"Seks w wielkim mieście" kończy 20 lat!
Kultowy serial stworzony przez Darrena Stara na podstawie książek Candace Bushnell ma już 20 lat. Tak, to już dwadzieścia lat, od kiedy HBO wyemitowało w USA pierwszy odcinek „Seksu w wielkim mieście”. Było to dokładnie 6 czerwca 1998 roku.
"Seks w wielkim mieście" stał się głosem dorastającego, nowego pokolenia kobiet. Wzbudzał i wyzwalał emocje, a pod powłoką pięknych strojów i drogich butów skrywał wiele problemów i wątpliwości, z którymi kobiety mierzą się do dziś.
Każdy pamięta wyuzdane teksty Samanthy Jones (Kim Cattrall), sarkastyczne żarty Mirandy Hobbes (Cynthia Nixon), nieuleczalny optymizm Charlotte York (Kristin Davis), czy obsesję na punkcie markowych butów Carrie Bradshaw (Sarah Jessica Parker).
"Seks w wielkim mieście" odniósł ogromny sukces, był nominowany 50 razy do nagrody Emmy, 24 razy do Złotych Globów, a w 2007 znalazł się na liście 100 najlepszych programów wszech czasów magazynu Time.
Losy czterech przyjaciółek doczekały się też swojej wersji kinowej. Film o tym samym tytule miał swoją premierę w 2008 r. i w pierwszy weekend zarobił w USA niemal 57 milionów dolarów, w Polsce zaś w pierwszy weekend zgromadził ponad 62 tysiące widzów, wyprzedzając ponad dwukrotnie "Opowieści z Narni 2", czy "Indiana Jones’a 4". Na całym Świecie zaś zarobił ponad 415 milionów dolarów, osiągając najlepszy wynik dla komedii romantycznej.
Dla jednych zbyt przerysowany, dla innych zbyt dosadny, dla jeszcze innych zbyt powierzchowny - "Seks w wielkim mieście" nie pozostawił nikogo obojętnym.
W ciągu sześciu sezonów, 94 odcinków i dwóch filmów poznaliśmy, co znaczą miłość, nienawiść, zazdrość, czy litość. Przede wszystkim z zapartym tchem śledziliśmy losy czterech tak różnych od siebie, ale połączonych wyjątkową kobiecą przyjaźnią wyzwolonych 30-paro latek, co po raz pierwszy w historii telewizji, stało się głównym motywem serialu.
Po emisji pierwszego odcinka magazyn "The Times" domagał się jego natychmiastowego zdjęcia, uznając go za niegrzeczny i irytujący. "The Independent" zarzucał twórcom brak realizmu pytając, co "inteligentne, z nastoletnim libido bohaterki mają wspólnego z prawdziwym światem zmęczonych ludzi z niską satysfakcją z pracy walczących o sympatię? ... Z tego, co wiem, większość kobiet w wieku 30 lat po prostu nie interesuje się obsesyjnie seksem, na co wskazuje 'Seks w wielkim mieście'".
Niektórzy dostrzegli w nim jednak przebłysk inteligencji i pewną prawdę. "Chciałem odnieść się do niego z pogardą. Ale 'Seks w wielkim mieście' jest mądry, inteligentny, pełen treściwych dialogów i wielu niespodzianek - prawdziwy, brudny język, którym posługują się dziewczyny i faceci w rozmowach o prawdziwym i brudnym seksie" - pisał "Observer".
"Seks..." powszechnie uznany został za początek pewnej epoki. Żaden wcześniejszy serial telewizyjny nie odważył się na tak wiele. Nie da się ukryć, że przełamał wiele tabu. Okazał się nie tylko popkulturowym fenomenem, modowym objawieniem, ale również płaszczyzną do wywoływania dyskusji na temat związków, relacji i seksu. Wielki potencjał dostrzegli w nim psychologowie.
Kiedy psychoanalityk dr Nicholas John obejrzał "Seks w wielkim mieście", dostrzegł w nim znacznie więcej niż jedynie markowe ubrania czy drogie buty. W oparciu o serial postanowił zorganizować kurs na jednym z uniwersytetów. Podkreślił, że jego baczne i uważne śledzenie, może dać nam odpowiedzi na wiele nurtujących pytań na nasz temat, jak również na temat relacji.
"Wiele osób, w szczególności kobiet, ale nie tylko kobiet, identyfikuje się z głównymi bohaterkami" - wskazał John. Dodał, że serial nie koncentruje się jedynie na samym seksie, porusza również aspekty emocjonalne i fizyczne relacji. "Tu nie chodzi jedynie o seks, a seksualne relacje. Współczesne kobiety muszą nauczyć się pielęgnować zarówno swoje potrzeby emocjonalne, jak i seksualne" - dodaje. Podkreśla, że serial w pewnym sensie podważa złudne wyobrażenie o romantycznej miłości.
Jak zauważa redaktor Catherine Redfern na łamach "The Guardian", każda z kobiet w jakimś sensie utożsamiała się z postacią z "Seksu w wielkim mieście". To, co przyciągało to ich sukcesy, niezależność, swego rodzaju wyzwolenie - skrajności, którego ucieleśnieniem były cztery bohaterki.
Niepoprawna romantyczka szukająca męża; artystyczna dusza w wiecznej pogoni za miłością - nie zawsze romantyczną; racjonalna i niezależna kobieta sukcesu i wyzwolona kobieta, która bardziej kochała siebie niż mężczyzn - koktajl osobowości, pomysłów na życie i podejścia do niego, stał się dość ciekawym szkicem wątpliwości i pytań, które trawią współczesne kobiety.
Nie bez znaczenia są pytania, które w każdym ze swoich felietonów stawiała Carrie Bradshaw - one często pojawiają się i w naszych głowach i równie często, podobnie jak u bohaterek, które wykształciły pewien styl życia, do którego wiele dziewczyn aspirowało - są dyskutowane w gronie najbliższych przyjaciółek. I jak w życiu nie wszystko kończy się happy endem, a droga do szczęścia nie jest oblana lukrem, choć pewnej przesady w serialu nie brakowało. Szczególnie, jeśli myślimy o tych drogich kreacjach, torebkach i butach.
Ale jak powiedziała w jednym odcinku bohaterka Carrie Bradshaw - "Los samotnej kobiety nie jest łatwy, dlatego każda powinna mieć wyjątkowe buty, żeby radośniej kroczyć przez życie"...
Źródła:
ShopAlike
Monika Dzwonnik/ PAP Life