Jarosław Boberek: Nietypowy policjant i król polskiego dubbingu
Obchodzący dziś swoje 60. urodziny Jarosław Boberek może pochwalić się bardzo bogatym artystycznym portfolio. Gra w serialach i filmach, a w ostatnich latach został okrzyknięty królem polskiego dubbingu. To właśnie on przemawiał głosem Kaczora Donalda, króla Juliana i nagrał kultowy utwór "Wyginam śmiało ciało" z filmu "Madagaskar". Gwiazdor przyznaje jednak, że jego potencjał nie został w pełni wykorzystany. "Wciąż czekam na swoje pięć minut w kinematografii" - mówił w rozmowie z Plejadą.
Jarosław Boberek jest absolwentem PWST we Wrocławiu. W latach 1990-93 występował w Teatrze Studyjnym 83 w Łodzi. Był również aktorem Teatru Studio w Warszawie, grał też w Teatrze Praga znajdującym się w stołecznym Centrum Artystycznym Fabryka Trzciny.
Miłośnicy seriali doskonale znają go z "Rodziny zastępczej" i "Rodziny zastępczej plus", gdzie wcielił się w postać zabawnego posterunkowego.
- To fajny okres w moim życiu. Wspominam go jako cenny poligon doświadczalny. Nie byłem tam jedynie typowym policjantem, patrolującym ulice "krawężnikiem". Posterunkowy był "skomplikowaną" naturą i często zachowywał się dość niekonwencjonalnie, że się tak wyrażę - mówił w rozmowie z "Tele Tygodniem".
Boberek przyznaje, że rola w "Rodzinie zastępczej" dawała mu pole do popisu, jeśli idzie o możliwość aktorskiej metamorfozy: - Mogłem być włoskim carabinieri, tajniakiem udającym skinheada, wróżką, radiestetą, kobietą, facetem do towarzystwa, żebrakiem i nawet aktorem - chwalił scenarzystów serialu, którzy - według artysty - "mieli niezaprzeczalny wpływ na popularność serialu". - Lubiliśmy tę pracę, świetnie się rozumieliśmy, ekipa była zgrana, a towarzystwo doborowe - wspomina po latach czas spędzony na planie serialu.
W późniejszych latach oglądaliśmy go w kolejnych serialowych kreacjach, rzadko były to jednak komediowe występy, jak postać gestapowca w jednym z odcinków sitcomu "Halo Hans!". Na ogół Boberek, wbrew dubbingowej renomie, obsadzany był w rolach dramatycznych: w serialu "Czas honoru" wcielił się w postać Antoniego Charewicza, w "Watasze" oglądaliśmy go jako policjanta Świtalskiego, a w serialu "W rytmie serca" zagrał ojca samotnie wychowującego syna, o ostatnio w roli wyjątkowo nieprzyjemnego pana Ządkowskiego w serialu "Emigracja XD".
Boberek od lat kojarzony jest przez widzów głównie ze względu na głos. Aktor przez fanów jednogłośnie został okrzyknięty królem polskiego dubbingu. Warto wiedzieć, że gwiazdor ma wyłączność na podkładanie głosu pod Kaczora Donalda w polskiej wersji językowej tej bajki. Jego głosem przemawiał m.in. król lemurów Julian w filmie "Madagaskar", Czerwony z "Krowy i Kurczaka", Asystent z "Jeża Jerzego"... Ale wymienianie dubbingowych ról Boberka zwyczajnie nie ma sensu; ma ich na koncie bowiem kilkaset!
W rozmowie z Michałem Misiorkiem z Plejady aktor przyznał, że ku dubbingowi pchnęły go dość prozaiczne powody.
"Żeby mieć za co się utrzymać i co do gara włożyć. Każdy aktor zarówno na początku swojej drogi, jak i później, szuka różnych pól eksploatacji swojego zawodu. Jednym z nich jest dubbing. Gdy otrzymałem zaproszenie na nagrania do studia dubbingowego, z przyjemnością z niego skorzystałem" - wyznał szczerze.
Co ciekawe polscy aktorzy dubbingowi wcale nie zarabiają jednak dużo. Stawki są zdecydowanie niższe niż na Zachodzie.
"Pamiętam, że kiedyś nagrywałem coś dla duńskiego studia i zapłacono mi stawkę dwanaście i pół razy większą niż w Polsce. Bardzo mnie to zdziwiło. Początkowo byłem przekonany, że ktoś się pomylił i dostałem nieswoje pieniądze. Okazało się jednak, że wszystko jest w porządku" - wspominał w tym samym wywiadzie.
Choć Jarosław Boberek może się pochwalić wieloma rolami, poza tymi dubbingowymi, wciąż ma poczucie, że jego potencjał nie jest odpowiednio wykorzystywany przez polskich twórców. Marzy o roli, która przyniosłaby mu spełnienie.
"Mam w sobie spokój. Wiem, że to, co ma do mnie przyjść, prędzej czy później i tak przyjdzie. Nie siedzę bezczynnie, tylko cały czas na to pracuję. Zanim zacząłem dostawać ciekawe propozycje z teatru, też minęło trochę czasu. Musiałem nabrać rozpędu, żeby w końcu móc mierzyć się z przynoszącymi frajdę i satysfakcję wyzwaniami. Podobnie było z dubbingiem i czytaniem audiobooków. Wierzę, że z graniem w filmach będzie tak samo i te najciekawsze role jeszcze przede mną. Wciąż czekam na swoje pięć minut w kinematografii" - mówił.