Małgorzata Kożuchowska mogła zginąć. W ostatniej chwili uratowała ją mama
Małgorzata Kożuchowska niedawno świętowała swoje 50. urodziny. Z tej okazji aktorka przygotowała dla internautów niespodziankę. W sieci pojawił się podcast, który gwiazda nagrała wraz ze swoją mamą. Usłyszeliśmy w nim niepokojącą historię z przeszłości, która mogła zakończyć się tragedią.
Małgorzata Kożuchowska 27 kwietnia świętowała swoje 50. urodziny. Jedna z najpopularniejszych aktorek w Polsce z tej okazji opublikowała na swoim Instagramie post, w którym pokazała wiele archiwalnych zdjęć. W podpisie podziękowała za wszystkie napływające życzenia i zdradziła, że spełniła właśnie jedno ze swoich marzeń. Chodziło o podcast, który gwiazda stworzyła wraz z Katarzyną Montgomery. W premierowym odcinku pojawił się gość specjalny - mama artystki.
W podcaście z udziałem pani Jadwigi Kożuchowskiej nie mogło zabraknąć wspomnień z dzieciństwa jej sławnej córki, a nawet historii związanych z samym porodem. Mama aktorki zdradziła, że Małgorzata przyszła na świat w jednym z wrocławskich szpitali, a poród odbył się na oczach młodych studentów.
"Ja tylko zamknęłam oczy, jak się ta grupa pojawiła. To już było po akcji, która musiała przebiegać bardzo gwałtownie, bo to była pora kolacji. Zostałam w sali porodowej sama z położną, która siedziała na krześle i wykorzystywała wolną okazję, póki się nie rozpocznie akcja. No i jak się ocknęła, to zorientowała się, że się rozpoczęła. Lekarze się pojawili i Małgosia się urodziła. Musiała dostać dużego klapsa, bo już była sytuacja taka podbramkowa" - wspominała mama artystki.
Nie wszystkie opowiadane przez bohaterki podcastu historie były miłymi wspomnieniami. Jadwiga Kożuchowska przywołała pewną historię z dzieciństwa córki, która mogła zakończyć się tragicznie. Czteroletnia wówczas Małgorzata niemal nie wypadła za balustradę ulokowaną na wysokości czwartego piętra. Wszystko skończyło się szczęśliwie dzięki refleksowi pani Jadwigi.
"Drzwi zobaczyłam do tej loggii otwarte i tylko w tym takim kątowym ujęciu krzesło i Małgosię wychyloną prawie w pół za tę balustradę. Więc jak ja z tej kuchni wyskoczyłam, w jakim tempie, z jaką prędkością nie jestem dzisiaj w stanie określić, tylko dobiegłam. Na szczęście nie krzyknęłam, tylko po cichu złapałam ją za pupę, co tam się dało i sprowadziłam do pionu i na podłogę. I pytam, co tam się działo, że tak się wychyliłaś. Odpowiedziałaś: piłeczka. Długo nie mogłam ochłonąć" - opowiedziała Jadwiga Kożuchowska
Autor: Konrad Lubaszewski