Sama słodycz
Ocena
serialu
8
Dobry
Ocen: 42
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Sama słodycz": Agnieszka Sienkiewicz nie ma patentu na relaks

​Dzięki serialom zdobyła dużą popularność, jednak Agnieszka Sienkiewicz przede wszystkim stawia na teatr. Zdradziła nam, jak udaje jej się być o czasie na odpowiednim planie oraz z kim tworzy zgraną ekipę.


Polubiła pani Janinkę z serialu "Sama słodycz"?

- Jest bardzo radosna i ma ogromny temperament. Niestety, jest również bardzo krzykliwa, nie zwraca uwagi na otoczenie i obowiązujące standardy. Na pewno nie można się przy niej nudzić. To ekstremalnie zwariowana postać, a wszystkie sceny z jej udziałem są napisane w tak zabawny sposób, że grając je, trudno zachować powagę. Mam nadzieje, że widzowie będą śmiać się razem ze mną. Tym bardziej że duet Agnieszka Pilaszewska jako scenarzystka i Michał Rogalski jako reżyser sam w sobie wróży sukces.

Reklama

Coś zaiskrzy między nią a Fryderykiem?

- Janinkę poznaliśmy już w pierwszym odcinku, kiedy udaje się na tak zwane "szybkie randki" i tam spotyka Fryderyka, granego przez Piotra Adamczyka. Główny bohater wpada dziewczynie w oko, ten jednak nie jest zachwycony jej osobowością i tylko zupełny przypadek sprawi, że za jakiś czas ich drogi ponownie się zejdą...

Gra pani również w "M jak miłość" i "Przyjaciółkach". Która z tych trzech ról jest dla pani najciekawsza, a która najtrudniejsza do zagrania?

- Cieszę się, że mogę wcielać się w tak przeróżne postaci, bo każda z nich wymaga ode mnie czegoś innego i to jest dla mnie największa wartość. Bardzo zależy mi, żeby moje bohaterki były zawsze pełnokrwiste i wyraziste; staram się też, by jak najdalej odbiegały od mojej powierzchowności i charakteru. Lubię, kiedy mogę wypracować ich specyficzny styl, sposób mówienia czy nawet sposób poruszania się. Właśnie takie role dają mi duże możliwości rozwoju.

A którą z serialowych ról wspomina pani najlepiej?

- Ogromny sentyment mam do Wiki z serialu "Prosto w serce", granie tak pozytywnej postaci było czystą przyjemnością. Tam też, na planie, sprawdziło się nasze trio, czyli ja, Małgosia Socha i Filip Bobek. Teraz, po kilku latach, w tym samym zestawie spotykamy się na planie "Przyjaciółek", chociaż nasze serialowe relacje są już oczywiście zupełnie inne.

Praca w trzech serialach nie koliduje z występami w teatrze?

- Pytanie powinno raczej brzmieć, czy teatr nie koliduje z grą w serialach, gdyż w moim przypadku priorytetem jest teatr. Na szczęście udaje mi się to wszystko pogodzić, choć teraz, kiedy jestem na planie trzech produkcji i gram w trzech sztukach teatralnych, logistyczne działania są mocno skomplikowane. Gdyby nie moje agentki, które fantastycznie je koordynują, mogłabym wyjść na scenę nie tam, gdzie powinnam i zagrać nie to, co powinnam (śmiech).

W tym natłoku zajęć znajduje pani czas dla siebie?

- W tej chwili rzeczywiście pracuję bardzo intensywnie, a ze spektaklem "Kochanie na kredyt" podróżuję po całej Polsce. Mam to szczęście, że moja praca sprawia mi olbrzymią przyjemność, umiem też chyba oddzielać sferę zawodowa od prywatnej. Nie mam jednak jakiegoś patentu na relaks. No, może gorąca kąpiel, ale generalnie odpoczywam w domowym zaciszu, wśród bliskich. Mam nadzieję, że uda mi się w wakacje trochę odpocząć, bo zima mocno mnie zmęczyła, więc tęsknię za słońcem...

Rozmawiał Artur Krasicki

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Agnieszka Sienkiewicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy