Ten serial łamał tabu
"Rodzina Zastępcza" - legendarny serial przeszedł na zasłużoną emeryturę.
Rodzina Kwiatkowskich i ich najbliżsi goszczą na naszych ekranach już od 1999 roku. Na naszych oczach, najmłodsi aktorzy dorastali jak na drożdżach. Swego czasu serial oglądało ponad 3 mln widzów. Jest to niewątpliwie legendarny serial, który złamał wszelkie bariery tematów tabu. Jako pierwsi publicznie walczyli przeciwko rasizmie dodając postacie takie jak Elizka czy Zośka.
Ponadto, jako pierwsi przyczynili się do propagowania adopcji dzieci. Przykładem jest Romek ze swoimi dziewczynkami oraz w późniejszych odcinkach Dorotka, Wojtek czy też Piotrek i Paweł. W każdym odcinku Jacek i Anka starali się, aby dzieci miały rodzinne ciepło i mogli wyrosnąć na wspaniałych obywateli naszego kraju. Wątki przedstawiane w serialu nabierały formę satyryczną, przez co serial nie był taki "monotonny".
Jeśli ktoś dzisiaj nie wie kim są Kwiatkowscy to najprawdopodobniej nie posiada telewizora. Dzięki tej produkcji Ola Szwed czy też Monika Mrozowska są rozpoznawalne w polskim show-biznesie.
Po dziesięciu latach, twórcy serialu zdecydowali się zakończyć żyjącą wówczas legendę w polskiej telewizji. Na sam koniec, scenarzyści zaserwowali nam pyszny deser w królewskim wydaniu. Bo jak nazwać ciążę Alutki czy też awans wspaniałego Posterunkowego? Alutka zaszła w ciążę w późnym wieku. Jej temperament, sposób bycia sprawia, że jej okres ciążowy wydaje się jeszcze bardziej ekscytujący.
Jak sama powiedziała: "Nie będzie całodobowym barem mlecznym". W ostatnim odcinku (235) nasz kochany Posterunkowy dostał szansę na wymarzony awans. Jego determinacja sprawiła, że zatrzymał aż czterech uzbrojonych bandytów.
Pan Jacek na koniec stwierdził: "Panie Posterunkowy, będzie pan teraz zupełnie innym człowiekiem".
Nie potrafię wyobrazić sobie postać Posterunkowego w zupełnie innym wydaniu.
Powinniśmy być dumni z serialu "Rodzina Zastępcza". Produkcja ta, bawiła nas, uczyła i przede wszystkim otwierała oczy na pewne sprawy z życia codziennego. Cieszę się, że twórcy serialu zdecydowali się w odpowiednim momencie zakończyć ten serial. Aczkolwiek zastanawiam się co teraz będę robił bez przygód rodziny Kwiatkowskich.
A na koniec klasyczne "nic nie ma" w wykonaniu,
jak zwykle wyśmienitego, Piotra Fronczewskiego.