"Ród smoka": Prequel "Gry o tron" bez scen przemocy seksualnej
Twórcom "Gry o tron" wielokrotnie zarzucano epatowanie brutalnymi scenami gwałtów w serialu. Nie chcąc narażać się na podobne oskarżenia, autorzy "Rodu smoka" postanowili zrezygnować z pokazywania na ekranie przemocy seksualnej. O decyzji poinformowała scenarzystka i producentka wykonawcza serialu, Sara Hess.
Na tę premierę czekają wszyscy fani ekranizacji prozy George’a R.R. Martina. "Gra o tron" doczekała się wreszcie zapowiadanego od dłuższego czasu prequela, który do katalogu platformy HBO Max trafi już 21 sierpnia. Akcja "Rodu smoka" rozgrywa się 200 lat przed wydarzeniami opowiedzianymi w oryginalnej serii. Tym razem główny nacisk został położony na postaci kobiece - centralnym wątkiem ma być relacja między Rhaenyrą Targaryen i Alicent Hightower.
Opinie recenzentów, którzy obejrzeli pierwsze odcinki podczas przedpremierowych pokazów, napawają optymizmem. Jako główne zalety produkcji wymienia się przede wszystkim wierność wobec literackiego pierwowzoru oraz ambitny scenariusz. Coraz częściej pojawiają się nawet głosy, iż prequel hitu HBO nie tylko zdołał spełnić pokładane w nim oczekiwania, ale wręcz prześcignął oryginał. Krytycy zgodnie oceniają, że wypada on szczególnie dobrze na tle mocno rozczarowującego finału "Gry o tron", który rozwścieczył nawet najwierniejszych fanów tej produkcji.
Czego zatem możemy się spodziewać po "Rodzie smoka"? W zeszłym miesiącu showrunnerzy serii Ryan Condal i Miguel Sapochnik wyjawili w rozmowie z "The Hollywood Reporter", iż nie mieli zamiaru unikać drażliwych tematów, takich jak przemoc wobec kobiet. Doprecyzować tę kwestię postanowiła teraz scenarzystka i producentka wykonawcza Sara Hess. W wywiadzie udzielonym "Vanity Fair" zapewniła, że w "Rodzie smoka" nie pojawią się sceny gwałtów czy tortur na bohaterkach, z które były częste w słynącej z epatowania brutalnością "Grze o tron".