Singielka Ciega a Citas
Ocena
serialu
9,5
Super
Ocen: 2981
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

“Singielka" to nowa “BrzydUla"?

Wiele wskazuje na to, że telenowela TVN “Singielka" okaże się nową bajką o Kopciuszku na miarę niezapomnianej “BrzydUli". Poznaj szczegóły!


Od zakończenia emisji niezwykle wzruszającej historii o Uli Cieplak (Julia Kamińska), niezbyt pięknej i ubogiej dziewczynie z Rysiowa, minęło już sześć lat, a mimo to liczni fani tego hitu wciąż na rozmaitych forach internetowych rozkładają na czynniki pierwsze budzące niewyobrażalne wręcz emocje sceny ze swojego ukochanego serialu. Do dziś zresztą nie rozumieją, dlaczego stacja TVN nie zdecydowała się na jego kontynuację.

- Dobre pytanie, ale raczej nie do mnie - mówi Piotr Jasek, główny autor “BrzydUli" oraz “Singielki". - Mieliśmy gotowe scenariusze kolejnych odcinków, lecz nie zostały one skierowane do produkcji. Czasem tak w życiu bywa.  Ale było, minęło. Teraz przyszedł czas na “Singielkę". Siłą rzeczy zastanawiam się, czy nowa telenowela zdoła powtórzyć sukces “BrzydUli", która - jakkolwiek nie patrzeć - okazała się swoistym fenomenem na polskim rynku. Trzeba pamiętać, że od tamtej pory wiele się zmieniło - zarówno sama telewizja, jak i widzowie oraz ich oczekiwania.

Reklama

W poszukiwaniu idealnej miłości

Widzowie jednak od zawsze kochają bajki o Kopciuszku i to się raczej nie zmieniło. A w “Singielce" trudno nie dostrzec wielu podobieństw do “BrzydUli", zaczynając od tego, że oba seriale powstają na podstawie południowoamerykańskich formatów. “Brzydula" - kolumbijskiego “Yo soy Betty, la fea", “Singielka" natomiast - argentyńskiego “Ciega a citas". Polskie scenariusze w obu przypadkach powstają w tym samym zespole autorskim pod kierownictwem Piotra Jaska.

Punkty wspólne znajdziemy w życiorysach głównych bohaterek. I  Ula “BrzydUla" Cieplak, i Elka “Singielka" Kowalik, które - delikatnie mówiąc - nie grzeszą urodą, są świetnie wykształcone, mają kochające rodziny i właśnie stają przed życiową szansą. Ekonomistka Cieplakówna znajduje zatrudnienie w Domu Mody Febo&Dobrzański, a Kowalikówna z freelancerki zbierającej informacje dla dziennikarzy awansuje na autorkę własnych tekstów w internetowym portalu “Co tam"?

Obie dziewczyny łączy ponadto (a może nawet przede wszystkim?) marzenie o wielkiej i czystej miłości aż po grób.

Od brzydkiego kaczątka do pięknego łabędzia

I to marzenie prędzej czy później się spełnia, ale zanim to nastąpi, bohaterki muszą pokonać wiele przeszkód i ciężkich prób. Ula Cieplak przechodzi spektakularną metamorfozę od brzydkiego kaczątka do pięknego łabędzia. Przemiana, choć może nie aż tak widoczna, czeka też Elkę “Singielkę" Kowalik, która w początkowej fazie serialu zmaga się z lekką nadwagą. Matka Sława (Dorota Pomykała) żąda od niej, by koniecznie zrzuciła siedem-osiem kilo, żeby “chociaż te ubrania jakoś na niej leżały". Można się więc spodziewać, że z czasem Elka wysmukleje i wypięknieje.

- Rzeczywiście, teraz jestem “pogrubiana" przez pion charakteryzatorski - potwierdza Paulina Chruściel, tytułowa “Singielka". - Noszę pod ubraniem kilkukilogramowy gorset, od którego czasem boli mnie kręgosłup, ale jednocześnie pomaga mi on w tworzeniu mojej postaci. Przemiana będzie, ale widzowie muszą uzbroić się w cierpliwość (śmiech).

Co jeszcze łączy obie produkcje?  Julia Kamińska, Dorota Pomykała, Filip Bobek i Krzysztof Czeczot w obsadzie. Plus scenografia Doroty Ignaczak i ta sama hala zdjęciowa przy Al. Krakowskiej w Sękocinie Starym, w której kręcone są zdjęcia. Producentka “Singielki" Karolina Izert była asystentką Roberta Wieczorka, producenta “Brzyduli".

"Singielka": Nowa idolka tysięcy Polek? - Recenzja serialu

Samotna grubaska, która na gwałt szuka faceta, by wygrać zakład i udowodnić matce, że nie jest nieudacznikiem. Czy taka postać może zostać nową idolką kobiet? No pewnie!

Pora emisji serialu "Singielka" doskonale oddaje jego fabułę. 17:25 to doskonały czas, by po pracy, przy późnym obiedzie, obejrzeć lekką, czasami wzruszającą i zabawną historię trzydziestoparoletniej Elki.

Elka jest dziennikarką, a raczej chciałaby nią zostać, bo na razie w redakcji jest traktowana jako ktoś kto "przyniesie, poda i pozamiata". Pisze horoskopy, wprowadza korektę do tekstów kolegów, zajmuje się wyszukiwaniem materiałów do cudzych reportaży... Robi wszystko, tylko nie to, co naprawdę ją interesuje.

Kiedy w końcu zdobywa się na odwagę, by wsadzić nogę między drzwi redaktor naczelnej (Iza Kuna), dostaje swój pierwszy poważny temat (poprzedni, który sama zgłosiła, naczelna powierza redakcyjnej gwieździe - Mikołajkowi [Filip Bobek]). Ma napisać tekst o znanym psychologu. Fotorelację do reportażu ma przygotować nowy kolega z redakcji, Tomasz (Mateusz Janicki).

Ucieszona perspektywą pierwszego ambitnego wyzwania singielka chce podzielić się wiadomością z rodziną. Na proszonej kolacji u matki (świetna Dorota Pomykała) i ojczyma (Jan Monczka) okazuje się jednak, że jej sukces jest niczym wobec rychłego ślubu, który ogłasza jej przyrodnia lepsza, chudsza i bardziej kochana przez matkę siostra Natalia (Julia Kamińska).

Kolacja w ogóle okazuje się być klapą, bo Elka słyszy jak Natalia (która broni siostry i zawsze staje po jej stronie) i Sława (która chce dobrze dla córki, ale nie umie tego wyrazić w odpowiedni sposób) zakładają się o to, że na ślubie, który odbyć ma się dokładnie za 274 dni Elka pojawi się ze swoim facetem. Na dodatek Elka jest świadkiem niewybrednych komentarzy matki na swój temat. Dziewczyna zapłakana wybiega z domu.

Następnego dnia, podczas zbierania materiałów do swojego tekstu o słynnym psychologu, bierze udział w publicznej sesji terapeutycznej, gdzie wyznaje, że nie chce już dłużej być sama i zamierza znaleźć miłość. Czy jej się uda?

Główna bohaterka grana przez Paulinę Chruściel na pewno zdobędzie sympatię żeńskiej części publiczności. Jeśli nie będziemy się z nią identyfikować, to na pewno będziemy należeć do jej wiernych kibicek. Dobrym posunięciem twórców jest wybór aktorki, która nie opatrzyła się widzom i dawno nie grała głównej roli w żadnym serialu. Plus za świeżość.

Już w pierwszym odcinku wyróżnia się Dorota Pomykała, która jak zawsze daje radę. Jako złośliwa, uszczypliwa, krytyczna i wpatrzona tylko w jedną córkę matka, irytuje i intryguje oraz pokazuje, że nie jest tylko wspierającą i ciepłą Alą z "BrzydUli".

Ciekawą postacią wydaje się również babcia Genowefa (Zofia Charewicz). Zawsze ma własne zdanie i nie boi się go wyrażać, choćby na przekór wszystkim. Jest przy tym kąśliwa i zabawna jednocześnie.

W pierwszym odcinku słabo zarysowane zostały postaci męskie. Jan Monczka w roli ojczyma wydaje się pantoflarzem, Filip Bobek jako Mikołaj, lalusiem i redakcyjnym celebrytą, a Mateusz Janicki, tajemniczym, niedostępnym facetem-zagadką.

Do plusów zaliczyć mogę także piosenkę czołówkową, która w wykonaniu Reni Jusis wybrzmiewała w komedii romantycznej "Nigdy w życiu" z Danutą Stenką i Arturem Żmijewskim. Jej uwspółcześnione wydanie bardzo pasuje do serialu.

Minusy? Ponieważ "Singielka" jest formatem zrealizowanym w konwencji telenoweli, narzekać możemy na wolny rozwój wydarzeń, naiwność, sztampowość i z góry przewidywalny finał. Ale decydując się na włączenie TVN o 17:25 nie spodziewamy się chyba wiekopomnego dzieła ;)?

6/10

Marta Podczarska

Agencja W. Impact
Dowiedz się więcej na temat: Singielka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy