Aktorki, które przerwały karierę. Z jakich powodów?
Miały talent, sławę i rozpoznawalność, ale nie skorzystały z tego w pełni. Mimo że początkowo ich kariera wyglądała obiecująco, los zadecydował o jej nagłym przerwaniu. Walka o zdrowie, podążanie za marzeniami, wypalenie zawodowe - to wszystko spowodowało, że o tych aktorkach słuch nagle zaginął. Jak dziś żyją? Która z nich odzyskała dawną sławę?
Aktorka głównie kojarzona z serialem "Rodzina zastępcza" ma na swoim koncie wiele innych, cenionych ról. W 1987 roku zadebiutowała w serialu TVP1 "Rzeka kłamstwa", a później szybko związała się z warszawskim Teatrem Studio. Trzepiecińską można było oglądać w "Czarnym wąwozie" czy "Sztuce kochania".
Kiedy w 2000 roku przyjęła rolę kultowej już Alutki w "Rodzinie zastępczej", nikt nie spodziewał się, że postać ta zyska ogromne uznanie publiczności. W tamtym czasie jej kariera zaczęła zwalniać tempo.
Od 2016 roku nie mieliśmy okazji zobaczyć jej na ekranie. Dlaczego?
Teatr zawsze był bliski sercu Joanny Trzepiecińskiej, co wciąż powtarzała. W pewnym momencie postanowiła swój czas poświęcić właśnie jemu, czego nigdy nie żałowała. Dziś występuje na deskach, dubbinguje orz koncertuje w jazzowym projekcie. Sama aktorka wypowiadała się, że nie zależy jej na popularności, a spełnieniu.
- Dziś popularność ma w sobie posmak tandety. Wystarczy iść na parę bankietów, premier czy przyjęć, dać się obfotografować i... już. Prawdziwymi gwiazdami telewizji są proszki do prania, szampony, pieluchy i politycy. A ja? Jestem na końcu tej listy - stwierdziła kilka lat temu.
Na swoim koncie ma kilka ról w kultowych serialach lat 80. i 90., jednak to występ "W labiryncie" zapewnił jej największą rozpoznawalność. Agnieszka Robótka-Michalska wcieliła się w nim w pierwszoplanową postać Ewy Glinickiej. Aktorka miała wówczas 24 lata i rozpoczynała swoją przygodę z aktorstwem. Przyjęcie głównej roli zapewniło jej dużą popularność, którą jednak sama zaprzepaściła. Po 52. odcinku Agnieszka Robótka-Michalska zdecydowała się odejść z serialu, co było prawdziwym szokiem dla widzów, bowiem była wtedy u szczytu kariery.
- Byłam zmęczona i czułam przesyt. Postać Ewy mnie denerwowała. Grzeczna, niemal bez wad, do tego jeszcze chorowita i z pokorą znosząca wszystkie możliwe ciosy od losu - na dłuższą metę było to dla mnie nie do wytrzymania - wytłumaczyła swoją decyzję aktorka. - Chciałam grać ambitne role. Gdy jest się młodym, inaczej podejmuje się decyzje. Niczego jednak nie żałuję, widocznie tak miało być.
Jej kariera zaczęła się od roli Drusilli w serialu telewizyjnym "Ojciec Murphy", w którą Doherty wcieliła się mając zaledwie 10 lat. Niedługo potem pojawiła się w "Domku na prerii" oraz "Nocnej zmianie" i "Śmiertelnym zauroczeniu". Produkcją, która przyniosła jej największy rozgłos jest "Beverly Hills 90210", gdzie grała Brendę Walsh.
Serial okazał się prawdziwym telewizyjnym hitem. Po czterech sezonach aktorka postanowiła odejść z obsady serialu. Przyczyną jej decyzji były spory między aktorami. W 1998 roku dostała od reżysera "Beverly Hills 90210" propozycję zagrania Prudence Halliwell w "Czarodziejkach". Późniejsze role Doherty przechodziły bez echa.
W 2015 roku świat ponownie usłyszał o Shannen, kiedy aktorka zdecydowała się opowiedzieć o swojej walce z nowotworem piersi. Od tego czasu nie widujemy jej na ekranie.
Swoją karierę rozpoczynała w świetnych produkcjach, które szybko stawały się kultowymi. Winona Ryder okazała się niezwykle zdolną aktorką, którą pokochały miliony. "Małe kobietki", "Przerwana lekcja muzyki", "Edward Nożycoręki", to tylko niektóre z przebojów, w których miała okazję zagrać.
Popularność zdobyta w młodym wieku i trudne przeżycia miłosne sprowadziły Winonę na złą drogę. Do tego doszły problemy z prawem, depresja i myśli samobójcze. Z tego też powodu na 15 lat słuch o niej zaginął.
Tak długa przerwa pomogła aktorce odzyskać pełne zdrowie psychiczne, dzięki czemu była w stanie powrócić na ekrany. W 2016 roku Winona Ryder zaskoczyła swoich fanów rolą w serialu "Stranger Things".