"Singielka": To nie ideał!
Mateusz Janicki zaczynał w „Pierwszej miłości”, dziś gra w „M jak miłość”, ale dopiero w „Singielce” rozwinął skrzydła. Jako przystojny Tomasz szuka miłości swojego życia. Sam od dawna jest już zajęty. Ma żonę i dwóch synów.
Wróćmy do korzeni. Czy aktorstwo od początku było twoim pomysłem na życie?
- Zdecydowanie nie. Na poważnie pomyślałem o nim dopiero w trakcie drugiego roku szkoły teatralnej. Do tego czasu traktowałem granie bardziej na zasadzie przygody i zabawy.
Co chciałeś studiować?
- Stosunki międzynarodowe.
Polityka... Chęć naprawiania świata. Coś zostało z tego do dzisiaj?
- Tak jest. Gdybyśmy byli przed wyborami, pewnie agitowałbym na rzecz partii, na którą głosowałem, a tak to już po wszystkim, przynajmniej na jakiś czas. (śmiech) Jestem aktywnym, świadomym obywatelem i staram się wspierać idee, w które wierzę.
Debiutowałeś w "Pierwszej miłości", ale opuściłeś serial na rzecz nauki w szkole aktorskiej. Czy to była dobra decyzja?
- Niczego nie żałuję. Wszystko, co wydarza się w mojej karierze, jest po coś. Oczywiście, czasami chciałoby się więcej, szybciej, grubiej... Ale ja jestem zadowolony z tego, co było i mam nadzieję, że zawsze tak będzie.
W "Singielce" grasz głównego bohatera. Jakie to uczucie?
- Nie mam poczucia jakiejś wyjątkowości. Jest po prostu solidna praca z bandą fajnych ludzi i tyle. Bardzo się z tego cieszę.
A co cię skusiło do przyjęcia tej roli?
- Scenariusz. Nie bez znaczenia byli też: producentka Karolina Izert oraz reżyserzy - Maciek Migas i Marek Palka. Oni mnie chcieli, zainspirowali i zaoferowali fajną rolę wśród stymulujących do pracy i działania ludzi.
Za tobą już prawie 50 nakręconych odcinków. Jak po tym czasie odbierasz swojego bohatera?
- Tomasz jest tak napisaną postacią, żeby budziła sympatię. To ekranowy kumpel, z którym wyskoczyłoby się na piwo. Jest pozytywnym bohaterem, ale posiada też ciemniejszą stronę. Daleko mu do ideału, ale przez to jest prawdziwym facetem z krwi i kości. I tak staram się go grać.
Czasy singielstwa masz już za sobą. Czy praca na planie przypomina ci tamten okres w twoim życiu?
- To częste pytanie: jak to jest wrócić do czasów singielstwa? Nie wracam do żadnych czasów. Mam po prostu rolę do zrobienia, kolejną w swojej karierze. Staram się ją zagrać najlepiej, jak potrafię.
A kiedy nie pracujesz, to...
- ...jeżdżę na nartach, łażę po górach, chodzę do teatru, by podpatrywać kolegów po fachu albo czytam książki. No i spędzam czas z najbliższymi.
Rozmawiał MARCIN GODLEWSKI