Rodzina zastępcza
Ocena
serialu
8,6
Bardzo dobry
Ocen: 1407
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Monika Mrozowska o "Rodzinie zastępczej". Jaka atmosfera panowała na planie?

Kultowy serial Polsatu, "Rodzina zastępcza" przez lata gromadził przed telewizorami miliony widzów. Fani do dziś dobrze wspominają ciepłą opowieść o rodzinie Kwiatkowskich oraz grających w nich aktorów. W dobrych słowach o produkcji wypowiadają się również dziecięce gwiazdy w tym Monika Mrozowska, która wcielała się w Majkę Kwiatkowską.

"Rodzina zastępcza" nie daje o sobie zapomnieć

"Rodzina zastępcza" była przed laty jednym z najpopularniejszych seriali telewizyjnych. Produkcja do dziś cieszy się ogromną sympatią widzów, a powtórki odcinków nadal można oglądać w telewizji. Dla wielu dziecięcych aktorów, którzy wcielali się w dzieci granego przez Gabrielę Kownacką i Piotra Fronczewskiego małżeństwa Kwiatkowskich, serial Polsatu był początkiem trwającej do dzisiaj kariery. 

Reklama

Monika Mrozowska w stałym kontakcie z fanami

Monika Morozowska to lubiana aktorka i szczęśliwa mama czwórki pociech - dwóch córek i dwóch synów. Gwiazda swoją rolą w serialu "Rodzina zastępcza" zgromadziła sobie masę fanów, którzy od lat wiernie przyglądają się jej życiu. Kobieta pozostaje z nimi w stałym kontakcie poprzez swoje profile w mediach społecznościowych. 

Jej konto na Instagramie obserwuje aktualnie ponad 175 tys. użytkowników, którzy ochoczo reagują na każdą z publikacji 42-latki. Mrozowska chętnie dzieli się ze swoimi wielbicielami odrobiną szczegółów ze swojego życia.

Monika Mrozowska do serialu dostała się przez przypadek

"Rodzina zastępcza" była jednym z najdłużej emitowanych polskich seriali na antenie Polsatu i cieszyła się imponującą oglądalnością. Pani wcielała się w nim w postać sympatycznej córki państwa Kwiatkowskich (Gabriela Kownacka i Piotr Fronczewski), Majki. A rolę tę, jak się okazuje, dostała pani  przypadkowo?

Monika Mrozowska - Zupełnie. Poszłam na casting jako opiekunka  młodszego brata, który w nim startował, przeszedł przez pierwszy etap i dostał się do drugiego. Miał wtedy 11 lat, dlatego musiał być z nim ktoś pełnoletnim, mama złamała akurat nogę, więc padło na mnie, skończyłam niedawno 18 lat. I kiedy na niego czekałam, podeszła do mnie jakaś pani i zapytała, czy mam jakieś doświadczenie telewizyjne i czy nie chciałabym też wziąć udziału w castingu. 

- Doświadczenie miałam, bo śpiewałam jako dziecko w "Fasolkach", potem zaś robiłam reportaże do "Roweru Błażeja", a spróbować chciałam - czemu nie? W ciągu kilku minut musiałam nauczyć się tekstu, który dostałam i wyrecytować go przed komisją, po czym wróciłam z bratem do domu. Po trzech dniach zadzwonił telefon - okazało się, że brata nie przyjęli, a mnie tak - i w ten sposób zostałam Majką Kwiatkowską na całych dziesięć lat!

Na cztery miesiące przed maturą...

- Z tym był pewien kłopot. Chodziłam do bardzo dobrego liceum w Warszawie, dobrze się uczyłam, a tu raptem trzeba było znaleźć czas na szkołę i serialowy plan. Wiedziałam jednak, że taka szansa może się nie powtórzyć i robiłam wszystko, by te dwie rzeczy pogodzić. W przerwach między zdjęciami uczyłam się, maturę zdałam, nie było tak źle.

Ale do Akademii Teatralnej się pani nie dostała?

- Za dużo się działo, by się należycie przygotować. Zdawałam tylko raz. Potem uznałam, że to nie moja droga i może dobrze, że tak się stało. Wtedy, bo nie wiem, jak jest teraz, nie było dobrze widziane, by studenci szkoły teatralnej grali jednocześnie w serialach. A ja chciałam grać, im dłużej to trwało, tym bardziej. Ostatecznie trafiłam na przeczekanie do studium ceramicznego, a potem skończyłam pedagogikę. Tak że konkretny zawód mam, a aktorstwa uczyłam się w praktyce.

"Rodzina zastępcza": Atmosfera na planie

O tym, jaka atmosfera panowała na planie "Rodziny zastępczej", krążą już legendy...

- Była niesamowita!  Mam wrażenie, że wszyscy, reżyserzy, aktorzy, pion techniczny, czuli się tam bardzo dobrze. Każdy z ogromną chęcią przychodził na ten plan. Nie przypominam sobie żadnej niemiłej, stresującej sytuacji, by komuś zrobiło się nieprzyjemnie, by padło jakieś gorzkie słowo. A przecież pracowaliśmy w tym gronie tyle lat! 

- Myślę, że duża była w tym zasługa naszej serialowej mamy Anny Kwiatkowskiej, uosabianej przez nieodżałowaną Gabrielę Kownacką, która swą serdecznością, subtelnością jednoczyła nas i dawała poczucie familijności. Głowę rodziny, tatę Jacka Kwiatkowskiego, granego przez Piotra Fronczewskiego też bardzo dobrze wspominam. I wszystkich wokół - sąsiadów, uroczą panią Alutkę (Joanna Trzepiecińska), jej męża, Jędrulę (Tomasz Dedek) oraz oczywiście szaloną ciotkę Ulę, czyli słynną Marylę Rodowicz.

Jarosław Boberek, niezapomniany posterunkowy, który często bywał w domu państwa Kwiatkowskich, opowiada w wywiadach, że w branży mówiło się, że na plan "Rodziny zastępczej" nie jeździ się do pracy, tylko do sanatorium!

- Jeśli sanatorium to miejsce, w którym każdy chce być, to prawda. My - serialowa młodzież i dzieci, czuliśmy się tam znakomicie, świetnie nas traktowano, mieliśmy dużo swobody. To był wspaniały czas.

Utrzymujecie ze sobą kontakt?

- Tak, najbliżej jestem z Misheel Jargalsaikhan , która grała Zosię. Co roku spędzamy razem wakacje, święta, sylwestry. Moje dzieciaki ją uwielbiają, jest jedną z ich ulubionych cioć. Ciepłą relację mam też z Olą Szwed, w serialu Elizą. Dziś, kiedy obie jesteśmy mamami, ta znajomość nabrała nowych barw. Najczęściej rozmawiamy o naszych pociechach. 

- Z chłopakami, Olkiem Ihnatowiczem (Romek) i Sergiuszem Żymełką (Filip) spotykamy się rzadziej, zwykle przy okazji jakichś imprez czy akcji okolicznościowych, ale czuć zawsze, że łączy nas więź, co nie dziwi, przez lata przecież byliśmy rodziną.

Po zakończeniu serialu widzowie długo jeszcze widzieli w pani Majkę z "Rodziny zastępczej"?

- Bardzo długo, co mnie trochę złościło, bo miałam już swoje dorosłe życie, a  traktowano mnie wciąż jak nastolatkę. A teraz cieszy, jak słyszę "Nic się pani nie zmieniła!" To prawdziwy komplement dla matki czworga dzieci... (uśmiech)

"Rodzina zastępcza": Tak mieszka Monika Mrozowska. Prawdziwa oaza spokoju

Monika Mrozowska: Bycie matką to jej najważniejsza rola

Czworo dzieci to wielka radość, ale i obowiązki.

- Na pewno wymaga dobrej logistyki i wysiłku, ale ja często powtarzam, że mam cudowne dzieciaki i z każdego jestem dumna! Moja najstarsza córka, Karolina (19 l.),  tegoroczna maturzystka, dostała się na psychologię na SWPS i jednocześnie zdała egzamin na stewardesę, co było jej marzeniem. Lata teraz po Europie, niebawem ma awansować na dalekobieżne dystanse, robi to, co lubi. Zrobiła sobie rok przerwy od nauki, za rok chce podjąć studia i łączyć je z pracą. 

- Młodsza, Jagoda (12 l.), planuje liceum z klasą o profilu plastycznym i robi wiele, by się tam dostać. Jest w siódmej klasie, chodzi na kurs przygotowujący do egzaminów, dużo ćwiczy, rysuje w domu. Imponuje mi, że obie są pracowite, samodzielne, mają ambicje, pomysły na siebie i zależy im na tym, by realizować je. Wspieram je całym sercem.

A sekcja męska?

- Też super. Józek jest w drugiej klasie i oczywiście, jak każda matka, uważam, że jest genialny, ale faktycznie uczy się bardzo dobrze. A najmłodszy, Lucek, ma dwa latka i jest naszą domową maskotką, pocieszny, troszkę psotny, radosny i bardzo przez nas wszystkich kochany. Ta cała czwórka to mój skarb!

Ogląda pani z nimi czasem "Rodzinę zastępczą"?

- Jeszcze nie było okazji, ale wszystko przed nami. Myślę, że serial by się im spodobał, ma fajny, ciepły przekaz, pokazuje trochę inny świat, jaki kiedyś był, bo jednak trochę czasu minęło, no i zobaczyliby na ekranie mnie. Ja sama chętnie też kiedyś sobie obejrzę powtórki i wrócę do tamtych lat. Bo wspomnienia mam piękne i nikt nigdy mi ich nie odbierze... (uśmiech)

Monika Mrozowska szczerze o czwórce dzieci z trzech różnych związków

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Rodzina zastępcza | Monika Mrozowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy