"Służby specjalne": Eryk Lubos chciałby zagrać amanta
Eryl Lubos, czyli Rafun ze "Służb specjalnych", wyznał kiedyś, że choć ma twarz mordercy, bardzo chciałby zagrać... amanta. - Nie o to chodzi, jak się wygląda, ale o to, jak się kocha! - powiedział.
Eryk Lubos to jeden z najlepszych i najbardziej charakterystycznych polskich aktorów swojego pokolenia. Na swoją pierwszą rolę filmową - w "Ono" Małgorzaty Szumowskiej - czekał po ukończeniu wrocławskiej szkoły teatralnej aż 6 lat...
- Jestem tak brzydki, że cieszę się, że w ogóle wszedłem na ekran - mówi.
Serialowy Rafun ze "Służb specjalnych" doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że wygląd predysponuje go do grania postaci, które raczej nie będą się widzom podobały. Tymczasem on, co często podkreśla w wywiadach, chce i jest w stanie grać różne role. Nawet role... amantów.
- Jestem outsiderem o twarzy bandziora i wrażliwości dziecka. Byłbym świetnym amantem, pokazałbym wszystkim, jak trzeba grać Romea. Sprawdzam się w rolach kochanków, bo moje serce chce się spalić z miłości! - powiedział w wywiadzie.
- Chęć przypodobania się innym jest cechą zawodu aktorskiego, ale przykre jest, że niektórzy chcą się tylko podobać. Jest niestety taka tendencja w kinie, żeby się wszystko podobało, żeby wszystko było ładne. A ja jestem od zadań specjalnych - twierdzi.
Eryk Lubos nie ma najmniejszego problemu z tym, że - jak żartuje - wygląda jak morderca, że dziewczyny się go boją, mężczyźni spinają na jego widok, a w środowisku uważają za nienormalnego. Nie ma też żalu do reżyserów, że obsadzają go najczęściej w rolach typów spod ciemnej gwiazdy.
- Mnie interesuje rola i zadanie, jakie mam wykonać. Staram się grać tak, żeby wyszło jak najlepiej, żeby to miało chemię, zadziałało na widza... Ja o nic nie mam żalu do nikogo, jestem zadowolony z każdego dnia i codziennie dziękuję Bogu za to, co mam - mówi.
Eryka Lubosa jako Rafuna zobaczymy już w najbliższą niedzielę 8 marca o godzinie 21.10, kiedy to TVP2 rozpocznie emisję 2. odcinka "Służb specjalnych".