi wszystko, by wychować syna - to jej określenie - dla świata i nauczyć go samodzielności i umiejętności dogadywania się z innymi ludźmi.
- Wiem, że mój syn musi być wychowywany według prostych i spójnych zasad. Czuję, że powinien mieć wpajane silne wzorce moralne - powiedziała w wywiadzie, a pytana, czy stawia Brunowi jakieś granice, stwierdziła, że granice dają dziecku poczucie bezpieczeństwa i porządkują jego świat.