Ród smoka
Ocena
serialu
7,7
Dobry
Ocen: 101
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Ród smoka": Warto było wydać 200 mln dolarów? Westeros tętni życiem

Rozmawiając o "Rodzie smoka", trzeba zaznaczyć, że serial nie jest "Grą o tron". Pomiędzy produkcjami jest sporo różnic, jednak dla fanów fantasy i książek George'a R.R. Martina z pewnością będzie to pozycja obowiązkowa. W nowym serialu HBO Westeros tętni życiem, a plejada barwnych postaci zabiera widza w intrygującą podróż. Kilka naszych słów o pierwszych sześciu odcinkach znajdziecie poniżej. Uwaga, lekkie spoilery.

Tętniący życiem świat Westeros

"Ród smoka" ukazuje o wiele bogatszy świat niż "Gra o tron". Od brutalnych turniejów rycerskich poprzez życie wieczorne zwykłych mieszkańców oraz bywalców różnorakich przybytków do wystawnych przyjęć Westeros tętni życiem. Budżet pierwszego sezonu, który wyniósł 200 mln dolarów, pozwolił na oddanie ze szczegółami cudownych kostiumów bohaterów, zbroi rycerzy czy bogactwa możnych tego świata.

Jednak "Ród smoka" to przede wszystkim obraz epoki chylącej się ku upadkowi. Widać to w zachowaniu i zabawach mieszkańców, którzy chcą jakiejkolwiek rozrywki, nieważne jak brutalna ona by nie była. Choć przemoc w świecie wykreowanym przez George’a R.R. Martina nie jest niczym nowym, to sceny (przede wszystkim z pierwszego i piątego odcinka) ukazujące, jak oswojona i żądna krwi była ta społeczność, są dość szokujące. Wołano "chleba i igrzysk" w najbrutalniejszej wersji.

Reklama

Z rozmachem przedstawione są nieliczne sceny bitewne (w których prym wiedzie, szczególnie w odcinku trzecim, Daemon). A wszystko to jest okraszone wspaniałą ścieżką dźwiękową autorstwa Ramina Djawadiego, która od zawsze była jednym z największych plusów "Gry o tron". Podobnie jest też w przypadku "Rodu smoka".

Rodzinny dramat Targaryenów

"Ród smoka", w porównaniu z wielowątkową fabułą poprzednika (i książkowego i serialowego) oraz ilością postaci pierwszo- i drugoplanowych, jest, chciałoby się powiedzieć, kameralny. To tak naprawdę historia rodzinnego konfliktu i walki o to, kto przejmie władzę - nieobliczalny wojownik i jeździec smoków i zarazem brat króla Viserysa Targaryena (Paddy Considine), Daemon (Matt Smith)? Czy Rhaenyra (najpierw grana przez Milly Alcock, później przez Emmę D’Arcy), córka władcy, której nikt nigdy nie uzna, ponieważ kobieta nie może zasiąść na tronie?

Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, kiedy po osobistej tragedii Viserys postanawia powtórnie się ożenić - tym razem z najlepszą przyjaciółką Rhaenyry, lady Alicent Hightower (Emily Carey / Oliva Cooke). W tym rozdaniu to ich dzieci mogą być pierwsze w kolejce do tronu.

Polityczne gry, intrygi i kłamstwa powoli niszczą królewską rodzinę, a jedynym celem staje się zdobycie korony. Relacja przyjaciółek, które wspierały się od dzieciństwa, zostaje całkowicie zniszczona (tak na marginesie, jest to jeden z najbardziej intrygujących wątków serialu), a one same stają się rywalkami, których priorytetem jest ochrona dzieci. Będą więc gotowe na wszystko, nie ważne kto ucierpi po drodze.

Ta historia walki o władzę wydaje się podobna do tych znanych od zarania dziejów, jednak tym razem gracze mają do swojej dyspozycji smoki (swoją drogą efekty specjalne, a smoki przede wszystkim, są fantastyczne). Co jednak najważniejsze - "Ród smoka" nie jest kopią "Gry o tron".

Ród Targaryenów: Aktorsko jest bardzo dobrze

"Gra o tron" miała Petera Dinklage’a i Lenę Hadey; "Ród smoka" ma Paddy’ego Considine i cztery bardzo uzdolnione aktorki - Milly Alcock, Emmę D’Arcy, Emily Carey i Olivię Cooke. Paddy Considine kradnie właściwie każdą scenę, w której się pojawia. Jego król Viserys to człowiek rozdarty pomiędzy obowiązkiem, polityką i rodziną. Cierpi po stracie żony, chce dla córki jak najlepiej, ale zbyt często podejmuje złe decyzje, ciągnące za sobą okropne konsekwencje.

Milly Alcock (nastoletnia Rhaenyra) i Emily Carey (młoda Alicent) dotrzymują kroku bardziej doświadczonym aktorom w pierwszych pięciu odcinkach. Ich przyjaźń, jak ich strach, ból czy determinacja w określonych sytuacjach są widoczne na ekranie. W szóstym odcinku, po kolejnym w serialu przeskoku czasowym, role przejmują Emma D’Arcy (wspaniała w pierwszych minutach wspomnianego odcinka, kiedy ukazuje upór i zawziętość starszej Rhaenyry) oraz Olivia Cooke, która bez problemu pokazuje cały wachlarz uczuć swojej bohaterki.

W obsadzie znalazł się także znany z "Doktora Who" i "Morbiusa" Matt Smith, który w roli brutalnego Daemona sprawdza się znakomicie. Miło patrzeć, jak kariera aktora się rozwija, a on wciela się w różnorodne postacie - z której strony nie patrzeć, Daemon to nie 11. wcielenie Doktora.

Fantastyczna filmowa sekwencja

Piąty odcinek kończy wystawna i pełna wydarzeń uczta. Jest to również najlepiej zrealizowana sekwencja w serialu. Budowanie napięcia, klimat, układ taneczny i muzyka oraz aktorstwo jest w tej scenie najlepsze ze wszystkich sześciu odcinków. A finałowe minuty szóstego odcinka wskazują z kolei na to, że konflikt pomiędzy członkami rodziny Targaryenów i dwoma innym rodami rozpocznie się na dobre.

Zobacz też:

"Mecenas She-Hulk": Jennifer Walters w kolejnej serii Marvela? Maslany mówi "tak"

"Sex Education": Ruszyły zdjęcia do 4. sezonu! Nowa postać na pokładzie

"Ally McBeal": Powstaje sequel serialu! Calista Flockhart wróci w kultowej roli?

"Yellowjackets": Elijah Wood dołączył do obsady drugiego sezonu

swiatseriali
Dowiedz się więcej na temat: Ród smoka | Gra o tron | Max: Seriale
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy