rodzinka.pl
Ocena
serialu
8,4
Bardzo dobry
Ocen: 5751
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"rodzinka.pl": Dla Małgorzaty Kożuchowskiej najważniejsza jest rodzina

​Świetna aktorka, uwielbiana przez telewidzów m.in. za role w "M jak miłość" i "rodzince.pl". Teraz gra mamę dwóch chłopców w komedii "Listy do M. 2". Niedawno zaczęła się także jej przygoda z serialem "Druga szansa" oraz filmem kostiumowym "Music, Love and War".




Komedia romantyczna "Listy do M. 2" Macieja Dejczera to opowieść o tym, że dobro zawsze zwycięża. Ale też o tym, że w święta zdarzają się cuda. Pani pamięta jakiś swój bożonarodzeniowy cud?

- Film wprowadza nas w atmosferę świąt. Sytuacje wesołe, sprawiające, że śmiejemy się na głos, przeplatają się z momentami wzruszającymi. Uwielbiam święta i choć lata mijają, wciąż czekam na nie z taką samą niecierpliwością jak wtedy, gdy byłam dziewczynką. A cuda? Sztuką jest dostrzec te może mniej spektakularne, za to zdarzające się zawsze, kiedy pozwolimy sobie ulec atmosferze Bożego Narodzenia.

Reklama

Czyli?

- Bezinteresowny uśmiech, szczere życzenia, może gest pojednania, postanowienie bycia lepszym na co dzień, chęć niesienia pomocy tym, którzy na nią czekają, my zaś nie mamy na nią czasu. Takie małe, a przecież ważne cuda.

Święta są okresem niezwykłym, bajecznie pięknym. Z czym kojarzą się pani? Jakie będą teraz?

- To dla mnie najbardziej rodzinny czas w roku. Dni, kiedy telefon jest wyłączony, gdy wszyscy zapominamy na chwilę o codziennych obowiązkach, po przedświątecznej gorączce wyciszamy się i jesteśmy tylko dla bliskich. Boże Narodzenie spędzam zawsze rodzinnie, z moimi rodzicami, rodzicami męża, siostrami. Często razem gotujemy, szykujemy święta, ubieramy choinkę, a później aż do pasterki godzinami rozmawiamy, świętujemy. W tym roku po raz drugi spędzimy je z Jasiem (synkiem pani Małgorzaty - red.). Bardzo się na to cieszę. Również dlatego, że teraz ten czas będziemy przeżywać trochę z jego perspektywy, perspektywy maluszka, który pierwszy raz widzi bombki, choinkę, słyszy kolędy. To jest właśnie wspaniałe w byciu rodzicem - ma się możliwość doświadczania wszystkiego, jakby działo się pierwszy raz w życiu. Przyznam, że wprost nie mogę doczekać się reakcji Jasia na wizytę Świętego Mikołaja.

W jakich okolicznościach dotarła do Pani propozycja pracy na planie "Listów do M. 2"?

- Zadzwoniła do mnie moja agentka Marta. Pamiętam, że obie bardzo się z tej propozycji ucieszyłyśmy. Podobała mi się pierwsza część ("Listy do M." Mitji Okorna z 2011 roku - red.). Wspaniale było dowiedzieć się, że powstanie druga część i że mogę dołączyć do znakomitej obsady. To jest film, do którego - mam nadzieję - będziemy wracali latami przed świętami i oglądali go wzruszając się i śmiejąc jednocześnie. Dobre kino familijne dla każdego, w którym chyba najsympatyczniejsze wątki stworzyli najmłodsi aktorzy - dzieci. Jestem ich ogromną fanką.

A więc zgodziła się pani od razu? Wyobrażam sobie, że uczestniczenie w takim filmie musi być fantastyczną przygodą...

- Tak! Zgodziłam się, nie wiedząc nawet, kogo zagram. W pierwszej chwili wiedziałam tylko, że będzie to zupełnie nowy wątek. Okazał się bardzo ciekawy: nie wyłącznie z uwagi na historię i fantastyczne dzieciaki, z którymi zagrałam, ale też postać, którą miałam okazję stworzyć. Mam nadzieję, że tajemnica wpisana w mój wątek zaskoczy widzów tak samo jak mnie podczas pierwszego czytania scenariusza.

Trzeba nam więcej filmów akcji, tych "brutalnych", z szalonym tempem i całą paletą superbohaterów, czy tych ciepłych, rodzinnych, z superbohaterami, którymi są zwyczajni ludzie?

- Filmy opowiadające losy zwykłych ludzi, historie przedstawiające bardzo intymne przeżycia są tym czymś, czego w kinie szukam. Jednym z moich ukochanych filmów (i to od lat!) jest melodramat "Jestem miłością" z Tildą Swinton. To obraz przejmujący, przepiękny wizualnie, jakby leniwie, mimochodem kręcony. Nie twierdzę jednak, że dobra rozrywka jest czymś złym. Od czasu prezentacji pierwszego zwiastuna nie mogłam doczekać się kolejnego Bonda. A nocami pochłaniam mroczny serial "Fargo" na zmianę z przewrotnym "House of Cards".

Wróćmy jeszcze do "Listów". Kim jest grana przez panią kobieta? Wiem, że to mama dwóch chłopców, którym taki bożonarodzeniowy cud się przytrafi... Proszę opowiedzieć nam o niej samej.

- W filmie spotykamy ją w dzień Wigilii, w bardzo trudnym dla niej i dla jej rodziny momencie. Nie ma pieniędzy, nie radzi sobie ze starszym synem, który przeżywa właśnie bunt nastolatka. Moja bohaterka stara się przyjmować to ze zrozumieniem, choć jednocześnie nie chce mu na to pozwolić. Pragnie zachować jakieś ramy normalności w ich codziennym życiu. Więcej nie mogę zdradzić, żeby nie popsuć widzom przyjemności oglądania filmu. Jak można się domyślić, zła passa się od nich odwróci za sprawą... pewnego Mikołaja.

Pani również jest mamą. Rodzina dla pani...

- Jest najważniejsza (uśmiech).

Niedawno rozpoczęła pani pracę na planie nowego serialu "Druga szansa". Tym razem to historia Moniki - wpływowej kobiety, która jednego dnia (co ciekawe, ten dzień to jej urodziny!) traci wszystko. Czy i ją czeka jakiś zwyczajny, "ludzki" cud?

- Nie chcę zdradzać wielu szczegółów, ale przyznam, że to, co ujęło mnie w scenariuszu i nad czym intensywnie teraz pracujemy, to skupienie na tym, by wiernie i prawdziwie opowiedzieć zarówno o kulisach show-biznesu, jak też relacjach międzyludzkich. Już pierwszy odcinek ma wywrócić wszystko do góry nogami, później jest jeszcze bardziej emocjonująco. Moja bohaterka traci grunt pod nogami. Wszystko, w co wierzyła, rozpada się jak domek z kart. Będzie musiała sobie z tym poradzić.

Wierzy pani, że porażkę można przekuć w zwycięstwo?

- O tak. Myślę, że porażki mogą być bardzo motywujące. Może nie w pierwszym momencie, bo wtedy rzadko jesteśmy w stanie podejść do nich na chłodno. Wyrywają nas z pewnej sytuacji i zmuszają do jej przemyślenia, wyznaczenia sobie nowego celu, szukania rozwiązania. Z tej perspektywy mogą być potrzebne. Szczerze mówiąc - uważam, że niebezpiecznie jest raczej wtedy, gdy wszystko się udaje, bo nas to rozleniwia, sprawia, że przestajemy szukać.

Co czeka panią w 2016 roku?

- Za chwilę premiera "Drugiej szansy" - projektu bardzo dla mnie ważnego. Razem z produkcją robimy wszystko, co możliwe, by serial był interesujący, inny, intrygujący. Mam nadzieję, że to się uda i że widzowie przyjmą nas ciepło. Współczesne, nie tylko polskie seriale, są coraz ciekawsze, scenariusze są świetnie skonstruowane, więc mamy ogromną konkurencję. Naszą mocną stroną jest niewątpliwie obsada. Mam przyjemność grać w towarzystwie Mai Ostaszewskiej, Magdy Boczarskiej, Kasi Herman, Tamary Arciuch, Pawła Królikowskiego, Bartłomieja Świderskiego, Cezarego Kosińskiego, Wojtka Mecwaldowskiego, Małgosi Niemirskiej i Kazimierza Kaczora pod przywództwem rewelacyjnej producentki Doroty Kośmickiej i reżysera Michała Gazdy. Robimy, co w naszej mocy, by serial był ciekawy i prawdziwy. Myślę, że to właśnie prawda, choć niepokorna, przesądziła o sukcesie "rodzinki.pl", na której plan wracam na początku roku. Widzowie rozpoznali w Boskich siebie i przyjęli ich ciepło, niczym członków własnej rodziny.


Rozmawiał M. MISIORNY

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Małgorzata Kożuchowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy