"Rodzina zastępcza": Aleksander Ihnatowicz po latach! Co słychać u Romka?
Aleksander Ihnatowicz zasłynął z roli Romka Kwiatkowskiego w serialu "Rodzina zastępcza". Po zakończeniu emisji produkcji zniknął jednak z ekranów i nie zdecydował się kontynuować kariery aktorskiej. Jak się potoczyły jego losy?
W popularnym serialu wcielał się w syna Anki i Jacka Kwiatkowskich, granych przez Gabrielę Kownacką oraz Piotra Fronczewskiego. Jego bohater był grzeczny i posłuszny, czym zaskarbił sobie sympatię widzów. Aleksander Ihnatowicz opuścił serial w 260 odcinku, cała seria liczy natomiast 329 epizodów.
"Początkowo próbowano mnie do roli Filipa, ale byłem już chyba za stary. Ostatecznie tę postać zagrał Sergiusz Żymełka, a ja jego starszego, przyszywanego brata Romka. To był ważny okres w mojej młodości. Doświadczenie na całe życie. (...) To była świetna zabawa. Bardzo lubiliśmy tę ekipę. Nie było żadnych napięć, stresu" - wspominał w rozmowie z "Angorą".
Jak się później okazało, początkowo aktor miał wcielać się w zupełnie inną postać.
Podczas zdjęć do serialu aktor wystąpił jeszcze w kilku innych projektach, były to m.in. takie produkcje jak "Tygrysy Europy" czy "Sąsiedzi". Wkrótce później postanowił jednak zakończyć swoją przygodę z aktorstwem. Aleksander Ihnatowicz skupił się edukacji, ukończył informatykę na Politechnice Warszawskiej. Od prawie sześciu lat pracuje dla największej platformy e-handlu w Polsce.
Były aktor jest pasjonatem żeglarstwa. Wiadome jest, że 37-latek założył rodzinę, jednak nie ujawnia szczegółów swojego życia prywatnego.
Aleksander Ihnatowicz w 2018 roku był gościem programu "Dzień dobry TVN", wtedy mogliśmy zauważyć, jak się zmielił. Zapytany, czy chciałby, aby jego dzieci zajmowały się aktorstwem, przyznał otwarcie, że musiałby się nad tym mocno zastanowić:
"Ja bym się zastanawiał. Musiałbym to mocno rozważyć. Było dużo plusów, ale i minusów. Zdarzały się dni, że chodziłem spać dwunastej w nocy. Były nocne zdjęcia, lub po prostu dłużej schodziło nam się na planie. Opuszczałem szkołę i to był w zasadzie największy problem" - mówił Ihnatowicz.