"Sługa Narodu": Hanna Konarowska zdradza kulisy nowego serialu Polsatu
Hanna Konarowska-Nowińska, córka Joanny Szczepkowskiej i Mirosława Konarowskiego, aktorstwo ma we krwi. Od dziecka obserwowała pracę rodziców, która zainspirowała ją do rozpoczęcia solowej kariery zawodowej. Wystąpiła m.in. w: "Pittbulu", "Planecie singli. Osiem historii" oraz w serialu "O mnie się nie martw". Teraz widzowie będą mogli ją oglądać w nowym serialu Polsatu "Sługa Narodu".
Ukraiński serial "Sługa Narodu" doczekał się polskiej wersji, a pani nazwisko widnieje w obsadzie. W jakiej roli widzowie tym razem będą mogli panią oglądać?
Hanna Konarowska: - Wcielam się w rolę Alicji Halickiej, byłej żony Ignacego Koniecznego - nauczyciela, który w niecodziennych okolicznościach zostaje głową państwa. W trakcie trwania serialu moja bohaterka zostaje również prezesem Polskiego Banku Centralnego, czyli jest osobą bardzo bliską prezydentowi. Alicja jest mamą, która troszczy się o swoich bliskich, ale także bardzo profesjonalną urzędniczką, która poważnie podchodzi do pracy i swoich współpracowników.
Zauważa pani podobieństwa pomiędzy postacią Alicji a swoim życiem prywatnym?
- Alicja ma mózg analityczny, zajmuje się finansami, więc pod tym względem jest mi całkowicie obca. Myśli zupełnie inaczej niż ja i jest mniej emocjonalna. Aktorstwo opiera się przede wszystkim na emocjach i spontaniczności, którą czasem trudno kontrolować. Utożsamiam się natomiast z jej ciepłem i podejściem do rodziny. Alicja przyjaźni się ze swoim byłym mężem. Mam bardzo podobną sytuację. Prywatnie również mam dziecko ze swoim byłym partnerem. Staramy się mieć bardzo dobre relacje i traktujemy się z dużym szacunkiem. Pod tym względem mamy z Alicją dużo wspólnego.
Rola wysoko postawionej urzędniczki jest dla pani dużym wyzwaniem?
- Dawno nie brałam udziału w produkcji, która faktycznie może mieć odbiór na większą skalę. To jest duża rola, której nie grałam od dłuższego czasu, ale z uwagi na pewne podobieństwa dość łatwo było mi wejść w jej skórę. Od zawsze przyjemnością było dla mnie granie kobiet konsekwentnych w swoich działaniach zawodowych. Zresztą w kontrze do tego, jaka jestem prywatnie; trochę chaotyczna i rozemocjonowana.
"Sługa Narodu" opowiada o historii Ignacego, który niespodziewanie i bez odpowiednich kwalifikacji trafia do wielkiego świata polityki. Zgadza się pani ze stwierdzeniem, że jest to serial komediowy?
- Myślę, że jest to bardziej serial satyryczny niż komediowy, opakowany w zabawne sytuacje i relacje. Ta produkcja porusza tematy bardzo ważne, które - można powiedzieć - są "na czasie". Poprzez charakterystyczny dowcip, ten serial pozwoli ludziom otworzyć oczy na pewne sprawy.
Grała pani w filmie sensacyjnym "Pitbull", ale także w "Planecie singli. Osiem historii" osadzonej w klimacie komedii romantycznej. Ma pani swój ulubiony gatunek filmowy?
- Nie jest to kwestia gatunku, a raczej ciekawego scenariusza. Świetnie czuję się w komediowym repertuarze teatralnym, dając ludziom rozrywkę i chwilę zapomnienia i przyjemności w ferworze codziennych zadań i wyzwań. Jeżeli dostanę propozycje zagrania w produkcji z nutką dramatu w tle, ale mam wizję na rolę - również mogę ją przyjąć. Rozwiązaniem dla mnie idealnym jest połączenie tych dwóch - komedii, która ma w sobie nutkę goryczy. W takich produkcjach można mówić o rzeczach poważnych, ale w taki sposób, aby widz również mógł się trochę uśmiechnąć. Wydaje mi się, że serial "Sługa Narodu" dokładnie taki jest.
Jeśli nie ma pani swojego ulubionego gatunku, to może jest rola, która szczególnie utkwiła pani w pamięci?
- Z ostatnich produkcji niezwykle bliska była mi postać Kasi Jeżewskiej, którą odegrałam w "Planecie singli. Osiem historii". Bardzo lubiłam również rolę policjantki w "Pitbullu". Zarówno to wcielenie, jak i cała produkcja były dla mnie dużym wyzwaniem. Jeżeli chodzi o kreacje teatralne uwielbiam postać Rozalindy w sztuce Szekspira "Jak wam się podoba". Mam nadzieję, że za kilka lat wymienię znacznie więcej takich postaci.
Wychowała się pani w rodzinie o artystycznych korzeniach. Czy aktorstwo było naturalnym wyborem drogi zawodowej?
- Trudno mi stwierdzić, kim byłabym, gdyby moi rodzice nie pracowali jako aktorzy. Rzeczywiście ja dorastałam w tym świecie, a w naszym domu sporo mówiło się o telewizji, kinie i teatrze. Pamiętam ten dzień, kiedy uczestniczyłam w swoich pierwszych w życiu próbach do spektaklu. Poczułam wtedy, że jestem w miejscu, w którym rzeczywiście powinnam być, odczuwając jednocześnie spokój i ekscytację. Cieszę się, że tak się potoczyło moje życie, z drugiej strony żałuję, że nie mam wyuczonego drugiego zawodu, który dawałby mi poczucie bezpieczeństwa. Mój zawód jest dość nieprzewidywalny.
Nigdy jednak nie jest za późno na zmiany!
- Od zawsze interesowałam się nieruchomościami, zresztą kiedyś pracowałam nawet w agencji nieruchomości. Niestety nie wspominam tego najlepiej, głownie przez zachowania klientów. Zapomniałam, że niektórzy ludzie potrafią być tak nieuprzejmi i roszczeniowi. Natomiast gdybym mogła pokazywać i sprzedawać piękne domy, to czemu nie? Idealna byłaby sytuacja, kiedy od razu sprzedaję nieruchomości warte miliony.
Powróćmy jednak jeszcze do aktorstwa. Gdy była pani dzieckiem, rodzice zabierali panią na plany filmowe?
- W teatrze byłam praktycznie cały czas. Bardzo często chodziłam do niego z mamą, kiedy grała spektakle, bywałam również na próbach. Jeżeli chodzi o plany filmowe, zarówno kiedyś, jak i teraz, dzieci nie są zbyt mile widziane. Trzeba jednak pamiętać, że jest to miejsce pracy, a nie przedszkole czy szkolna świetlica.
Chciałaby pani, żeby pani dzieci również w przyszłości działały w tej branży?
- Moja najstarsza córka była już na paru castingach, a nawet ma na swoim koncie jedną małą rolę. Widzę, że ma talent i według mnie mogłaby być dobrą aktorką. Jeżeli faktycznie miałaby zająć się aktorstwem, wolałabym, aby rozpoczęła swą karierę wcześniej. Osobiście uważam jednak, że w Polsce aktorstwo to zajęcie bardzo ryzykowne, co dobitnie udowodniły czasy pandemii. Myślę, że to bardziej hobby niż praca. Wolałabym, żeby miała wyuczoną również inną profesję, jednak to oczywiście jej wybór. Najważniejsze dla mnie jest jednak to, aby dzieci były szczęśliwe.
Jest pani mamą trójki dzieci, pracy na planie jest sporo. Udaje się pani znaleźć czas dla siebie i rodziny?
- Ja akurat nie pracuje aż tak dużo. Nie ukrywam jednak, że podziwiam swoich kolegów z branży, którzy są na planie codziennie i pracują po 12 godzin. Mam 7-miesięczne dziecko i uważam, że nie da się w pełni pogodzić swojego życia prywatnego z zawodowym i jeszcze znaleźć czas dla siebie. Ja nie przyjmuję wszystkich propozycji, nie naciskam na rozwój swojej kariery aż tak mocno. Aktorstwa nie można nadmiernie "lukrować". Wydaje mi się, odnalazłam złoty środek i dobrze czuje się z taką decyzją. W przyszłości, kiedy dzieci podrosną, mam nadzieje, że moja kariera będzie mogła ruszyć z kopyta, ale i teraz cieszy mnie każdy plan i każdy spektakl, w którym mogę grać.
Aleksandra Szymczak